Ukraińska firma do 17 czerwca ma czas na negocjacje z Silesią, hutą i związkami.
Będzie gorąco...
Mimo ponad dwumiesięcznych negocjacji Mittal Steel odpadł z przetargu na zakup udziałów Huty Stali Częstochowa (HSCz) i dzierżawionego przez nią majątku Huty Częstochowa (HCz), ponieważ nie porozumiał się z załogą. Do gry wrócił ukraiński Donbas.
— Otrzymaliśmy wyłączność na negocjacje. Mamy znacznie mniej czasu niż Mittal Steel — mówi Konstanty Litwinow, reprezentant Donbasu w Polsce.
Twarde warunki
Firma musi podpisać porozumienie do 17 czerwca. Zadanie nie jest łatwe. Zarządy Towarzystwa Finansowego Silesia i HCz, prowadzące przetarg, postawiły bowiem twarde warunki. Już do 19 maja strony mają uzgodnić cenę, a do 24 maja Donbas ma zapłacić 10 mln zł bezzwrotnej kaucji. Czy oznacza to, że w trzy dni ukraińska firma ma podnieść cenę z proponowanych 1,1 mld zł do 1,25 mld zł, które oferował Mittal Steel?
— Nie ma w procedurze takiego nakazu, ale mam nadzieję, że Donbas podwyższy cenę, tym bardziej że dziś otrzymaliśmy pismo od wierzycieli huty, którzy podkreślają, że chcą odzyskać należności. Huta ma około 1,5 mld zł długów. Jeśli przeprowadzi ugodę restrukturyzacyjną, będzie to nieco niższa kwota. Tak czy inaczej, do huty powinien wejść inwestor, bo bez niego restrukturyzacja długów będzie bardzo trudna — mówi Stanisław Speczik, wiceminister skarbu.
Przedstawiciele Donbasu nie chcą dziś mówić o szczegółach, ale dotychczas wielokrotnie podkreślali, że wolą inwestować w hutę niż wydawać na wierzycieli.
Jeszcze trudniejsze warunki niż sprzedający stawiają związkowcy.
— W imieniu Solidarności mogę powiedzieć, że zażądamy gwarancji pracy do emerytury, minimum 30 tys. zł premii prywatyzacyjnej na osobę, co najmniej 1,5 tys. zł podwyżki i wysokich kar za ewentualne niewykonanie pakietu i inwestycji — mówi Krzysztof Wójcik, szef związku.
Konstanty Litwinow poinformował związkowców, że propozycje Donbasu są zbliżone do ich oczekiwań. Deklaracja nie dotyczy jednak raczej obecnych żądań Solidarności, lecz propozycji składanych przez związki w końcowej fazie rozmów z Mittalem (m.in. 10 lat gwarancji pracy). W hutniczej grupie pracuje około 5 tys. osób.
Z inwestorem czy bez
— Część pracowników jest zadowolona z przystąpienia do rozmów z Donbasem, a część uważa, że huta powinna pozostać polska — mówi Włodzimierz Seifryd, szef związku Pracowników Ruchu Ciągłego HCz.
Arkadiusz Krężel, prezes Agencji Rozwoju Przemysłu, nadzorującej proces naprawczy HCz, już miesiąc temu mówił o konieczności konwersji długów huty na akcje, a prywatyzację uważał za sprawę wtórną.
— Kilka miesięcy temu przedstawiciele HSCz prezentowali w resorcie skarbu koncepcję wprowadzenia jej na giełdę — dodaje Krzysztof Wójcik.
Wielu zwolenników ma też teza, że do huty musi wejść Donbas albo Mittal, bo w przeciwnym razie grozi jej upadłość. Inni chcą połączyć hutę ze stoczniami. Który scenariusz się sprawdzi?