Dariusz U.: za wyłudzenia 8 lat więzienia

Dawid TokarzDawid Tokarz
opublikowano: 2023-04-12 20:00

Jest prawomocny wyrok w aferze SK Banku i Banku Spółdzielczego w Nadarzynie — za kratki trafi główny beneficjent kredytów oraz m.in. była prezes drugiego banku.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • Kim jest Dariusz U., który został skazany na 8 lat więzienia m.in. za oszustwa i wyłudzenie kredytów z SK Banku i Banku Spółdzielczego w Nadarzynie?
  • Jak wysokie szkody w wyniku działań tego biznesmena poniosły oba spółdzielcze banki, będące dziś bankrutami?
  • jakie wyroki usłyszała była prezes i członkowie zarządu banku z Nadarzyna?
  • i na jakim etapie rozpoznawania jest sprawa karna drugiego z banków, SK Banku z Nadarzyna?
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Trzy miesiące temu ujawniliśmy, że na wyrok w głównej sprawie, dotyczącej niegospodarności na 1,6 mld zł w SK Banku, w której status oskarżonych ma aż 86 osób, przyjdzie nam zaczekać co najmniej kilka lat. Tymczasem w jednym z wątków tej afery, zahaczającej nie tylko o SK Bank, ale także Bank Spółdzielczy w Nadarzynie (BSN), Sąd Apelacyjny w Warszawie wydał niedawno prawomocne wyroki. Najwyższy — osiem lat bezwzględnego więzienia — usłyszał Dariusz U., biznesmen związany z Wojskowymi Służbami Informacyjnymi i główny beneficjent kredytów wyłudzonych z obu upadłych już spółdzielczych banków.

Szkody na 80 mln zł

Akt oskarżenia przeciwko Dariuszowi U., pseudonim „Uzi”, oraz dziesięciu innym osobom trafił do sądu w czerwcu 2017 r. jako pierwszy w aferze SK Banku i BSN. Równocześnie prowadząca śledztwo Prokuratura Regionalna w Warszawie skierowała do sądu wniosek o wydanie wyroku skazującego bez rozprawy wobec kolejnych ośmiu osób, które przyznały się do winy i uzgodniły ze śledczymi wymiar kar.

Prokuratura informowała wówczas, że aktem oskarżenia i wnioskiem o skazanie objęci są przedstawiciele spółek wyłudzających kredyty, członkowie władz BSN oraz zaangażowani w proceder rzeczoznawcy majątkowi. W wyniku działań oskarżonych podjętych w celu osiągnięcia korzyści majątkowej SK Bank poniósł szkody na ponad 41 mln zł, a BSN na ponad 38 mln zł.

Beneficjentami lewych kredytów były różne spółki, a łączyło je to, że były kontrolowane przez Dariusza U., którego śledczy od początku uznawali za mózg całego procederu. W banku z Nadarzyna składały one wnioski o kredyty i gwarancje, a w SK Banku o kredyty zabezpieczane m.in. gwarancjami BSN. Zdaniem prokuratury szefostwo BSN współdziałało przy tym z „Uzim” i jego ludźmi, nie badając należycie sytuacji finansowej wnioskodawców, ich zdolności kredytowej oraz tego, czy są w stanie spłacić kredyty.

Nie weryfikowano też wycen nieruchomości, którymi zabezpieczano kredyty, choć te przewyższały ich wartość kilkadziesiąt, a bywało, że nawet kilkaset razy (dla przykładu: nieruchomość wartą 51 tys. zł wyceniono na prawie 16 mln zł). To dlatego na ławie oskarżonych zasiedli też rzeczoznawcy, którzy w operatach zawyżali wartość nieruchomości stanowiących zabezpieczenie pożyczek.

Wolał być w cieniu, będzie w celi:
Wolał być w cieniu, będzie w celi:
Z dokumentów Instytutu Pamięci Narodowej wynika, że w latach 80. XX wieku Dariusz U. był funkcjonariuszem Służby Bezpieczeństwa PRL, a z doniesień mediów, że później działał w Wojskowych Służbach Informacyjnych. Dane Krajowego Rejestru Sądowego wskazują z kolei, że w XXI wieku zasiadał w organach lub był wspólnikiem ponad 20 różnych firm. Wszystkie te swoje role odgrywał bez rozgłosu. Działalność biznesowa doprowadziła go jednak na ławę oskarżonych, a prawomocny wyrok sądu sprawi, że na kilka lat trafi za kratki.
Adobe Stock

Więzienie dla prezes banku...

Prawie sześć lat po tym, jak akt oskarżenia wyszedł z prokuratury, Sąd Apelacyjny w Warszawie wydał prawomocne wyroki wobec pięciu z jedenastu oskarżonych. Dariusz U., którego śledczy oskarżyli o działanie na szkodę obu banków, oszustwa, wyłudzenie kredytów i poświadczanie nieprawdy, usłyszał wyrok ośmiu lat więzienia. Czyli dwa lata mniej niż zasądzone w pierwszej instancji maksymalne dziesięć lat. Jednocześnie na poczet orzeczonej kary sąd zaliczył Dariuszowi U. okres między wrześniem 2016 r. a grudniem 2018 r., kiedy biznesmen był aresztowany.

Niższe kary niż w pierwszej instancji usłyszały też Wiesława R., była wieloletnia prezes BSN (4,5 roku więzienia zamiast 7), i Anna P., była członkini zarządu BSN (2 lata więzienia zamiast 4). Jednocześnie sąd utrzymał w mocy wyroki, zasądzone wobec dwóch menedżerek firm Dariusza U.: Agnieszki C. (dwa lata więzienia w zawieszeniu na 5 lat) i Katarzyny U., córki „Uziego” (1,5 roku bezwzględnego więzienia). Przy czym w przypadku Dariusza U., Katarzyny U. i Agnieszki C. na wniosek prokuratury sąd uchylił też te części wyroków, w których zostali uniewinnieni (w przypadku „Uziego” i jego córki chodzi o wyłudzenie jednego z kredytów z SK Banku na kwotę 14,6 mln zł).

Uchylone zostały też wyroki pierwszej instancji uniewinniające Hieronima B., byłego członka zarządu BSN, Elizę D. i Krystynę M. (obie to rzeczoznawczynie majątkowe) oraz Janusza S. i Marię C., prezesa i członkinię zarządu jednej z warszawskich spółdzielni mieszkaniowych. Sprawy tych osób zaczną się od początku przed Sądem Okręgowym Warszawa-Praga. Ostatni z 11 oskarżonych, rzeczoznawca Witold P., został wcześniej prawomocnie skazany w odrębnej sprawie przekazanej do rozpoznania sądowi w Jeleniej Górze.

... i dla wiceprezes

Co stało się z wnioskiem z czerwca 2017 r. o skazanie ośmiu osób zamieszanych w wątek Dariusza U. bez rozprawy? Okazuje się, że ta sprawa przeszła na „normalny tryb” i wciąż czeka na prawomocne rozpoznanie. W październiku 2020 r. zapadły jedynie wyroki pierwszej instancji, zgodnie z którymi jedna osoba została uniewinniona, a pięć usłyszało wyroki więzienia w zawieszeniu oraz kary grzywny (od 3 tys. do 200 tys. zł).

Surowiej Sąd Okręgowy Warszawa-Praga potraktował jedynie Barbarę K., byłą wieloletnią wiceprezes BSN, oraz Sebastiana U., syna „Uziego”, który podobnie jak jego siostra Katarzyna został wciągnięty w proceder przez ojca i reprezentował spółki wyłudzające kredyty. Barbara K. została skazana na trzy lata więzienia, grzywnę 75 tys. zł i częściowy obowiązek naprawienia szkody na rzecz syndyka BSN w wysokości 30 tys. zł, a Sebastian U. usłyszał wyrok 2,5 roku więzienia.

Z ustaleń PB wynika, że Barbara K., była wiceprezes BSN, i Wiesława R., skazana prawomocnie była prezes banku z Nadarzyna, zasiadają na ławie oskarżonych w jeszcze jednej sprawie — dotyczącej nieprawidłowości w BSN. W toku jest też proces, w którym jedynym oskarżonym jest rzeczoznawca majątkowy Rafał M. Najdalej od rozstrzygnięcia jest największa ze spraw dotycząca niegospodarności aż na 1,6 mld zł, do jakiej miało dojść w SK Banku głównie przy udzielaniu kredytów na rzecz grupy deweloperskiej Dolcan.

Chora symbioza banku i dewelopera

Już w lutym 2016 r. ujawniliśmy, że aż połowa kredytów udzielonych przez największy wówczas bank spółdzielczy w kraju — ponad 1,4 z 2,8 mld zł — trafiła do grupy ponad 50 firm powiązanych z Dolcanem. Przy czym bezpośrednio na grupę Dolcan przypadała niewielka część kwoty, większość stanowiły niespłacone potem długi zaciągnięte za pośrednictwem spółek powiązanych z nią nieformalnie, których udziałowcami i prezesami byli pracownicy Dolcanu oraz członkowie ich rodzin.

Śledztwo Prokuratury Regionalnej w Warszawie ruszyło na dobre po publikacjach PB i potwierdziło nasze ustalenia. W rezultacie w listopadzie 2017 r. doszło do największej akcji w historii Centralnego Biura Antykorupcyjnego — zatrzymania ponad 70 osób. Wśród nich byli członkowie zarządu upadłego SK Banku, inni jego pracownicy biorący udział w udzielaniu trefnych kredytów, a także członkowie zarządów firm beneficjentów wyłudzonych pożyczek związanych z również upadłym Dolcanem.

Główni podejrzani w tej sprawie to Jan B., były wieloletni prezes SK Banku, i Sławomir D., właściciel Dolcanu. Zdaniem śledczych wzajemnie uzależnili od siebie bank i dewelopera, w wyniku czego SK Bank „w ogóle nie dokonywał realnej oceny” wniosków kredytowych „firm dolcanowskich”, a one uzyskały łącznie ponad 70 kredytów „wbrew jakimkolwiek regułom” wynikającym z prawa bankowego oraz wewnętrznych instrukcji i regulaminów wołomińskiego banku.

Nie przyznają się do winy:
Nie przyznają się do winy:
Jan B., wieloletni prezes SK Banku (z lewej), twierdzi, że przyczyną upadku kierowanej przez niego instytucji nie były niespłacane kredyty udzielone firmom powiązanym z Dolcanem, ale decyzje Komisji Nadzoru Finansowego, m.in. o wprowadzeniu do banku zarządu komisarycznego. Sławomir D., właściciel i szef rady nadzorczej Dolcanu, również nie przyznaje się do winy. W prokuraturze skorzystał z prawa do odmowy składania wyjaśnień.
MAREK BICZYK NEWSPIX, Marek Wiśniewski

Afera za duża dla Temidy

Odpowiedzialnością za ten stan rzeczy prokuratura obwinia m.in. Elżbietę K., byłą wiceprezes SK Banku, która w przeszłości była związana prywatnie z Janem B., a potem z… Dariuszem U., „Uzim”. Prywatne i zawodowe animozje między prezesem a wiceprezeską SK Banku sprawiły, że Elżbieta K. rozstała się z instytucją finansową na początku 2015 r. Już kilka miesięcy później została jedną z założycielek firmy Uzi Finance, której prezesem był Dariusz U. Wspólne plany biznesowe Elżbiety K. i „Uziego” zaprzepaściło jednak aresztowanie biznesmena.

Akt oskarżenia w aferze SK Banku i Dolcanu, obejmujący aż 93 osoby, wpłynął do Sądu Okręgowego Warszawa-Praga (SOWP) w październiku 2019 r. Szybko okazało się, że nie tylko SOWP, ale żaden ze stołecznych sądów nie dysponuje wystarczająco dużą salą, by pomieścić około 250 osób (do oskarżonych trzeba doliczyć obrońców, a także oskarżycieli posiłkowych i ich pełnomocników). To m.in. dlatego proces w tej sprawie — z wielkimi problemami — ruszył dopiero niedawno. Prowadząca go sędzia przyznaje, że „z uwagi na ilość oskarżonych i objętość materiału dowodowego” rozpoznanie tej sprawy „w rozsądnym terminie” nie będzie możliwe.