Drozapol w grudniu pożegna GPW

Katarzyna KapczyńskaKatarzyna Kapczyńska
opublikowano: 2024-09-08 20:00

Wojciech Rybka, prezes i akcjonariusz spółki, zapowiada, że niezależnie od tego, czy wszyscy akcjonariusze sprzedadzą posiadane pakiety, delisting jest przesądzony.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • dlaczego spółka chce wyjść z giełdy
  • do kiedy trwa skup akcji
  • jak ocenia ten plan Tomasz Juroszek
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Akcjonariusze spółki Drozapol-Profil, zajmującej się dystrybucją wyrobów stalowych, postanowili skupić akcje i wycofać ją z GPW. Zapisy na akcje trwają do 23 września. Termin ich nabycia wyznaczono na 26 września, a cenę ustalono na 4,1 zł (tyle kosztowały na giełdzie np. w piątek rano). Na ostatnim walnym zgromadzeniu akcjonariuszy za uchwałą przewidującą wycofanie akcji z obrotu giełdowego oddano 64,5 proc. głosów .

Do sprzedaży 1,43 mln akcji wzywa spółka Drozapol-Profil, jej prezes Wojciech Rybka wraz z Grażyną Rybką i DP Invest. To 23,42 proc. kapitału zakładowego oraz 16,59 proc. głosów. Podmiotem nabywającym będzie Drozapol-Profil. W dniu ogłoszenia wezwania wzywający pośrednio i bezpośrednio mieli 4,68 mln akcji stanowiących 76,58 proc. ich ogólnej liczby i dających 83,41 proc. głosów. W gronie akcjonariuszy spółki jest także Tomasz Juroszek.

— Cieszę się, że spółka zniknie z warszawskiej giełdy, gdyż moim zdaniem to nie jest dla niej miejsce. Podmioty, które nie potrafią żyć w zgodzie z akcjonariuszami giełdowymi oraz działać w ich interesie, nie powinny być spółkami publicznymi — twierdzi Tomasz Juroszek, zastrzegając jednak, że akcji nie odda w wezwaniu, bo uważa, że proponowana cena jest poniżej wartości godziwej.

PB: Jakie są powody decyzji dotyczące przeprowadzenia ostatniego delistingu?

Wojciech Rybka: Od wielu lat pobyt na giełdzie nic nam jako spółce nie daje. Z roku na rok koszty pobytu na GPW rosną, wymagania formalnoprawne i raportowe również. Branża stalowa jest podatna na zmiany koniunktury, a w ostatnich latach widać recesję zarówno w gospodarce polskiej, jak też państw ościennych. To zaś przekłada się na wyniki spółki i coraz mniejszą jej atrakcyjność w oczach akcjonariuszy mniejszościowych. Ma to przełożenie m.in. na spadki cen akcji i brak perspektyw na dywidendę. Postanowiliśmy więc opuścić parkiet, nie czekając na dalsze spadki cen. Obecne wezwanie delistingowe, po wcześniejszym pierwszym wezwaniu i zaproszeniu do odsprzedaży nam akcji, jest ostatnim etapem wyjścia z giełdy.

Jaki ma pan alternatywny plan, jeśli delisting się nie powiedzie?

Wszystko idzie zgodnie z planem i przewidywaniami. Po NWZA, które 3 września 2024 r. dało zielone światło do wyjścia z giełdy, przewidujemy, że zdecydowana większość akcjonariuszy, a może nawet wszyscy skorzystają z trwającego wezwania delistingowego. Codziennie napływają do nas informacje o tempie skupu akcji i jesteśmy dobrej myśli. Niezależnie od tego, ile ich jeszcze skupimy, i tak wyjście z giełdy zaplanowane na grudzień tego roku dojdzie do skutku. Zgoda walnego zgromadzenia już jest. Czekamy tylko na zakończenie i rozliczenie trwającego do 23 września wezwania i składamy wniosek do KNF o wycofanie z obrotu. Mamy oczywiście zamiar wyjść, posiadając wszystkie akcje, ale jesteśmy przygotowani na wariant wyjścia z akcjami będącymi w rękach kilku czy kilkunastu akcjonariuszy mniejszościowych, którzy nie odpowiedzą na nasze wezwanie.

Jak ocenia pan perspektywy spółki i rynku stalowego na najbliższe miesiące?

Branża stalowa i przetwórcza nie tylko w Polsce przeżywa kryzys i nie jest ulubieńcem ani akcjonariuszy mniejszościowych, ani instytucjonalnych. Szerzej omówimy ten aspekt w raporcie za pierwsze półrocze planowanym na 16 września. Przedstawimy tam perspektywy oraz wskażemy różne rodzaje ryzyka. Każdy akcjonariusz powinien wziąć zawarte tam treści i wyniki pod uwagę. Ze zrozumiałych względów dopiero wtedy będziemy mogli szerzej porozmawiać na ten temat.