Akcje zdecydowanej większości ubiegłorocznych debiutantów okazały się kiepską inwestycją średnioterminową. Porównaliśmy kursy 25 nowicjuszy z 2010 r. (nie uwzględniliśmy spółek, które przeszły z NewConnect i CPD, które weszło na GPW bez emisji akcji) z notowaniami WIG. Zaledwie ośmiu spółkom udało się uzyskać wyższą stopę zwrotu od indeksu. Z 17 pozostałych aż 11 jest dziś wycenianych niżej, niż w ofercie publicznej.
Czas pokazał, że wyceny te były wyśrubowane, choć znaczna część firm (19 z 25) ustaliła cenę sprzedaży poniżej ceny maksymalnej. Średnie dyskonto wobec ceny maksymalnej wyniosło 13 proc. Spółki, które od debiutu zachowują się lepiej niż rynek, ograniczyły apetyt przeciętnie o 19 proc. Te, których kurs nie nadążał za indeksem WIG, sprzedawano ze średnim dyskontem do ceny maksymalnej wynoszącym 10 proc.
Żadnego dyskonta nie wywalczyli kupujący akcje spółki Harper Hygienics, z perspektywy czasu najsłabszego ubiegłorocznego debiutanta. Walory dały zarobić, ale tylko w krótkim terminie. W najlepszym momencie kurs doszedł do 6,68 zł (o 60 proc. więcej, niż wynosiła cena w IPO), ale już pod koniec grudnia wrócił do punktu wyjścia. Na notowania negatywnie wpłynął wzrost cen głównego surowca, czyli bawełny. Robert Neymann, prezes Harpera, mówił kilka tygodni temu w "Pulsie Biznesu", że niekorzystne tendencje utrzymywały się także w pierwszych trzech miesiącach tego roku. Poprawa spodziewana jest dopiero w drugim kwartale, a niecierpliwie czekają na nią m.in. klienci funduszy emerytalnych. Z ubiegłorocznych debiutantów to właśnie Harper był ulubieńcem zarządzających OFE. Według danych na koniec 2010 r. fundusze kontrolowały w sumie 18 proc. kapitału firmy, w tym największy udział miał Bankowy OFE (5,02 proc.).
Fundusze nie trafiły też z inwestycjami w ZUE i KOV. Notowania pierwszej ze spółek, specjalizującej się w budowie infrastruktury kolejowej i tramwajowej, są 14 proc. poniżej ceny emisyjnej i tylko w pierwszych tygodniach po debiucie można było je sprzedać z niewielką przebitką. Kurs KOV miewał dobre momenty, ale wyskoki notowań kończyły się równie gwałtownie, jak się zaczynały. Dziś kurs jest co prawda tylko 4 proc. niższy od ceny emisyjnej, ale od debiutu spółki przed 11 miesiącami WIG urósł o 25 proc.
Niespodziewanie słabsze od rynku z dzisiejszej perspektywy okazały się też akcje państwowych gigantów. Kurs PZU wzrósł o 17 proc. licząc od ceny z oferty publicznej. WIG w tym czasie poszedł w górę o 21 proc. Tauron zdrożał o 22 proc., ale WIG w tym czasie zyskał 27 proc. Jedynie GPW o kilka punktów procentowych pobiła giełdową średnią, ale jeśli weźmiemy pod uwagę cenę dla inwestorów instytucjonalnych przewaga ta jest symboliczna. Inwestorzy indywidualni płacili za akcje w jesiennej ofercie publicznej 43 zł. Instytucje musiały zapłacić 46 zł. W tym roku kurs GPW spadł na moment poniżej 46 zł.
Na tle dość słabej grupy 25 debiutantów pozytywnie wyróżniły się trzy spółki rodem z Ukrainy, Dolnośląskie Surowce Skalne i ABC Data. Co ciekawe, pierwsza z polskich spółek długo nie mogła znaleźć chętnych na akcje i z tego powodu przesuwała nawet ofertę. Z drugą było podobnie. Kupujący nie chcieli płacić więcej, niż 2,35 zł, co skończyło się tym, że ze sprzedaży walorów zrezygnował MCI Management, główny akcjonariusz. Teraz jego menedżerowie mogą zacierać ręce, bo kurs ABC Daty przekracza 3,60 zł.