Decydujący moment dla hossy na walutach wschodzących (WYKRES DNIA)

Marek WierciszewskiMarek Wierciszewski
opublikowano: 2017-07-10 14:00
zaktualizowano: 2017-07-10 14:01

Zapowiedzi zaostrzenia polityki przez główne banki centralne wywołały obawy przed zakończeniem trwającej od półtora roku dobrej koniunktury na rynkach walut krajów rozwijających się.

W ubiegłym tygodniu obliczany przez MSCI indeks notowań walut z krajów emerging makrets znalazł się przejściowo najniżej od maja. Z technicznego punktu widzenia korekta na razie nie zagraża trwałości rozpoczętej w styczniu ubiegłego roku hossy. Notowania wskaźnika utrzymują się wewnątrz obejmującego ostatnich 18 lat kanału wzrostowego. Mimo to inwestorzy nie są jednomyślni co do perspektyw. Wszystko przez obawy, że zaostrzenie polityki monetarnej oraz wzrost rentowności obligacji w krajach rozwiniętych doprowadzą do ucieczki kapitału z charakteryzujących się wyższym ryzykiem rynków wschodzących.

- Rynek znalazł się w punkcie zwrotnym. Stosunek zysku i ryzyka związanego z inwestycjami na rynkach wschodzących zmienił się – komentował w rozmowie z agencją Bloomberg Win Thin, szef strategii walutowej na rynki wschodzące w banku inwestycyjnym Brown Brothers Harriman.

Wzrost rentowności i stóp procentowych w krajach rozwiniętych oznacza spadek korzyści związanych z inwestowaniem w tradycyjnie wyżej oprocentowane waluty z rynków wschodzących. Według specjalisty zagrożone są zwłaszcza waluty takich krajów jak RPA czy Turcja, gdzie fundamenty gospodarcze są stosunkowo słabsze, a sytuacja polityczna niepewna. Na przełomie czerwca i lipca rentowności amerykańskich obligacji 2-letnich znalazły się najwyżej od kryzysu finansowego, a dochodowości analogicznych papierów niemieckich wyszły najwyżej od roku. Zmianę nastawienia na jastrzębie widać nie tylko po Fedzie i EBC, ale też po Banku Kanady oraz Banku Anglii.

Jednak zdaniem strategów banku Goldman Sachs wzrost rentowności w krajach rozwiniętych nie będzie na tyle silny, by grozić wyprzedażą na rynkach wschodzących. Jednocześnie uzależnienie gospodarek rozwijających się od zagranicznego finansowania jest mniejsze niż w poprzednich przypadkach, gdy zbliżał się trudny okres dla ich walut, a realne stopy są tam wyższe. Spośród walut rynków wschodzących narażone na słabsze zachowanie mogą być tylko forint węgierski, won koreański oraz dolar tajwański, gdzie oprocentowanie jest zbyt mało atrakcyjne dla inwestorów zagranicznych, powiedział w rozmowie z Bloombergiem Kamakshya Trivedi, dyrektor w Goldman Sachs.