- Nie chodzi tu tylko o wystąpienie szefa Fed, ponieważ przed ograniczeniem QE się zabezpieczono. Poza tym Bernanke powiedział, że jeśli sytuacji gospodarcza nie poprawi się, to zapewni dalsza pomoc. Sądzę więc, że rynki obawiają się czegoś innego – powiedział.
A to coś innego jego zdaniem, to fakt, że od lipca ubiegłego roku, gdy rentowności obligacji osiągnęły dno, ciągle rosną.
Również rynki wschodzące napawają inwestorów niepokojem. Zdaniem Faber szczególnie niepokojące są Chiny.
- Chińska gospodarka jest o wiele słabsza niż sugerują to oficjalne statystyki. Obecnie, w najlepszym wypadku chińska gospodarka rośnie w tempie 4 proc. rocznie. Bez szerokiej akcji kredytowej tego wzrostu w ogóle by nie było – powiedział.
Jeszcze w marcu Faber ostrzegał, że nadchodzi duża korekta, a bańki będą pękały na wszystkich rynkach i nie będzie można przed nimi nigdzie się schronić, nawet złoto nie będzie bezpieczne.
Choć wcześniej Faber ostrzegał przed złotem, teraz zapowiada, że może dać ono nieco oddechu.
- Pod względem technicznym surowce wyglądają okropnie... metale szlachetne wyglądają źle. Ale techniczne czynniki sugerują, że zbliżamy się do średnioterminowego dołka. (…) Złoto obecnie jest blisko poziomu 1300 USD za uncję w porównaniu z 700USD w 2008 r., a warunki w branży wydobywczej są fatalne. Firmom wydobywczym kończą się pieniądze, a sytuacja w branży jest gorsza niż w 2008 r. Sądzę więc, że część zaopatrzenia trafiającego na rynek wprost z kopalń będzie mniejsza. Na rynkach wschodzących fundusze państwowe, banki centralne i indywidualni inwestorzy będą akumulować złoto – dodał.
