Południe i zachód Polski walczy z największą od wielu lat powodzią. Żywioł zabiera Polakom nie tylko ich prywatny majątek, ale niszczy również wiele biznesów. Czy przedsiębiorcy wyciągnęli lekcję z historii i się ubezpieczyli?
Poszkodowane firmy
Wiadomo już, że zalane zostały m.in. dwie fabryki w Prudniku. Woda dała się we znaki też wielu sieciom handlowym.
— Od niedzieli uczestniczymy w zgłaszaniu kilkudziesięciu szkód tego typu. Prawdopodobnie ucierpią też franczyzobiorcy restauracji. Jeżeli nawet nie będzie tam szkód spowodowanych bezpośrednio przez wodę, to mogą pojawić się problemy wynikające z braku dostępu do lokali i niemożności obsługiwania klientów — mówi Dominika Kozakiewicz, prezes firmy Aon Polska.
— Najbardziej ucierpiała gastronomia, sklepy i inne lokale usługowe znajdujące się na parterze budynków. Jeśli poziom wody wewnątrz przekroczył 1,5 metra, można założyć całkowite zniszczenie mienia — mówi Maciej Tokarski, menedżer ds. ubezpieczeń MŚP w TUZ Ubezpieczenia.
Dodaje, że w takim wypadku wypłaty z ubezpieczenia ograniczone są jedynie kwotami określonymi w polisie.
— Ponadto przedsiębiorcy, którzy mają chłodnie i przechowują w nich towary, zmagają się z przerwami w dostawie prądu — zwraca uwagę Dominika Kozakiewicz.
Ubezpieczyciele przyjmują sporo zgłoszeń dotyczących zalania różnych obiektów.
— Zdarzają się też uszkodzenia maszyn budowlanych pozostawionych na budowach. Mamy ponadto zgłoszenia pożarów, które powstały w wyniku zalania instalacji — mówi Dominik Stachiewicz, wiceprezes firmy Howden Polska.
Karol Jóźwiak, broker w firmie PWS Konstanta, informuje, że do 17 września ubezpieczyciele potwierdzili wpływ kilkunastu wstępnych zgłoszeń dotyczących szkód w mieniu zalanych firm z segmentu MŚP oraz korpo.
— Straty przekroczyły kilka milionów złotych. Cały czas trwa jednak ich szacowanie na terenach, gdzie woda ustąpiła. Nadal nie wiadomo, jaka będzie skala zniszczeń tam, gdzie powódź dopiero się pojawi — tłumaczy Karol Jóźwiak.
Przed falą roszczeń
Generalnie na szacowanie strat przedsiębiorców poszkodowanych powodzią jeszcze za wcześnie. Fala zgłoszeń dopiero nadejdzie.
— Obecnie przede wszystkim trwa walka z żywiołem i przedsiębiorcy ratują swoje mienie. Przygotowujemy się na zgłaszanie szkód pod koniec tego tygodnia — mówi Maciej Tokarski.
— Firmy potrzebują nieco czasu, żeby ocenić, czy doszło do szkody, a jeśli tak, jaka jest jej skala — przyznaje Marcin Zimowski, dyrektor w pionie klientów strategicznych w firmie brokerskiej Marsh.
Największy problem będą mieli ci, którzy się nie ubezpieczyli.
— Zgodnie ze statystykami aż połowa firm może nie być ubezpieczona na wypadek powodzi — mówi Dominika Kozakiewicz.
Nie wszyscy mieli w ogóle taką możliwość mimo dobrych chęci. Marceli Drabek, prezes spółki Brokerzy Śląscy, zwraca uwagę, że firmy, szczególnie działające w miejscach, gdzie istnieje ryzyko powodzi, od lat zwracają uwagę na to, czy polisa je obejmuje.
— W przypadku klientów korporacyjnych każde ubezpieczenie mienia w standardzie zawiera ochronę na wypadek powodzi. W przypadku mniejszych firm lub osób prywatnych najczęściej konieczne jest dokupienie odpowiedniej klauzuli — mówi Marceli Drabek.
Ubezpieczyciele uczą się jednak na błędach, dlatego na terenach zalewowych i takich, gdzie powódź zdarzyła się w przeszłości, ubezpieczyć się trudno.
— Warunkiem udzielenia ochrony na wypadek powodzi jest brak wystąpienia szkód powodziowych w ciągu ostatnich dziesięciu lat w miejscu ubezpieczenia. Jest także trzydziestodniowy okres karencji po wykupieniu polisy, w czasie którego ochrona nie działa — mówi Maciej Tokarski.
Jarosław Pieczko, dyrektor departamentu ubezpieczeń korporacyjnych w TUZ Ubezpieczenia, zwraca natomiast uwagę, że praktycznie nie można się ubezpieczyć na wypadek powodzi w lokalizacji, w której z map powodziowych wynika, że jest zagrożona wodą 10-letnią, a teren jest zalewowy, obniżony albo taki, w którym regularnie gromadzi się woda opadowa.
— Tereny zalewowe co do zasady są wyłączone z możliwości zawierania ubezpieczeń — podkreśla Dominik Stachiewicz.
Dodaje jednak, że obecnie sytuacja jest niestandardowa.
— Wiele zalanych obszarów nie leży bezpośrednio na terenie zalewowym, w związku z tym mienie jest objęte ubezpieczeniem — podkreśla Dominik Stachiewicz.
Warunki wypłaty
Jeśli ryzyko powodzi jest istotne, to w umowach ubezpieczenia często pojawiają się dodatkowe obostrzenia.
— Mogą to być limity dla szkód wyrządzonych powodzią i zwiększony udział własny — mówi Marcin Zimowski.
Na warunki polisy wpływa jednak wiele zmiennych, m.in. to, jak mienie jest zabezpieczone przed powodzią, a nawet czy mamy do czynienia z jedną lokalizacją spółki, czy może jedną z wielu.
Pocieszające jest, że w przypadku katastrof trudno odmówić wypłaty.
— W przypadkach zdarzeń katastroficznych ubezpieczyciel nie powinien kwestionować zasadności roszczeń. Niemniej przy szkodzie ważne jest udokumentowanie poniesionych strat — mówi Karol Jóźwiak.
Odmowa wypłaty może się pojawić, jeżeli objęcie ryzyka powodzi było uwarunkowane wykonaniem przez ubezpieczonego odpowiednich zabezpieczeń, np. niebudowaniem obiektów na terenach zalewowych, i ten warunek nie został spełniony.
— Ubezpieczyciel nie wypłaci też odszkodowania albo zmniejszy jego kwotę, jeżeli ubezpieczony przyczynił się do powstania szkody lub zwiększenia jej rozmiaru — przestrzega Dominika Kozakiewicz.
— Problem z wypłatą może się też pojawić, jeśli przedsiębiorca nie podjął możliwych i racjonalnych działań w celu ratowania mienia — mówi Marcin Zimowski.
Ograniczeniem bywa też nieodpowiednie oszacowanie sumy ubezpieczenia.
— Problemem może być ubezpieczenie na wartość księgową sprzed lat albo rzeczywistą uwzględniającą zużycie techniczne. Przy ostatniej inflacji budowlanej te wartości mogą być dalece nieadekwatne w stosunku do potencjalnych kosztów odbudowy w tym roku — mówi Marceli Drabek.
Najlepiej, jeśli mienie jest ubezpieczone na bazie wartości odtworzeniowej, które odpowiada kosztom przywracającym je do stanu sprzed szkody bez uwzględnienia zużycia technicznego.