Dwa chińskie samoloty stealth do 2020 roku

Marek Mejssner
opublikowano: 2015-08-24 23:43

Chińskie Siły Powietrzne podjęły jeden z najbardziej ambitnych projektów technologicznych w dziejach Państwa Środka - wprowadzenia do 2020 roku na wyposażenie aż dwóch wielozadaniowych maszyn V generacji stealth.

Siły Powietrzne Armii Ludowej Chin (PLAAF, People’s Liberation Army Air Force) ogłosiły postępy w programie dwóch "podstawowych" maszyn wielozadaniowych V generacji  po 2020 roku. Mają to być samoloty J-20 Black Eagle, który ma stać się operacyjnym do końca 2018 roku i J-31 Gyrfalcon, który będzie operacyjny w końcu 2020 roku.

Pierwsza maszyna ma być chińskim odpowiednikiem F-22 Raptor czyli głównie ciężkim myśliwcem stealth przewagi powietrznej, choć można ja będzie przystosować też do roli maszyny uderzeniowej. J-31 Gyrfalcon z kolei ma być dokładnym odpowiednikiem F-35 Lightning II czyli lżejszą i w założeniu tańszą maszyną wielozadaniową V generacji.  W konstrukcji obu samolotów, według chińskiej prasy (m.in. People's Daily) mają być szeroko użyte nowoczesne technologie jak kompozyty metaliczne wielowarstwowe oraz drukowanie 3D. O ich osiągach niewiele wiadomo; z informacji oficjalnych i nieoficjalnych m.in. zwykle dobrze poinformowanych co do projektów chińskich mediów rosyjskich, (Military Parade) wynika iż J-20 ma być szybszy i osiągać 2,5 Macha, zaś J-31 - około 2 Macha. Zasięg obu maszyn będzie podobny; maksymalny taktyczny promień działania  będzie wynosił 2000 km.

Co ciekawe, nad obiema konstrukcjami pracują dwa różne kompleksy lotnicze. J-20 jest dziełem Chengdu Aircraft Industry Group, znanego z samolotów szkolnych i produkcji licencyjnych maszyn rosyjskich. Z kolei J-31 ma być wytwarzany przez Shenyang Aircraft Corporation, firmę która zajmowała się modernizacją do standardów chińskich rosyjskich Su-27. Obecnie chińska ich wersja służy w PLAAF jako J-11 Flanker B+.

Obie firmy są jednak podmiotami zależnymi państwowej Aviation Industry Corporation of China (AVIC), która będzie decydować o wprowadzeniu maszyn do arsenału PLAAF i ich ostatecznym wyposażeniu. Jak na razie według prasy chińskiej, J-20 ma posiadać "doskonałe właściwości w walce powietrznej" i realizować zadania przy ograniczonym pokryciu radarowym i zasięgu maszyn przeciwnika, przenosząc m.in. rakiety powietrze-powietrze dalekiego zasięgu, zaś J-31  będzie "najlepszą maszyną do realizacji zadań strategii izolowania obszarów na Zachodnim Pacyfiku".

Obecnie obie maszyny już były widoczne na pokazach lotniczych w Chinach - J-31 Gyrfalcon miał premierę we wrześniu 2014 roku i odbył niemal oficjalny lot wiosną 2015 roku, zaś J-20 Black Eagle jest już testowany od 2011 roku.

Prasa chińska przyznaje przy tym iż obie maszyny "znajdują się w stadium prototypów" zaś ilość do tej pory zbudowanych samolotów obu typów jest nieznana; prasa rosyjska twierdzi nawet że w przypadku J-20 Black Eagle skonstruowano tylko jedną maszynę, zaś J-31 Gyrfalcon powstały dwa egzemplarze.

Jak twierdzą amerykańskie portale militarne, oba samoloty niemal na pewno powstały na bazie danych wykradzionych przez chińskich hackerów w amerykańskich koncernach lotniczych w ostatniej dekadzie. Dotyczy to zwłaszcza J-31 Gyrfalcon, który według "Air Force Times" "wygląda jak kolejny prototyp F-35A". Sądzą też, ze Chińczycy chcą dorównać amerykańskim konstrukcjom V generacji, aby nie tyle sprowokować wyścig zbrojeń z USA, ile zdystansować lotnictwa wojskowe Tajwanu, uzbrojone głównie w amerykańskie konstrukcje.

Tajwan, którego lotnictwo posługuje się głównie F-16 C/D Fightning Falcon Block 52+, F-18 C/D Hornet i prawdopodobnie w niedługim czasie F-18 E/F SuperHornet, w przypadku pojawienia się chińskich maszyn V generacji musiałby w przypadku konfliktu z Chinami polegać wyłącznie na osłonie zapewnianej przez najnowsze samoloty USA, co prawdopodobnie by nie wystarczyło do obrony przestrzeni powietrznej Tajwanu przed atakiem. Podobnie sądzą rosyjskie portale ekonomiczne i wojskowe (RBKDaily).

Prasa rosyjska zwraca uwagę, iż Chińczycy mimo dość buńczucznych zapowiedzi (jak oświadczył prezes AVIC Lin Zhouming, J-31 jest w stanie "zestrzelić każdego F-35"), mają wiele problemów z konstrukcjami nowoczesnych maszyn wojskowych. Kiedy w latach 1990-1992 Chińczycy kupili 24 Su-27 Flanker B, do 2006 roku zajęło im wdrożenie do Sił Powietrznych tych maszyn i stworzenie własnej wersji J-11 Flanker B+. Są to jak do tej pory najnowocześniejsze maszyny PLAAF w aktywnej służbie. Ponad połowa maszyn PLAAF to w niewielkim tylko stopniu zmodernizowane typy z lat 50/60 XX wieku jak MiG 19 Farmer i jego wariant chiński Q-5 czy wszystkie warianty MiGa-21,w tym najnowszy JF-17 Thunder, budowany wspólnie z Pakistanem.

Chińczycy zdając sobie sprawę z niewielkiej wartości technologicznej swoich Sił Powietrznych i niewielkiej liczby naprawdę nowoczesnych maszyn na ich wyposażeniu. Stąd razem z kontraktem gazowym, zaczęli negocjować z Rosją zakup 24 najnowszych Su-35 SuperFlanker. Jeśli umowa ta dojdzie do skutku - a są poważne siły, które się jej przeciwstawiają (generałowie rosyjskich Sił Powietrznych WWS są przeciwni sprzedawaniu najnowszej technologii do Chin i przypominają, że Chińczycy skopiowali MiG-a 21 bez licencji i nie zapłacili ZSRR "ani rubla"), wówczas J-11, niewielka liczba własnych J-10, których wartość jest dyskusyjna oraz 24 Su-35 stanowić będą całą najnowocześniejszą komponentę Sił Powietrznych Armii Ludowej Chin. Byłoby to około 125-150 maszyn w różnym stopniu gotowości bojowej; ilość z którą sąsiedzi Chin musieliby się liczyć, ale nie wystarczająca do przeprowadzenia  operacji bojowych na większą skalę.

Mimo tego, jak twierdzą eksperci amerykańscy, chińskie konstrukcje mogą spowodować wyścig zbrojeń w dziedzinie lotniczej w Azji Południowo-Wschodniej. Pojawienie sie maszyn V generacji, nawet w niewielkiej liczbie i dyskusyjnym stanie gotowości bojowej w arsenale Chin sprawi, że wszyscy sąsiedzi Państwa Środka zaczną szybko uzupełniać i modernizować swoje Siły Powietrzne i to na dużą skalę. Uzupełnianie i modernizowanie swoich Sił Powietrznych zaczęły już Indie, kupując 36 najnowszych Rafale M od Francji. Plany zakupu sięgały nawet 126 sztuk tych maszyn, ale w czerwcu br. minister obrony Indii, Manohar Parrikar, oświadczył iż jest to "niemożliwe, bo francuskie samoloty są obecnie zbyt drogie".