W Polsce co roku na zdrowie idą grube miliardy. Tegoroczny budżet NFZ zamyka się około 105 mld zł, a do tego dochodzi ponad 50 mld zł wydatków prywatnych, związanych głównie z dopłatami do leków, ale nie tylko — mieści się w tym też cała prywatna opieka zdrowotna, w tym m.in. bardzo duży rynek stomatologii. Pieniędzy w kolejnych latach będzie więcej. Rząd deklaruje, że wydatki na ochronę zdrowia sięgną 7 proc. PKB w 2027 r. Wystarczy?
— Polacy nie oczekują, by budżet NFZ wynosił 5, 6 czy 7 proc. PKB, tylko tego, by było tak jak na zachodzie Europy — tam normą jest 12 proc. Inna sprawa, jak te pieniądze są wydawane, gdzie konkretnie trafiają, na ile koordynowana jest opieka medyczna na różnych etapach leczenia oraz jak ocenia jakość tego leczenia. Obecnie wynagradzana jest raczej jakość infrastruktury niż efekty leczenia — mówił Jarosław Fedorowski, prezes Polskiej Federacji Szpitali.
Podczas XXX Forum Ekonomicznego w Karpaczu doszło do dyskusji między przedstawicielami sektora publicznego i prywatnego na temat źródeł i sposobów finansowania ochrony zdrowia. Minister Andrzej Niedzielski podkreślał, że jest coraz lepiej.
— Mamy już nie dyskusje i ogólne deklaracje, ale konkretne zobowiązania w sprawie zwiększenia nakładów na ochronę zdrowia do 7 proc. PKB. Chcemy oczywiście, aby było to minimum, które rokrocznie będziemy przekraczać. Te pieniądze skądś trzeba brać, na szczęście jest to w mniejszym stopniu zmartwienie mojego ministerstwa. My postulujemy, by finansowanie było bardziej zdywersyfikowane niż tylko składka zdrowotna. Powinno wprowadzać się więcej opłat prozdrowotnych, takich jak opłata cukrowa. Co prawda obecnie prawie nie mamy z niej dochodów, ale osiągnęła ona cel, bo ograniczyła spożycie napojów słodzonych w stopniu bardzo znaczącym, nawet 30-procentowym. Fundamentem pozostanie oczywiście składka, płacona solidarnie, w duchu fair play, a nie tak jak jest teraz, gdy najbardziej obciążone są osoby najmniej zarabiające, a np. dobrze zarabiające na działalności gospodarczej obciążone są w znacznie mniejszym stopniu — mówił minister zdrowia.

Według Jerzego Gryglewicza z Instytutu Zarządzania w Ochronie Zdrowia Uczelni Łazarskiego pandemia dowiodła, że wbrew pozorom to nie brak pieniędzy jest największym problemem.
— W ubiegłym roku były znaczące dodatkowe pieniądze na walkę z pandemią, wzrost wydatków na ochronę zdrowia był wręcz przełomowy, a przecież nie przełożyło się to na efekty. Przeciwnie — mamy ogromny pandemiczny dług zdrowotny związany z opóźnioną diagnostyką. Mamy pozytywne zmiany, jak zniesienie limitów do specjalistów czy podniesienie wyceny świadczeń, mamy deklaracje w ramach Krajowego Planu Odbudowy, ale problemy w ochronie zdrowia będą narastać z innego powodu. Chodzi o kryzys w obszarze kadr medycznych, którego nie załatwi się żadnym zastrzykiem finansowym. Średnia wieku w poszczególnych kluczowych specjalnościach, jak chirurgia, interna, pediatria czy ginekologia, zbliża się już do 60 lat. Z tym problemem będą borykały się głównie szpitale powiatowe, w których brak lekarzy doprowadza do zamykania oddziałów. Lekarzy będzie brakowało, ich pozycja negocjacyjna w rozmowach z pracodawcami jest teraz bardzo mocna, ale by te oczekiwania spełnić, konieczne mogą być formy wsparcia ich zatrudnienia podobne do tych, które mają informatycy — mówił Jerzy Gryglewicz.
Co jeszcze można zmienić? Radosław Moks z finansującej ochronę zdrowia BFF Banking Group zwracał uwagę przede wszystkim na strukturę wydatków.
— Blisko 50 proc. pieniędzy w Polsce jest wydawanych na szpitalnictwo zamknięte. W ramach tej puli około 40 proc. idzie na świadczenia podstawowe, zachowawcze, które mogą być z powodzeniem realizowane w opiece ambulatoryjnej albo w opiece jednego dnia. W szpitalach musi dojść do transformacji — mówił Radosław Moks.
Zdaniem Adama Rozwadowskiego z giełdowego Enel-Medu w systemie publicznym w niedostatecznym stopniu wykorzystuje się mechanizmy, jakie dają rynki finansowe.
— Gdy kilka lat temu w szpitalach prywatnych zaczął się trudny okres w związku z odcięciem ich od finansowania w ramach tzw. sieci szpitali, jednym z rozwiązań był leasing zwrotny infrastruktury, pozwalający przetrzymać trudny okres. To samo można spokojnie zrobić w sektorze publicznym, by zredukować bardzo wysokie zadłużenie i pozyskać pieniądze na inwestycje — mówił Adam Rozwadowski.
Pieniądze na inwestycje będą — pod koniec sierpnia premier Mateusz Morawiecki zapowiedział powołanie Funduszu Modernizacji Szpitali, który ma finansować m.in wymianę łóżek czy ambulansów.
— Na pewno czeka nas w najbliższych latach proces dynamicznej modernizacji infrastruktury, który już zresztą ruszył. Pandemia sprawiła, że mamy bardzo dużo nowego sprzętu, choćby respiratorów — mówił Andrzej Niedzielski.