Drewna wystarczy, trzeba tylko znowelizować przepisy

Katarzyna Żelazek
opublikowano: 2005-06-17 00:00

Producenci skarżą się, że drzewa wycina się zbyt mało, a ceny rosną zaskakująco szybko. Sytuację może poprawić zmiana prawa.

Odbiorcami drewna średniowymiarowego w Polsce są przede wszystkim: przemysł celulozowo-papierniczy, producenci płyt drewnopochodnych oraz palet i wyrobów do ogrodu. Drewno małowymiarowe zaspokaja potrzeby przemysłu pilśniowego i energetyki, przy czym drewno opałowe wykorzystywane jest nie tylko przez gospodarstwa rolne i miłośników kominków.

Ale rozwój branż korzystających z drewna okrągłego średniowymiarowego i małowymiarowego hamowany jest przez szybko rosnące ceny surowca oraz niewystarczającą jego ilość. Jak poprawić sytuację? Pesymiści są przekonani, że rozwiązania nie ma. Optymiści — że wystarczy zmienić prawo.

Liczby nie kłamią

— Dla całego przemysłu drzewnego cena drewna-papierówki jest sporym problemem. Na przestrzeni roku wzrosła w Polsce o ponad 20 proc. W tym samym czasie w Europie utrzymała się lub nieco spadła. Takiej różnicy nie da się zniwelować przez cięcie kosztów — twierdzi Jerzy Majewski, prezes International Paper-Kwidzyn oraz Stowarzyszenia Papierników Polskich.

Podaż wymusza na producentach papieru konieczność importu drewna. Dostawy krajowe są zbyt małe.

— Zazwyczaj importowaliśmy około 10 proc. potrzebnej nam papierówki, teraz będzie to aż 30 —prognozuje Jerzy Majewski.

— Sytuacja dramatycznie się pogarsza. Zmiany na rynku szczególnie dotkliwie odczuwamy od dwóch lat — twierdzi Paweł Wyrzykowski, prezes Pfleiderer Prospan i Pfleiderer Grajewo, przedsiębiorstw specjalizujących się w produkcji materiałów dla przemysłu meblarskiego, należących do koncernu Pfleiderer.

Pfleiderer wykorzystuje do produkcji drewno odpadowe z tartaków i przemysłu drzewnego, jak i drewno mało- oraz średniowymiarowe. 10-15 proc. surowca pochodzi z importu, głównie z krajów sąsiadujących — Ukrainy i Białorusi.

— Szanse na rozwój są bardzo ograniczone. Wciąż jednak wierzymy, że sytuacja będzie się poprawiała, choćby dzięki zmianie przepisów — podkreśla Paweł Wyrzykowski.

Filozofia gospodarki

Przemysł papierniczy w Polsce kupuje rocznie blisko 4,7 mln metrów sześciennych drewna. Na linii las — przedsiębiorca — produkt to właśnie papiernicy osiągają najwyższą wartość dodaną.

— Dlatego na lekceważeniu potrzeb przemysłu tracą przedsiębiorstwa i polska gospodarka — tłumaczy Jerzy Majewski.

Jego zdaniem, zmiany w gospodarce leśnej powinny mieć na celu pokrycie zapotrzebowania na drewno, a jednocześnie zapewnić właściwy rozwój lasów poprzez przebudowę drzewostanu pod względem wieku, gatunków i potrzeb społeczno-ekonomicznych.

Paweł Wyrzykowski wskazuje na inny problem polskiego prawodawstwa — uregulowania, które zezwalają zakładom energetycznym i ciepłowniczym palić odpady. Tak jest też na Zachodzie, tam jednak spala się jedynie takie odpady, których żadna inna gałąź przemysłu nie jest już w stanie przerobić.

— Energetyka jest w stanie zapłacić każdą cenę, nigdy nie będziemy mogli z nimi konkurować. Zagrożona jest cała branża meblarska, zatrudniająca bezpośrednio i pośrednio ponad 150 tys. ludzi — alarmuje Wyrzykowski.

Jego zdaniem, rady są dwie: import i skrupulatna kalkulacja. Zaprzestanie produkcji wszystkiego, co przestaje się opłacać. No i jedna nadzieja: że Lasy Państwowe obniżą ceny.

Marian Dobrzyński, prezes Związku Producentów i Eksporterów Palet Drewnianych w Polsce, jest pesymistą.

— Zakłady stoją, inne upadają, popyt przewyższa podaż, w Polsce drewno jest najdroższe w Europie — wylicza.

Jego zdaniem, przemysł, który już istnieje, może dużo, dużo więcej przerobić. Zwiększenia produkcji jednak nie należy się spodziewać, bo nie będzie więcej drewna.

Z danych związku wynika, że w 2004 roku w branży działało ok. trzech tysięcy firm, teraz jest ich o tysiąc mniej.

Producenci palet drewnianych korzystają w 95 proc. z drewna pochodzącego z Polski. 80 proc. dostarczają Lasy Państwowe, pozostałe 15 proc. — lasy nie stanowiące własności skarbu państwa. Te niewielkie 5 proc. to import, głównie ze Słowacji.

— Rynek rosyjski jest dla nas praktycznie całkowicie zamknięty. Niemcy kupują drewno na Syberii i transportują je barkami, my nie mamy przystosowanych do tego celu portów — tłumaczy Dobrzyński.

W tym roku branża otrzyma do zagospodarowania 3,5 miliona metrów sześciennych drewna średniowymiarowego iglastego i liściastego. A zapotrzebowanie?

— Gdyby miało utrzymać się na zeszłorocznym poziomie: to wyniosłoby 7,2 miliona metrów sześciennych — mówi Marian Dobrzyński.

Jerzy Majewski jako główny problem wskazuje normy i zwyczaje. W Polsce pozyskać można 60 proc. przyrostu rocznego drewna. To mało, zważywszy, że na przykład w Finlandii jest to już 80 proc.

Jego zdaniem, wystarczy, że u nas pozysk podniósłby się do 70 procent, to w Polsce nie byłoby problemu drewna.

Może być lepiej, ale...

— Ekologia nie powinna dominować nad wymiarem gospodarczym lasu. Trzeba myśleć o lasach jako o dobru, z którego może korzystać przemysł. Należy usiąść do poważnej debaty: przedstawiciele przemysłu drzewnego, lasów państwowych, rządu. Strategia polskiego przemysłu drzewnego do roku 2010, zaproponowana przez ministerstwo gospodarki, nie przynosi nic dobrego. Została opracowana na potrzeby małych odbiorców, na przykład tartaków. Nie rozwiązuje problemów dużych przedsiębiorstw z branż: celulozowo-papierniczych, płytowych, a także tartacznych — podsumowuje prezes Majewski.