Pierwszeństwo wśród obietnic PiS w ubiegłym roku miał program 500+. Wypłata świadczeń dla rodzin z dziećmi kosztowała przeszło 17 mld zł, dlatego resztę wyborczego rachunku postanowiono zapłacić w ratach. Kondycja finansów publicznych w pierwszym roku rządzenia nowej ekipy okazała się bardzo dobra, ale powodów do szczególnej radości nie ma.
Dobra forma budżetów: państwa i regionów, to zasługa splotu niekoniecznie dobrych okoliczności. Poprosiliśmy 14 uznanych zespołów analitycznych o szacunki, jakim wynikiem mógł zamknąć się 2016 r. w sektorze instytucji rządowych i samorządowych.
Średnia oczekiwań ekonomistów wskazuje, że deficyt spadł do 2,5 proc. PKB — najniższego poziomu od 2007 r. Skąd tak dobre statystyki? Władzom lokalnym w zbudowaniu solidnej nadwyżki pomogło załamanie w inwestycjach. Po trzech kwartałach wydatki majątkowe są o 44 proc. niższe r/r, a budżetowa górka sięga 19 mld zł. Z końcem roku pewnie się skurczyła, ale nic nie wskazuje, że zamieniła się w deficyt. Także dziura w kasie państwa jest wciąż znacznie niższa, niż założono. Na razie stanowi zaledwie połowę planu.
To również efekt m.in. załamania inwestycyjnego, w większym jednak stopniu przesunięcia płatności 9,2 mld zł za aukcję LTE na 2016 r. i niespodzianki, jaką sprawił bank centralny. Chociaż wpłacone przez niego do państwowej kasy prawie8 mld zł unijnych statystyk nie poprawi, to budżetowe już tak. Dodatkowo wszystko wskazuje, że wydający publiczne pieniądze nie zrealizowali wszystkich swoich planów.
Trudniejsze będzie zarządzanie kasą państwa w 2017 r. Program 500+ tym razem zwiększy wydatki o ponad 23 mld zł. Dodatkowo rząd musi znaleźć miliard złotych na sfinansowanie wyższej kwoty wolnej i co najmniej 2 mld zł na pokrycie ubytku w kasie, jaki spowoduje zaplanowana na październik obniżka wieku emerytalnego. Finansowanie tych dodatkowych wydatków ma dać poprawa ściągalności podatków. Pierwsze pozytywne efekty widać było już w ubiegłym roku, a po jedenastu miesiącach wpływy z danin są o ponad 7 proc. wyższe r/r. Jeśli plan się powiedzie, to powinno się udać utrzymać deficyt pod unijnym progiem 3 proc. PKB.
Prognozy ekonomistów są dzisiaj zgodne z przewidywaniami resortu finansów — sektor instytucji rządowych i samorządowych zamknie ten rok deficytem w wysokości 2,9 proc. PKB. Paradoksalnie problemem może być jednak ożywienie gospodarcze. Jeśli ruszą inwestycje publiczne, to pogorszą budżetowe statystyki w regionach i budżecie centralnym.
Z drugiej strony jednak wyższe tempo wzrostu PKB to lepsze wpływy do kasy państwa. Nawet jeśli nie uda się osiągnąć takiego tempa rozwoju, jak założył rząd, to dynamika wzrostu powyżej 3 proc. powinna pozwolić zrealizować gros planu dochodów. Jeśli jednak gospodarka nie przyspieszy, a zasypywanie luki podatkowej spali na panewce, to prawdopodobnie znów znajdziemy się na cenzurowanym Brukseli.
Rządowe prognozy na 2017 r.
1,3 proc. Taki jest przewidywany średnioroczny wzrost cen towarów i usług konsumpcyjnych.
325,4 mld zł Takich wpływów do kasy państwa spodziewa się fiskus.
384,8 mld zł Takiego poziomu nie mogą przekroczyć przyszłoroczne wydatki budżetowe.
3,6 proc. O tyle ma się w przyszłym roku realnie zwiększyć wartość PKB.
5,9 proc. O tyle mają wzrosnąć w ujęciu rocznym inwestycje.
4,1 proc. O tyle ma się zwiększyć konsumpcja prywatna.
178,5 mld zł Tyle musi pożyczyć od inwestorów i międzynarodowych instytucji resort finansów.