Resort gospodarki chce z Norwegią i USA rozmawiać o bezpieczeństwie energetycznym Polski. O bałtyckiej rurze — z Brukselą.
Za 4-6 tygodni resort gospodarki chce przedstawić kilka scenariuszy dywersyfikacji dostaw gazu. Piotr Naimski, wiceminister gospodarki, zapowiada, że Polska nie chce zwiększać dostaw gazu od rosyjskich producentów, musi więc poszukać innych źródeł zaopatrzenia. Nie jest też entuzjastą dostaw gazu z Azji Środkowej. Wracają więc pomysły budowy gazociągu norweskiego czy terminalu LNG.
— Zamierzamy prowadzić rozmowy w Oslo i Kopenhadze — mówi Piotr Naimski.
Kilka miesięcy temu Norwedzy mówili „PB”, że nie są zainteresowani dostawami do Polski. W Danii natomiast powoli kończą się złoża. Piotr Naimski tymczasem przypomina, że kilka lat temu razem z Piotrem Woźniakiem, obecnym ministrem gospodarki, prowadził rozmowy z Norwegami. Z negocjacji nic nie wyszło, bo aby projekt był opłacalny, Polska musiałaby znaleźć nabywców na nadwyżki gazu. W tym przypadku też raczej nic się nie zmieniło.
— Interesują nas dostawy powyżej 5 mld m sześc. — dodaje wiceminister gospodarki.
Kolejnym rozważanym pomysłem jest budowa terminalu LNG.
— Kilka lat temu LNG był droższy niż gaz przesyłany rurociągiem. Obecnie sytuacja się zmieniła — twierdzi Piotr Naimski.
Coraz więcej krajów decyduje się na LNG. Do 2015 r. zapotrzebowanie na LNG w USA ma wzrosnąć sześciokrotnie. Amerykanie są zainteresowani dostawami z byłego ZSRR. Piotr Naimski deklaruje, że będzie rozmawiał w USA o współpracy w zakresie bezpieczeństwa energetycznego. Resort gospodarki szykuje też do Brukseli pismo dotyczące gazociągu bałtyckiego, który ma połączyć Rosję i Niemcy. Chodzi o ustalenie zagrożeń ekologicznych, jakie mogą się z nim wiązać.