W cieniu bezkonkurencyjnej Biedronki i międzynarodowych sieci spożywczych o rynek handlu detalicznego chcą powalczyć właściciele sieci Żabka, Eko i Dino — Mid Europa, Advent i Enterprise Investors. Zdobywają pozycję kosztem dużych inwestycji, ale jak tu oszczędzać na branży, która rośnie nawet w czasach spowolnienia, ponadto musi mierzyć się z rosnącą konkurencją?
— Sieć Dino inwestuje w rozwój 200 mln zł rocznie. Zamierzamy utrzymać dotychczasową dynamikę w 2013 r. — mówi Michał Kędzia, wiceprezes Enterprise Investors, które kupiło mniejszościowy pakiet wielkopolskiej Gazeli Biznesu 2011.
Dino, które w 2012 i w 2013 buduje 80 supermarketów rocznie, chce mieć 320 sklepów na koniec roku. Advent zapowiadał już inwestycję 100 mln zł w przejętą w ubiegłym roku sieć Eko, gdzie musi przeprowadzić porządną restrukturyzację. Ta kwota nie obejmuje ewentualnych akwizycji. Żabka natomiast chce uruchomić 2,5 tys. sklepów w ciągu najbliższych pięciu lat kosztem 1,5 mld zł. Po cichu swoje trzy grosze chce wtrącić fundusz Argus, który kupił w ubiegłym roku udziały w Polomarkecie. Właściciel 391 sklepów nie informuje o swoich planach. O ile Eko, Dino i Polomarket zajmują podobny segment supermarketów,o tyle Żabka to sklepy typu convenience, z mniejszą powierzchnią i asortymentem, co odbija się na rentowności spółki — Żabka miała stratę netto za 2011 r. Dla porównania: przy 240 sklepach Dino osiągnął już 1 mld zł obrotów w 2012 r. Rok wcześniej miał 22 mln zł zysku netto przy 753 mln zł obrotów. Fundusze deklarują, że ich głównym celem jest wzrost organiczny, ale akwizycjami też nie pogardzą. Zwłaszcza że polski rynek handlu detalicznego jest mocno rozdrobniony i wciąż zdominowany przez niezależne sklepy, które nie mają siły zakupowej dużych sieci.
— Przyglądamy się rynkowi, jednakże interesują nas jedynie przejęcia sieci fundamentalnie zdrowych — mówi Michał Kędzia.
Wtóruje mu Mid Europa i Advent. Tyle że podłożyli sobie nogę walcząc o sieć Eko. Wywindowali cenę za spółkę państwa Gradeckich, co podniosło wyceny spółek z branży i oczekiwania potencjalnych sprzedających. Wycena giełdowego Eurocashu jest na historycznie wysokim poziomie.
— Wyceny na rynku detalicznym podyktowane są oczekiwaniem, że będzie na nim postępowała konsolidacja. Te oczekiwania są oczywiście uzasadnione. Rynek w Polsce jest bardzo rozdrobniony w porównaniu z europejskim, więc w perspektywie najbliższych kilku lat mniejsze sieci będą wchłaniane przez inne podmioty. Nie należy jednak spodziewać się transakcji za wszelką cenę — mówi Monika Morali- Efinowicz, dyrektor zarządzająca Advent International. Ciekawym kąskiem może być sieć Stokrotka, której właściciel w ubiegłym roku próbował ją sprzedać. Emperia kończy pracę nad nową strategią dla niej. Rynek oczekuje kolejnej próby wyjścia z inwestycji.
— To dopiero początek zainteresowania funduszy sektorem detalicznym i handlowym. Pierwszą jaskółką była transakcja sprzedaży Żabki, która pokazała, że handel detaliczny może być naprawdę udaną inwestycją. Ta branża ulega ogromnym przemianom, większość inwestycji w nią jest udana, więc rośnie apetyt funduszy na transakcje. Rynek musi się skonsolidować, a bez udziału finansowania typu private equity ta konsolidacja byłaby trudna — mówi Agnieszka Górnicka, prezes agencji badawczej Inquiry.
Zdaniem Krzysztofa Badowskiego, partnera zarządzającego Roland Berger Strategy Consultants, i tak ostatecznym nabywcą sieci handlowych będzie inwestor strategiczny.
— Wciąż bardzo wiele sieci jest w rękach funduszy private equity oraz polskich przedsiębiorców, którzy prędzej czy później będą się decydować na wyjście ze swoich inwestycji, a te w końcu trafią w ręce któregoś z dużych inwestorów strategicznych. Operatorzy hipermarketów będą się rozwijać, wchodząc w mniejsze formaty, bo miejsce na wzrost w dużych jest bardzo ograniczone, zaś trendy konsumenckie coraz częściej sprawiają, że zakupy robi się w sklepie, który jest pod ręką — mówi Krzysztof Badowski.