Czy greenwashing odejdzie w zapomnienie


Już niedługo firmy będą miały obowiązek raportowania czynników ESG według nowych standardów. Co się zmieni i czy jest szansa na skuteczna walkę z fałszywym zielonym wizerunkiem?
Ostatnie lata to eksplozja działań związanych z zielonym marketingiem. Wiele firm i przedsiębiorstw stara się stosować ekologiczne rozwiązania by lepiej prezentować się w oczach klientów oraz wpływać pozytywnie na stan środowiska. Jednakże wraz z rozwojem działań proekologicznych, pojawiło się także zjawisko ekomanipulacji, zwane greenwashingiem. Chodzi o wyolbrzymianie czy podkreślanie często mało znaczących działań prośrodowiskowych przy równoczesnym ukrywaniu lub przemilczeniu prawdziwego wpływu organizacji na środowisko. Zabiegi z obszaru greenwashingu częściej stosowane są w branżach, których działalność jest uważana za szczególnie mocno oddziałującą na środowisko naturalne.
- W energetyce będzie to zwracanie uwagi na działania z zakresu energetyki odnawialnej, które w rzeczywistości stanowią niewielki procent zasobów firmy. W branży spożywczej czy przemyśle odzieżowym - zielone metki z odniesieniem do “ekologicznego” sposobu produkcji czy materiału bez podania konkretnych danych na temat pochodzenia, a w kosmetycznej - zielone opakowania, czy informacje o nie testowaniu na zwierzętach bez potwierdzenia w postaci np. certyfikatów. W obecnej sytuacji, kiedy w końcu nadeszła era postawienia przez biznes na zrównoważony rozwój, greenwashing zagościł wszędzie. Zjawisko jest bowiem nie tylko działaniem marketingowym, ale można się z nim spotkać także w deklaracjach czy strategiach ESG (ang. Environmental, Social, Governance) firm - uważa Agnieszka Kłopotowska, starsza menadżerka projektów w Forum Odpowiedzialnego Biznesu, odpowiedzialna za program Chapter Zero Poland.

Dokumentowanie działań niefinansowych…
Raportowanie czynników ESG jest procesem długotrwałym i do jego przygotowania należy podejść odpowiedzialnie. Coraz więcej firm decyduje się na szkolenie pracowników z tego zakresu lub zatrudnienie ekspertów specjalizujących się w tej tematyce. Obszar dopiero rozwija się na rynku, dlatego specjalistów z tego zagadnienia wciąż brakuje.
- Niezwykle ważne jest rozpoczęcie prac nad raportem od odpowiedzi na pytania o cel tworzenia takiej publikacji, kluczowe obszary działań organizacji, które powinny znaleźć się w raporcie, a także o odbiorców, do których chcemy trafić. Znaczenie ma także to, czy dana organizacja podlega, bądź wkrótce będzie podlegać obowiązkom raportowania, czy raczej chcemy się nim zająć ze względu na obecność w łańcuchach wartości firm, zobowiązanych do tego innymi dyrektywami. Kolejną kwestią powinna być decyzja o standardzie, zgodnie z którym raport będzie przygotowywany - chociaż tutaj już niedługo będzie łatwiej ze względu na finalizowane właśnie Europejskie Standardy Raportowania (ESRS) – mówi Agnieszka Kłopotowska.
Obowiązek raportowania danych niefinansowych i z zakresu zrównoważonego rozwoju obejmuje obecnie - zgodnie z dyrektywą NFRD (non-financial reporting directive) z 2014 r. - duże organizacje zainteresowania publicznego notowane na giełdzie, czyli w Polsce dotyczy to ok. 300 podmiotów. Kolejne kilkaset raportuje ze względu na strategie globalne organizacji lub z myślą o przygotowaniu się na wchodzące od 2024 r. zmiany.
- W raportowaniu dominują najczęściej dwa kierunki. Pierwszy, mało ambitny, nierzadko powierzany działom HR czy marketingu, to zrobić raport i wykonać obowiązek. Z drugiej strony mamy zupełnie odmienne podejście. Bazuje na zespole, który chce dokonać zmian i ma zielone światło od zarządu, by nie tylko raportować, ale też tworzyć długo- i krótkoterminowe strategie oparte o bardziej odpowiedzialne rozwiązania, innowacje, polityki zakupowe i środowiskowe. Ponadto taki zespół angażuje się w różnego rodzaju inicjatywy wspierające m.in. ochronę ekosystemów czy ambitne cele transformacyjne, jak prowadzone przez UNEP/GRID-Warszawa programy Re:Generacja i Climate Leadership – wskazuje Michał Purol, dyrektor ds. zrównoważonego rozwoju w UNEP/GRID-Warszawa.
…po nowemu
Pod koniec 2022 r. przyjęto regulację w sprawie sprawozdawczości dotyczącej zrównoważonego rozwoju przedsiębiorstw - CSRD (ang. Corporate Sustainability Reporting Directive). Obecnie koniecznością raportowania objęte są wyłącznie duże spółki giełdowe będące jednostkami zainteresowania publicznego, zatrudniające powyżej 500 pracowników i spełniające jeden z dwóch warunków finansowych: 85 mln zł sumy aktywów bilansu na koniec roku obrotowego lub 170 mln zł przychodów netto ze sprzedaży towarów i produktów za rok obrotowy. Celem regulacji jest większa transparentność w zakresie działań dotyczących zrównoważonego rozwoju, w tym wpływu na klimat, środowisko, pracowników czy społeczność lokalną. Pierwsza sprawozdawczość według nowych zasad powinna dotyczyć roku obrotowego rozpoczynającego się 1 stycznia 2024 r. lub po tej dacie.
- Raport za rok 2025 będą zobowiązane przedstawić wszystkie duże spółki spełniające dowolne dwa z trzech kryteriów: powyżej 250 pracowników, suma bilansowa powyżej 20 milionów euro lub roczne przychody powyżej 40 mln euro. Spowoduje to wzrost firm raportujących z poziomu około kilkuset do ponad 3 500. Kolejne lata przyniosą również raportowanie wśród małych i średnich przedsiębiorstw oraz wybranych spółek z siedzibą poza Unią Europejską, posiadających na terenie UE jednostkę zależną lub oddział – mówi Michał Purol.
Coraz więcej podmiotów będzie zobowiązanych raportować zgodnie z wymogami Europejskich Standardów Raportowania Zrównoważonego Rozwoju (ESRS). Będą to najważniejsze wytyczne dotyczące wpływu przedsiębiorstw w obszarach środowiskowym, społecznym oraz ładu korporacyjnego. Prace nad ESRS jeszcze trwają, ale już dzisiaj wiadomo, że w opracowaniu jest 12 standardów, w tym: dwa przekrojowe, pięć środowiskowych, cztery społeczne i jeden dotyczący ładu korporacyjnego.
Poznaj program 19. Kongresu Public Relations i Komunikacji >>
ESG kontra greenwashing
Eksperci uważają, że żeby zapobiec budowaniu fałszywego wizerunku, należy zwiększać świadomość ekologiczną wśród firm i konsumentów. W przedsiębiorstwach – po to, aby w całym łańcuchu wartości można było podejmować bardziej zrównoważone decyzje prowadzące do realnych zmian. Natomiast wśród odbiorców – po to, aby ich uodpornić i przekazać wiedzę umożliwiającą ocenę produktów i tego, czy dana firma działa odpowiedzialnie czy wyłącznie się na taką promuje. Ponadto, korzystanie przez przedsiębiorstwa z wiedzy eksperckiej umożliwia dokładną analizę wpływu środowiskowego oraz komunikację z konsumentem bez tworzenia błędnych przekazów.
- Sięganie po greenwashing będzie stawało się coraz trudniejsze, bo - po pierwsze w raportowaniu liczą się konkretne dane, które również będą wymagane w związku z kolejną dyrektywą dotycząca łańcuchów wartości – CSDD. Po drugie - zgodnie z wchodząca od 2024 dyrektywą CSRD raporty firm będą podlegały obowiązkowemu audytowi, a po trzecie - właśnie trwają prace m.in. nad unijną dyrektywą dotycząca oświadczeń środowiskowych, która ma dodatkowo ograniczyć działania z zakresu greenwashingu (Green Claims Directive). Projektowana dyrektywa ma na celu zapobieganie publikacji nieprawidłowych i niejasnych oznaczeń środowiskowych produktów – wyjaśnia Agnieszka Kłopotowska.
Dodatkowo, nowe przepisy zobowiązują państwa członkowskie do wdrożenia sankcji za nieprawidłową realizację obowiązków raportowych, w tym kar finansowych. Ponadto, ujednolicony standard raportowania danych niefinansowych ma ułatwić inwestorom i innym interesariuszom porównywanie danych z obszaru ESG, w interesujących ich firmach. To wszystko może wpłynąć na bardziej wiarygodne przedstawianie działań przedsiębiorstw z zakresu zrównoważonego rozwoju.
- Firmy starają się bardziej odpowiedzialnie podchodzić do swoich działań i zachodzących procesów. Trudno jednak ocenić, jak wiele danych nadal pozostanie ukrytych, jak ma to miejsce np. w kontekście raportowania śladu węglowego w tzw. zakresie 3 dotyczącym emisji gazów cieplarnianych w całym łańcuchu wartości. Firmy prezentują nierzadko te dane, które przedstawiła do tej pory konkurencja, lub które pokazują stosunkowo niskie wartości, jeżeli chodzi o emisje. Dlatego nie jestem przekonany, by samo raportowanie zapobiegło budowaniu fałszywego zielonego wizerunku, ale z pewnością otworzy oczy na wiele problemów związanych z presją przedsiębiorstw m.in. na środowisko czy społeczeństwo – twierdzi Michał Purol.
© ℗