Długa droga informacji o grubych rybach z kontraktów

Adrian Boczkowski
opublikowano: 2011-03-28 00:00

Dotychczasowe błędy ma wyeliminować automatyzacja wysyłki danych z depozytu. To kwestia kilku tygodni.

Dane na temat koncentracji futures przygotowuje KDPW, UKNF im się przygląda, a GPW w okrojonej wersji publikuje

Szanowni Państwo, od pewnego czasu obserwuję koncentrację liczby otwartych pozycji na kontraktach na WIG20. Znalazłem błąd w informacji umieszczonej na stronie GPW — publikowane były dane na temat serii FW20H11, która wygasła 18 marca. To zresztą nie jest pierwszy błąd. Giełda zrzuca winę na KNF, a KNF na GPW. Czy byłaby możliwość wyjaśnienia tej sprawy?

Dotychczasowe błędy ma wyeliminować automatyzacja wysyłki danych z depozytu. To kwestia kilku tygodni.

Na komunikaty zamieszczane na stronach GPW, które dotyczą koncentracji otwartych pozycji na rynku kontraktów terminowych, inwestorzy systematycznie się skarżą. Na szczęście pomyłki nie dotyczą istoty przekazywanej informacji. Niemniej, giełdowym graczom przeszkadzają opóźnienia w publikowaniu danych, błędy w komunikatach (data, seria instrumentów) i od czasu do czasu ujawnienie stron transakcji grubych ryb.

Dane o koncentracji i za- jętych pozycjach generuje KDPW, który następnie przesyła je do Urzędu Komisji Nadzoru Finansowego (UKNF). Ten poszerza grono osób wtajemniczonych i przesyła komunikat dalej — na GPW. Tu, po wykasowaniu informacji o stronie rynku dużych graczy (długa/krótka pozycja), komunikat trafia na stronę internetową.

— Nasze pośrednictwo między KDPW a GPW wynika z ograniczeń prawnych po stronie KDPW — wyjaśnia Łukasz Dajnowicz z UKNF.

Można byłoby jednak rozważyć na przykład publikację danych u źródła, czyli w serwisie internetowym KDPW.

— Naturalnym miejscem publikacji są serwisy giełdowe, bo intuicyjnie tam w pierwszej kolejności inwestor będzie szukał informacji. UKNF też chciał te dane otrzymywać — odpowiada Dariusz Marszałek z KDPW.

Zapewnia też, że ewentualnych błędów po stronie depozytu wkrótce być już nie powinno.

— Pracujemy właśnie nad automatyzacją wysyłania informacji o koncentracji. To kwestia kilku tygodni — mówi Dariusz Marszałek.

GPW zamieszcza od 10 marca 2009 r. informacje o koncentracji dla serii kontraktów, gdzie liczba otwartych pozycji przekracza 30 tys. Wycina jednak część mówiącą o konkretnej pozycji dużych inwestorów (powyżej 20 proc. otwartych pozycji, przedziały co 5 pkt proc.). Jesienią 2009 r. GPW miała rozważyć zmianę podejścia. Nie doszło jednak do tego.

Do tej pory UKNF tylko raz zdecydował się na samodzielne poinformowanie inwestorów o stronie zajętej przez tzw. "grubasa". Było to jednak jeszcze przed rozpoczęciem codziennej publikacji tego rodzaju danych. 16 grudnia 2008 r. (trzy dni przed wygaśnięciem grudniowej serii derywatów) KNF poinformowała o krótkiej pozycji inwestora posiadającego blisko 40 proc. otwartych pozycji. Powód? "Zarówno przyjęte przez inwestorów instytucjonalnych strategie inwestycyjne, jak i zaobserwowany poziom koncentracji krótkich pozycji, mogą generować ryzyko pojawienia się dużej podaży akcji spółek należących do WIG20".

Rynkowy nadzorca cały czas uważa jednak, że GPW nie powinna okrajać komunikatu otrzymywanego z UKNF.

— Warto byłoby pokazywać inwestorom stronę koncentracji, bo informacja zbiorcza ma ograniczoną wartość analityczną — argumentuje Łukasz Dajnowicz.

Tymczasem GPW podtrzymuje stanowisko, że i tak ujawnia więcej niż większość giełd (wyjątkiem jest rynek amerykański), a zbyt szczegółowe informacje stwarzają wiele zagrożeń.

KOMENTARZ

Koncentracja straciła na znaczeniu

Mirosław Saj

makler BM DnB Nord

Moda na codzienne śledzenie informacji o koncentracji na rynku futures już minęła. Na rynku panuje spokój. Nie ma dynamicznych i zaskakujących zmian w obrotach i w notowaniach. Nawet czas wygasania poszczególnych serii instrumentów pochodnych nie musi już oznaczać "cudofiksingu" na GPW.

Stopień koncentracji jest pewną informacją dodatkową, ale na pewno nie pierwszoplanową. Tym bardziej, że od dłuższego czasu wysoka koncentracja na kontraktach nie wpływa znacząco na notowania. Informacja o koncentracji otwartych pozycji byłaby istotna, gdyby publikowano stronę rynku zajmowaną przez dużych inwestorów. Wtedy łatwiej byłoby domyślić się co do charakteru utrzymywanej pozycji. Taka wiedza mogłaby też mieć wartość inwestycyjną. GPW nie przekazuje jej jednak inwestorom. To słuszna decyzja. Wyobraźmy sobie, że na dwa tygodnie przed wygaśnięciem najbliższej serii kontraktów zobaczylibyśmy 20 proc. rynku futures w rękach jednego inwestora, który sprzedał kontrakty. To odstraszałoby od zakupu kontraktów i akcji, a wielu inwestorów chciałoby zarobić na potencjalnej grze dużego gracza na spadki. W ten sposób zostałaby wywołana zniżka krajowych indeksów.