Dlaczego Pepco idzie na GPW

Marcel ZatońskiMarcel Zatoński
opublikowano: 2021-04-26 20:13

Operator wielobranżowych dyskontów Pepco nie zrobi nowej emisji, bo nie potrzebuje dodatkowego finansowania. Pieniędzy na spłatę długów potrzebuje natomiast jego właściciel.

„Gdy stery w spółce obejmuje trzeci prezes w ciągu miesiąca, kurs akcji nurkuje jak głodny pelikan, akcjonariusze szykują pozwy, a bankierzy pukają do drzwi z pytaniem, co z ich długami - wiedz, że problem jest poważny”. Tak w 2017 r. opisywaliśmy w „PB” kłopoty południowoafrykańskiej grupy Steinhoff International, na polskim rynku znanej przede wszystkim jako właściciel sieci sklepów Pepco.

Wyszło wtedy na jaw, że rozwijająca się wcześniej szybko dzięki przejęciom – i mocno zadłużona - grupa przedstawiała nieprawdziwe informacje finansowe, co Bloomberg określał „południowoafrykańskim odpowiednikiem afery Enronu”. Nie chodziło o drobne kwoty – dogłębne badanie, przeprowadzone przez PwC, wykazało, że grupa od 2009 r. wykazała fikcyjne transakcje na kwotę co najmniej 6,5 mld EUR.

Wierzyciele czekają na pieniądze

Niespełna cztery lata później reperkusje tej afery sprawiają, że na warszawskiej giełdzie może pojawić się Pepco. Steinhoff, mierzący się z pozwami akcjonariuszy i wierzycieli, według ostatnich ustaleń z kredytującymi go instytucjami ma czas do połowy 2023 r. na spłatę około 10 mld EUR długów (w przeliczeniu 45 mld zł).

Po sprzedaży części aktywów, m.in. sklepów meblowych Conforama w kilku krajach, a także w polskiej sieci Abra, Pepco to obecnie najcenniejsze aktywo grupy. Stopniowe wychodzenie z niego przez giełdę może potencjalnie przynieść większe pieniądze, niż sprzedaż całości inwestorowi finansowemu lub branżowemu.

„Steinhoff zdecydował, że poprosi wierzycieli o udzielenie niezbędnych zgód, które pozwolą na wprowadzenie na giełdę grupy Pepco i przeprowadzenie pierwszej oferty publicznej (IPO). Decyzja o przeprowadzeniu IPO zostanie podjęta we właściwym czasie po otrzymaniu zgód" - podał w w poprzedni poniedziałek w komunikacie giełdowym Steinhoff International.

Debiut na horyzoncie

Teraz Pepco oficjalnie potwierdziło, że zamierza wejść na warszawską giełdę. Według Sky News grupa będzie chciała sprzedać część akcji przy wycenie całego Pepco na poziomie 4,5 mld EUR, czyli 20,5 mld zł. Według Reutersa wycena może być nawet wyższa i sięgać – w przeliczeniu – prawie 23 mld zł.

Presja właściciela
Presja właściciela
Pepco, którego prezesem jest Andy Bond, szybką ekspansję w Polsce i innych krajach finansuje z zysków i kredytów. Tymczasem jego południowoafrykański właściciel zwija biznes i próbuje rozliczyć się z wierzycielami, w czym bardzo pomóc mogą pieniądze z warszawskiej giełdy.

Giełdowemu debiutowi Pepco nie będzie towarzyszyć emisja akcji – akcje będzie sprzedawał potrzebujący gotówki właściciel.

Chory właściciel, zdrowy biznes

Pepco z miejsca stałoby się istotną spółką na warszawskiej giełdzie, potencjalnie kwalifikującą się do indeksu WIG20. Fundamentem biznesu jest sieć pod szyldem Pepco, z których ponad 1 tys. działa w Polsce – tu zresztą, w Poznaniu, znajduje się operacyjna centrala grupy. Przez lata koncentrowało się na rynkach środkowoeuropejskich, ale w ostatnich miesiącach zaczęło iść na zachód. Otworzyło pierwsze placówki we Włoszech, a w planach ma pojawienie się w Hiszpanii.

W ramach grupy działają też sieci pod innymi szyldami. Polskim klientom znany jest Dealz, którego pierwsze sklepy pojawiły się tu w 2018 r. Na rynku brytyjskim i irlandzkim sporym graczem jest natomiast Poundland. Łącznie w ramach grupy działa ponad 3,2 tys. sklepów w 16 krajach.

Cały ten biznes w ostatnim roku finansowym (zakończonym we wrześniu) przyniósł 3,5 mld EUR przychodów (o 3 proc. więcej niż rok wcześniej), notując przy tym - z uwzględnieniem nowych zasad rachunkowości, dotyczących kosztów leasingu - 199 mln EUR EBITDA. Przychody rozkładały się niemal równo po połowie między siecią Pepco a Poundladem, liczonym wraz z Dealz.

Sama spółka Pepco Poland w ostatnim roku obrotowym, za który dostępne są dane (zakończonym we wrześniu 2019 r.) miała 5,73 mld zł przychodów i 0,49 mld zł zysku netto.

Choć w związku pandemią sklepy w części krajów były czasowo zamknięte, ekspansji to nie zatrzymało. W ubiegłym roku otworzono około 300 nowych placówek, a plan na ten rok zakłada powiększenie się o 400, z czego około 100 w Polsce.

Giełda lubi detalistów

Najbardziej porównywalną spółką do Pepco na rynku europejskim jest Action. To wywodząca się z Holandii sieć sklepów, która zaczęła ekspansję również w Polsce. Jej właścicielem jest fundusz private equity 3i, a w 2019 r. przy okazji restrukturyzacji finansowania Action został wyceniony na 10,3 mld EUR przy 4,2 mld EUR przychodów i około 450 mln EUR EBITDA.

Z kolei największym detalistą na warszawskiej giełdzie jest teraz Dino, obecny w indeksie WIG20 operator sieci 1,5 tys. marketów. Dino debiutowało na GPW cztery lata temu po ofercie publicznej wartej 1,6 mld zł. Sprzedano wtedy niespełna połowę akcji spółki. Od tego czasu kurs szybko rósł, a obecnie kapitalizacja giełdowa to 25,6 mld zł przy 10,1 mld zł przychodów i 1 mld zł EBITDA w 2020 r.

– W przypadku Pepco problemy właściciela na pewno sprawiają, że chęć do wprowadzenia spółki na giełdę jest większa, niż byłaby w normalnych okolicznościach. Na samą ocenę spółki to jednak nie wpływa. To duży i ciekawy graczy, który pod względem wolumenowym na polskim rynku odzieżowym jest numerem jeden. Segment dyskontowy ma spory potencjał rozwoju, a dodatkowo Pepco może też rosnąć w internecie, w którym jest słabo obecne, ale jak wszyscy na rynku zaczyna się tam rozwijać.To może być trzeci duży debiut giełdowy w ciągu niespełna roku w wykonaniu spółki z dużym biznesem konsumenckim w Polsce, po Allegro i InPoście. Rynek na pewno pilnie będzie się przyglądał tej ofercie, tym bardziej, że skala Pepco pozwala na myślenie o wejściu do WIG20 i MSCI - mówi Łukasz Wachełko, analityk Wood & Company.

W WIG20 są też dwaj inni duzi detaliści z dominującą działalnością w Polsce, ale sklepami również w innych krajach - odzieżowe LPP i obuwnicze CCC. Największą spółką giełdową, której fundamentem są polskie sklepy, jest natomiast notowane w Lizbonie Jeronimo Martins. Biedronka, zdecydowany lider polskiego rynku handlu spożywczego, odpowiada za ponad dwie trzecie przychodów i zysków portugalskiej grupy.