WIG w tym roku spadł o ponad 32 proc. do poziomów z czasów Covidowej paniki w 2020 r. Wyceny stały się relatywnie niskie. Tymczasem od początku czerwca działania w tym kierunku wykonało 14 spółek notowanych na GPW i cztery z NewConnect. Dużo to, czy mało?
– Frapuje mnie fakt, iż przy obecnych wycenach skupów i wezwań nie ma zbyt wiele. Są tylko standardowe skupy akcji w miejsce wypłaty dywidendy. Firmy wciąż mają bardzo dobrą sytuację, ale obawiają się przyszłego roku. Chętnie widziałbym też skup obligacji przez przedsiębiorstwa. Deweloperzy mają duże zasoby gotówki, więc mogliby zacząć skupować obligacje notowane znacznie poniżej nominału. Inny przykład to CCC - główny akcjonariusz zamiast kupować nowe akcje mógłby skupić obligacje po 91 zł i skonwertować dług na akcje. Czemu tego nie robi? – zastanawia się Piotr Zagała, dyrektor departamentu inwestycji w BNP Paribas TFI.
CCC ma problem z generowaniem zysków ze względu m.in. na wysokie koszty odsetkowe. Jak zauważa Janusz Pięta, analityk mBanku, sytuacja kredytowa w grupie jest wciąż elementem podwyższonego ryzyka i dlatego sądzi że spełnienie kowenantów - czyli warunków umów z bankami - na koniec stycznia 2024 r. będzie problematyczne.

Dwa warunki
Przedsiębiorca ma trzy możliwości wykorzystania kapitału: reinwestowanie w biznes, przejęcia innych firm lub zwrot pieniędzy akcjonariuszom.
– Decyduje to, gdzie można osiągnąć najwyższą rentowność. Jeżeli rentowność na kapitale w spółce (ROE) jest bardzo wysoka, to najlepiej reinwestować. Czasem może się okazać, że nowe projekty w firmie nie są jednak na tyle atrakcyjne, aby budować wartość dla akcjonariuszy i wtedy można szukać niedużego, ale atrakcyjnego biznesu, którego produkt lub usługi można podpiąć pod nasz biznes, wykorzystać skalę i osiągnąć synergie. Jeżeli i w tym wypadku rentowność jest niższa niż koszt kapitału, to lepiej zwrócić pieniądze akcjonariuszom albo przez dywidendę, albo przez skup akcji – mówi Michał Ficenes, zarządzający z Ipopema TFI.
Wycena akcji to jeden z elementów decydowania o skupie. Drugi to fakt, ile wynosi koszt kapitału.
– Najprościej spojrzeć na to, jaką rentowność możemy uzyskać z posiadanej gotówki. Jeżeli stopa zysku na naszym biznesie, liczona jako iloraz zysków do kapitalizacji jest wyższa od rentowności obligacji skarbowych, który wynosi teraz ok. 7 proc., to skup akcji własnych do umorzenia przynosi wartość, bo podnosi zysk na akcję (ang. EPS) bardziej niż potencjalny zysk z lokowania gotówki w instrumenty dłużne – dodaje Michał Ficenes.
W ostatnim czasie z jednej strony wyceny akcji pospadały, z drugiej - rentowności obligacji wzrosły. Do tego dochodzi spora niepewność co do zysków firm w przyszłym roku ze względu na obserwowane spowolnienie gospodarcze.
Niewielu pójdzie w ślady
Przy okazji aktualizacji strategii CD Projekt zdecydował się przeprowadzić skup akcji w celu umorzenia za 100 mln zł, ale tak, aby nie płacić więcej niż 200 zł za sztukę.
– Kwota nie jest obciążająca dla bilansu spółki i nie wpłynie na plany wydawnicze. Dla akcjonariuszy mniejszościowych to jest być może mniej atrakcyjna forma dystrybucji kapitału niż dywidenda, ale jest to ekwiwalent, który wpływa na poprawę wyceny oraz perspektywy zachowania się kursu. Skup akcji własnych to mimo wszystko pozytywny sygnał – mówi Kacper Koproń, analityk Trigon DM.
– Nie sposób potraktować zapowiedzi CD Projektu negatywnie, bo w ciągu ostatnich dwóch lat akcje bardzo się przeceniły. To specyficzna spółka, bo zyski mają nieregularny charakter – są bardzo wysokie po premierze, a potem zaczynają słabnąć. Dlatego trzeba je normalizować, aby patrzeć na stopę zysku. Abstrahując od średnio udanej premiery “Cyberpunka”, to CD Projekt jest znany z bycia spółką wysoce rentowną. Obecnie stopa zysku jest dość niska, ale powinna rosnąć w przyszłości. Konsens prognoz analityków to ponad 6 zł na akcję w 2025 r. oraz ponad 11 zł w 2026 r. – mówi Michał Ficenes.
CD Projekt nie jest pierwszą firmą z branży, która zdecydowała się na buy back.
– Skup prowadził Huuuge, choć dla celów programu motywacyjnego. Robił to też Ten Square Games, ale po zakończeniu pierwszej transzy skupu kurs akcji znalazł się poniżej ustalonej ceny minimalnej. Największe spółki prowadzą skup, jeśli zarządy widzą, że akcje w danym momencie są niedowartościowane. W przypadku CD Projektu jest to o tyle uzasadnione, że kurs został mocno zdołowany od premiery „Cyberpunka 2077”. Zarząd widzi uzasadnienie dla takiego ruchu, a ja nie odbieram tego jako formy dystrybucji kapitału, która byłaby niezgodna z interesem akcjonariuszy mniejszościowych – mówi Kacper Koproń.
Jego zdaniem do skupu mogłoby wrócić Ten Square Games. Innych kandydatów nie widać.
– Kurs jest bardzo nisko, wyniki są rozczarowujące i niższe od oczekiwań, a spółka ma duże zasoby gotówkowe oraz dodatnie przepływy pieniężne. Wymagałoby to nowej uchwały lub zmiany poprzedniej. PlayWay trzyma się polityki dywidendowej, a 11 bit studios ma dość bogate plany produkcyjne, więc powinien trzymać poduszkę gotówkową. W mniejszych spółkach takich poduszek raczej nie ma – uważa Kacper Koproń.
Inwestorzy wolą dywidendy
Spółki z GPW znacznie częściej wolą wypłacać tradycyjną dywidendę zamiast robić skup akcji. Podobnie jest w całej Europie, tymczasem w Stanach Zjednoczonych preferowane są właśnie buy backi.
Skup oznacza, że zarząd, który jest insiderem, uważa, że spółka jest niedowartościowana. Nie oznacza to jednak, że sentyment całkowicie się zmieni, bo wartości firmy nie kreują buy backi, tylko przyszłe przepływy pieniężne
– Inwestorzy europejscy są bardziej konserwatywni i wolą dostawać gotówkę na konto. Ponadto wiele spółek europejskich jest w rękach rodzin założycieli, którzy preferują przelew gotówki. Natomiast w USA cenią skupy akcji ze względu na efekt podatkowy, bo dywidenda jest opodatkowana. Duże znaczenie ma tam też wzrost EPS, czyli zysku na akcję, a ponadto przeciętna firma amerykańska jest bardziej rentowna niż europejska, więc skup ma częściej sens – mówi Michał Ficenes.
Zarządzający z Ipopemy ogłoszenie skupu uważa za pozytywny sygnał dla akcjonariuszy, ale radzi nie przeceniać jego znaczenia dla kursu.
– Skup oznacza, że zarząd, który jest insiderem, uważa, że spółka jest niedowartościowana. Nie oznacza to jednak, że sentyment całkowicie się zmieni, bo wartości firmy nie kreują buy backi, tylko przyszłe przepływy pieniężne – podkreśla Michał Ficenes.