Do Polski trafiły trzy butelki najdroższego wina świata

Paweł Gąsiorek
opublikowano: 2023-12-08 15:00
zaktualizowano: 2023-12-07 18:13

Zapowiada się, że cena butelki pierwszej etykiety nowego rocznika win z legendarnej burgundzkiej Domaine de la Romanée-Conti przebije pułap 100 tys. zł.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

DRC, bo tak w skrócie nazywa się ta słynna posiadłość w Burgudnii, produkuje jedne z najdroższych win świata – jednak król może być tylko jeden. Od dawna tę funkcję pełni pierwsza etykieta Romanée-Conti. Jest najbardziej poszukiwanym winem świata. Stała się przedmiotem pożądania najbogatszych. Kwintesencją osiągniętego statusu finansowego i pozycji towarzyskiej. Jest winiarskim kosmosem. Powstaje z winogron z parceli o powierzchni 1,81 ha obsadzonej starymi krzewami pinot noir, stanowiącej pojedynczą apelację o tej samej nazwie. Zaś z winogron na sąsiadującej z nią działce tworzone są wina Richebourg. Co ciekawe, nie dzieli ich nawet polna droga. Ot tak, jedna apelacja przechodzi w drugą. Ale odległość cenowa między nimi jest znacznie większa. Dzieli je ocean. Te drugie, choć też uznawane i cenione, muszą się pogodzić z mianem co najwyżej księcia.

Rys historyczny

Aubert de Villaine, który do niedawna kierował pracami winiarni, zawsze podkreślał prawie 800-letnią historię Domaine. Jej początki sięgają 1232 r., kiedy opactwo Saint Vivant kupiło na własne potrzeby 1,8 ha winnic. W 1631 r. sprzedało je rodzinie Croonembourgów, którzy z nie do końca znanych powodów nazwali winnice Romanée. W tym samym czasie nabyli również winnicę La Tâche i połączyli je we wspólne przedsięwzięcie. W 1760 r. po krótkiej wojnie z Madame de Pompadour (kochanką Ludwika XV) winnice kupił za rekordową wówczas cenę Luis François de Bourbon, książę Conti. Do nazwy dodał swoje nazwisko. Odtąd nosić będzie nazwę Domaine de la Romanée-Conti.

Rewolucja francuska nie liczyła się z prawem własności. Majątek Contich został zlicytowany. Przez następne kilkadziesiąt lat przechodził z rąk do rąk, by ostatecznie zostać kupiony w 1869 r. przez Jacques-Marie Duvault-Blocheta. Dokupił jeszcze działki w Échezeaux, Grands Échezeaux i Richebourg i w ten sposób Domaine osiągnęła obecny kształt. Jacques-Marie Duvault-Blochet był przodkiem w prostej linii obecnych właścicieli winiarni Auberta de Villaine i LalouBize-Leroy.

W 2022 r., po prawie 60 latach, Aubert przekazał stery winiarni swojemu bratankowi Bertrandowi de Villaine. Nowy właściciel DRC wspomina, że w jego dzieciństwie butelki Romanée-Conti sprzedawane były niedrogo, a w winiarni często używano plastikowych kontenerków po coca-coli, by ułatwić sobie składowanie.

– Wiem, że dzisiaj nasze wina osiągają astronomiczne ceny, ale nie zawsze tak było. No i nie wiadomo, czy zawsze tak będzie. Dlatego zależy nam, by nasze wina miały dystrybucję na całym świecie – mówi Bertrand de Villaine.

W tym roku alokacja pierwszej etykiety na Polskę wyniosła… trzy butelki.

Zachwyt arcybiskupa

Posiadłość stara się chronić swoje wina – na ile się da – od zakusów spekulacyjnych.

– Chcemy, żeby ludzie je po prostu pili, a nie kupowali z myślą odsprzedaży na aukcjach. Nic nie cieszy nas bardziej niż widok naszych win rozlanych do kieliszków – mówi Bertrand de Villaine.

Wino Romanée-Conti od dawna było obiektem westchnień wielkich tego świata. Już w 1780 r. arcybiskup Paryża głosił, że ta drogocenna krew winnicy jest „aksamitem i satyną zamkniętymi w butelce”. Ma najlepsze pochodzenie z wszystkich win świata. Richebourg jest bardziej masywne, podczas gdy Romanée-Conti dostojniejsze. „Dla mnie to perfumy. Powąchaj bukiet! Posmakuj! Wypij! Ale nigdy nie próbuj opisać. Nie jest możliwe ująć tę delikatność w słowa. Pić Romanée-Conti to jak doświadczać naraz dwóch orgazmów. Jednego w ustach, drugiego w nosie”.

Cóż, skoro sam biskup tak mówił… Swoją drogą, gdzie poza Francją byłoby to możliwe.