Ceną za zgodę na przejęcie Lotosu przez Orlen będzie oddanie 30 proc. udziałów w gdańskiej rafinerii oraz 389 stacji paliw. Czas wymienić aktywa i... przejąć PGNiG.
W dniu, w którym po dwóch latach analiz Komisja Europejska wydała w końcu zgodę na przejęcie Lotosu przez PKN Orlen, przejmujący wyciągnął z kapelusza kolejnego królika. Daniel Obajtek, prezes Orlenu, podpisał we wtorek z Jackiem Sasinem, ministrem aktywów państwowych, list intencyjny w sprawie przejęcia kontroli nad PGNiG.





— Staram się iść do przodu jak taran — powiedział Daniel Obajtek na spotkaniu z dziennikarzami.
Czas na finansowanie
Menedżer, który na polityczno-biznesową scenę wszedł z impetem po wyborach parlamentarnych w 2015 r., w paliwowym Orlenie pracuje od lutego 2018 r. Proces przejęcia siostrzanego Lotosu uruchomił… jeszcze w tym samym miesiącu — pod koniec lutego podpisano list intencyjny ze skarbem państwa, który ma w gdańskiej spółce 53,19 proc. głosów. Wiosną 2020 r. Orlen domknął przejęcie energetycznej Energi, też kontrolowanej wcześniej przez państwo. Teraz czas na gazowy PGNiG, w którym państwo ma ponad 70 proc.
Harmonogramu ani szczegółów przejęcia PGNiG nie podano. Wiadomo jedynie, że Orlen daje sobie 18 miesięcy, od wczoraj, na opracowanie planu sfinansowania przejęcia zarówno Lotosu, jak i PGNiG. Daniel Obajtek mówił dziennikarzom, że w grę wchodzi nie tylko płacenie gotówką za przejmowane akcje, ale również wnoszenie papierów aportem lub ich emitowanie. Docelowy kształt akcjonariatu, w którym dziś państwo ma bezpośrednio nieco ponad 27 proc. akcji, a pośrednio więcej (poprzez PERN oraz kontrolowane przez siebie TFI), ma się zmienić. Celem niekoniecznie jest zwiększenie państwowego udziału w Orlenie. Daniel Obajtek kilkakrotnie podkreślał, że ceni sobie wolnorynkowość działań koncernu i brak konieczności stosowania prawa o zamówieniach publicznych.
Trudno oszacować, ile obie transakcje będą kosztowały. Kapitalizacja Orlenu to obecnie 27 mld zł, Lotosu — 11 mld zł, a PGNiG — 28 mld zł. Daniel Obajtek podkreśla jednak, że za 18 miesięcy, po kryzysie, te wartości mogą być inne.
Rafineria na wymianę
18 miesięcy, w czasie których Orlen chce opracować plan finansowania przejęcia Lotosu i PGNiG, to jednocześnie ramy czasowe planu pozbycia się części aktywów. Zgoda KE na przejęcie Lotosu obwarowana jest bowiem wieloma warunkami, z których najbardziej spektakularne mówią o pozbyciu się 30 proc. udziałów w gdańskiej rafinerii Lotosu, sprzedaży 389 stacji paliw, a także zobowiązaniach w zakresie logistyki, czyli m.in. sprzedaży na rzecz niezależnego operatora logistycznego 100 proc. akcji spółek Lotos Terminale i Lotos Infrastruktura.
— Oczekiwania KE były większe. Komisja oczekiwała np. oddania nie jednej rafinerii, ale nawet dwóch. Nie mogliśmy się na to zgodzić — komentuje Daniel Obajtek.
Komu sprzeda aktywa? Najchetniej nikomu — od sprzedaży woli wymianę.
— Negocjujemy już z naszymi partnerami. Będziemy starali się przede wszystkim przeprowadzić wymianę na aktywa w innej części Europy — mówi prezes Orlenu.
Precyzuje, że na wymianę przeznacza pakiet aktywów, czyli np. udział w rafinerii oraz stacje, a w zamian chce objąć udziały w rafinerii i stacje gdzie indziej. Media chętnie spekulują o możliwej wymianie z węgierskim MOL-em, mającym rafinerię i stacje m.in. w Chorwacji i Rumunii. Orlenu na tych rynkach nie ma.
Potrzebna skala i doświadczenie
Plany Orlenu mają taką skalę, że głos na ich temat zabrał we wtorek premier Mateusz Morawiecki.
— Przed nami dekady inwestycji w nowe technologie, w transformację energetyczną. Do tego niezbędna jest odpowiednia siła kapitałowa, która pojawi się dopiero wraz ze skalą biznesu. Nasze spółki są w skali europejskiej firmami tylko średniej wielkości — powiedział szef rządu.
Dlaczego akurat Orlenowi powierzono rolę lidera konsolidacji? Ciekawie ujmuje to Daniel Obajtek.
— Po pierwsze, Orlen jest firmą międzynarodową, ma to w DNA. Po drugie, jest mniej zależny od regulacji, a bardziej wolnorynkowy. Po trzecie, ma doświadczenie w dużych transakcjach kapitałowych. Po czwarte, ma przygotowaną do takich operacji strukturę. Wreszcie po piąte, ma wspaniałe kadry — uważa szef koncernu.
Ani atom, ani węgiel
Daniel Obajtek jest chętny do udziału w transformacji energetycznej („bo kto, jeśli nie Orlen?”), ale — wbrew spekulacjom — program jądrowy nie mieści się w strategii koncernu.
— Moja strategia opiera się na zero- i niskoemisyjnych źródłach wytwarzania, nie wspominam w niej o atomie. Strategię nadal będziemy realizować na bazie gazu, wiatru na morzu i na lądzie — mówi menedżer.
W strategii nie mieści się też węgiel. Tymczasem Energa i PGNiG są dziś akcjonariuszami Polskiej Grupy Górniczej, giganta na skraju finansowej przepaści.
— Wiadomo, że muszę mieć dobre źródła finansowania i odpowiednie podejście banków — mówi Daniel Obajtek, komentując rynkowe trendy, które odstraszają instytucje finansowe od firm mających węgiel w portfelu.
Szefowi Orleniu podoba się pomysł PGE wydzielenia aktywów węglowych do osobnej państwowej firmy. Zaznacza, że koncern po przejęciu Energi podjął już
decyzję o zmianie paliwa w budowanym bloku w Ostrołęce — z węgla na gaz.
Wielu chciało, ale czekali
— To był długi proces, który już w 1998 r. był już w głowie wielu menedżerów. Wielu chciało go przeprowadzić, wszystkie formacje polityczne chciały to zrobić, ale nikt nie miał tyle determinacji co my — tak o przejmowaniu Lotosu mówi Daniel Obajtek.
Jeden z naszych rozmówców, wieloletni menedżer wysokiego szczebla w Orlenie z czasów „przed dobrą zmianą”, idzie nawet dalej. Twierdzi, że odchodzący zarząd Jacka Krawca zostawił analizy dotyczące przejęcia nie tylko Lotosu, ale również Energi i PGNiG. Była mowa również o Anwilu i Azotach (jednak z nieoficjalnych informacji "PB" wynika, że Orlen nie jest obecnie zainteresowany przejęciem Azotów). Od realizacji tych zamierzeń odstraszały jednak wysokie notowania giełdowe firm. Realizowanie tych planów teraz, w czasie pandemii, nasz rozmówca ocenia pozytywnie.
— Dobrze, że to robią, zamiast ratować kopalnie czy budować elektrownię jądrową — uważa menedżer.
Azoty mogą być następne
LUKAS CINIKAS, analityk BNP Paribas Bank Polska
Najbardziej negatywnie na biznes może wpłynąć sprzedaż części udziałów — de facto mocy produkcyjnych — w nowoczesnej rafinerii gdańskiej, zagwarantowanie podmiotowi nabywającemu dostępu do infrastruktury magazynowo-logistycznej oraz hurtowej sprzedaży paliw. Rodzi to potencjalną presję na marże. Sprzedaż aktywów z segmentu detalicznego, paliw lotniczych i asfaltów była komunikowana już wcześniej. Zainteresowanie nimi wykazywał m.in. Unimot. Część zbywanych aktywów ma być przedmiotem wymiany z podmiotami w innych częściach Europy — w prasie pojawiały się sygnały m.in. o wymianie stacji benzynowych z węgierskim MOL-em. Niewykluczone, że po mocnym wzroście rynek będzie oczekiwał premii w potencjalnym wezwaniu Orlenu na akcje Lotosu, zwłaszcza że wycena Lotosu po tegorocznym spadku nie jest wygórowana. Informacja o zamiarze przejęcia PGNiG wpisuje się w strategię skarbu państwa dotyczącą stworzenia koncernu multienergetycznego. Z wypowiedzi prezesa Daniela Obajtka i przedstawicieli rządu wynika, że chodzi głównie o przejęcie i synergie w segmencie wydobycia i dystrybucji. Po przejęciu Energi i Lotosu pod znakiem zapytania stoi finansowanie przez Orlen kolejnej inwestycji i ewentualna struktura transakcji. W tym kontekście rynek może dyskontować zawieszenie dywidendy. Premier Mateusz Morawiecki na konferencji prasowej mówił również o zwiększeniu krajowego potencjału produkcyjnego w zakresie produktów chemicznych. Może być to odbierane jako potencjalna kolejna konsolidacja pod skrzydłami płockiego konglomeratu, np. tarnowskich Azotów.
O synergiach niewiele wiadomo
RYSZARD MIODOŃSKI, dyrektor ds. strategii akcyjnych Noble Funds TFI
Jestem w stanie zrozumieć intencję stworzenia dużego koncernu multienergetycznego, który ma większą siłę na rynku i w pozyskiwaniu finansowania. Problem polega na tym, że w przypadku PGNiG rozpoczynana jest kolejna transakcja bez podania informacji o jej strukturze i synergiach, jakie ma przynieść. Mamy już przypadek Energi, gdzie te kwestie były dość niejasno komunikowane. W przypadku Lotosu informacji było więcej, ale skala środków zaradczych oczekiwanych przez Komisję Europejską jest dość duża, co zwiększa niepewność co do synergii i tego, jak szybko będą osiągnięte. Z punktu widzenia akcjonariuszy Orlenu tego typu informacje są niezbędne. Na razie ewidentna korzyść widoczna jest tylko z punktu widzenia skarbu państwa. Nadal zachowuje kontrolę nad wszystkimi podmiotami, a przekazuje gotówkę z Orlenu do budżetu.
Konglomeraty wycenia się taniej
BARTŁOMIEJ CENDECKI, zarządzający funduszami w Quercus TFI
Plany przejęcia zarówno Lotosu, jak i PGNIG przez PKN Orlen potwierdzają wcześniejsze zapowiedzi polityków o chęci budowy w naszym kraju dużego koncernu multienergetycznego. Warunki, jakie musi spełnić PKN Orlen, chcąc przejąć kontrolę nad Lotosem, wydają się wymagające. Konieczność sprzedaży różnych aktywów należących do Lotosu, w tym 30 proc. udziału w rafinerii i około 80 proc. sieci stacji paliw, będzie wymagała ważnych zmian w modelu biznesowym połączonej grupy i może częściowo pogarszać pozycję rynkową samego PKN Orlen. Na razie nie są jeszcze znane jakiekolwiek szczegóły związane z potencjalnym przejęciem PGNiG. Wygląda to na chęć budowy bardzo dużego koncernu, który byłby w stanie w przyszłości podejmować duże wyzwania inwestycyjne. Takie ruchy będą obciążać bilans PKN Orlen i potencjał dywidendowy spółki będzie mocno ograniczony. Często też podmioty będące swoistymi konglomeratami na rynkach giełdowych na całym świecie wyceniane są z dyskontem. Ważnym zagadnieniem będzie skala synergii, jaką uda się uzyskać przy takich przejęciach. Na pierwszy rzut oka synergie między PKN Orlen, PGNiG i Energą nie wydają się bardzo duże.
Opracował Kamil Kosiński
Podpis: Magdalena Graniszewska