Dyplomaci nie żałują czasu i pieniędzy na szczytne cele

Renata Zawadzka
opublikowano: 1998-12-11 00:00

Dyplomaci nie żałują czasu i pieniędzy na szczytne cele

Na świąteczny kiermasz przybyło do hotelu Marriott kilka tysięcy gości. Stoiska poszczególnych krajów oferowały sporo rzadkich na naszym rynku wyrobów. To, i przystępne ceny, sprawiło, że kupowano wszystko — od przypraw po dywany.

Hotel Marriott już od kilku lat nieodpłatnie udostępnia swoje sale na tę specyficzną imprezę. Corocznie przyciąga ona tłumy zwabione możliwością zrobienia interesujących zakupów. Prawdziwą jednak atrakcją jest to, że za ladą barwnych kiermaszowych stoisk stoją pracownicy usytuowanych w Polsce placówek dyplomatycznych — z ambasadorami i ich małżonkami na czele. W tym roku w kilku salach ustawiono stoiska co najmniej 45 krajów.

Piwo, precle i parasol

We wszystkich niemal stoiskach oferowano oryginalne wyroby sztuki ludowej, zabawki, choinkowe stroiki, świeczki, produkty spożywcze, przyprawy, a także gotowe ubiory, parasole, dywany. U Francuzów można było kupić sery i doskonałe suche kiełbasy. Holendrzy piekli na miejscu wafelki po 3 zł za sztukę, a Austriacy nieco tańsze piwne precle. Oferowano najróżniejsze gatunki piwa, wina, wódek: słoweńskich, czeskich, chińskich, japońskich, polskich czy belgijskich. Toteż chętnych nie brakowało. Po obu stronach lady cudzoziemcy byli w znaczącej przewadze.

— Zaprosiliśmy naszych znajomych z innych placówek dyplomatycznych, zaprzyjaźnione firmy. Ta impreza ma już swoją tradycję. Toteż wielu ludzi przychodzi po konkretne produkty, które mogą kupić tylko tutaj albo za granicą — mówi Bojan Grobouäek, ambasador Słowenii.

Nietrudno o sponsorów

Imprezie patronuje International Women Group (IWG). Cały dochód ze sprzedaży produktów i biletów (5 zł od osoby) przekazywany jest zwyczajowo szpitalom i organizacjom społecznym. W ubiegłym roku beneficjentami były m.in.: Wojewódzki Szpital Dziecięcy przy Niekłańskiej w Warszawie, Dom Samotnej matki w Łodzi, Fundacja Promocji Kobiet, domy dziecka, domy pomocy społecznej.

— Wszystko, co tu zgromadziłyśmy, to dary zagranicznych firm funkcjonujących na polskim rynku. Jeśli cel jest szczytny, nietrudno o sponsorów — zapewnia Frida Kirszcholc z Ambasady Izraela.

Większość produktów przekazali do swoich ambasad zagraniczni inwestorzy. Stąd np. pod brytyjską flagą obfitość produktów kosmetycznych i środków czystości „rodzimego” Cussonsa. Część oferowanych wyrobów została zakupiona przez ambasady bezpośrednio w kraju ich pochodzenia.

PROFESJONALISTA: — Najlepszy syrop klonowy na świecie. Doskonały do zimnych lodów i gorących naleśników — z wielką swadą zachwalał popularny produkt Serge April, ambasador Kanady.

TRUNEK GÓRĄ: Wszyscy pytali o wódkę Becherovkę, ale sprzedałyśmy także bardzo dużo biżuterii z Jablonexu, którego popularność wciąż nie maleje, i ręcznie robionych zabawek. Błyskawicznie zniknęły też maleńkie kryształowe łabędzie — mówią panie Alena Sztindlova, żona ambasadora Czech (po lewej) i pani konsul Hana Pipkova.

UDANY KIERMASZ: U nas najchętniej kupowano Ciasteczka Mistrza Jana, kawę i kosmetyki z Morza Martwego. Bardzo dużym zainteresowaniem cieszyła się też książka pt. „Twarde lądowanie” autorstwa Zvika Lipowitza — mówią panie Henia Antebi, małżonka ambasadora Izraela (z prawej) i Frida Kirszcholc.

SŁOWEŃSKIE WINNICE: Nasze winnice są znane od czasu wypraw krzyżowych. Ludzie wiedzą, że mamy wyroby znanej na świecie firmy odzieżowej Mura, dobre wina i wędlinę — prszut. Przychodzą po nie co roku. Sprzedaliśmy wszystko bez wyjątku — cieszy się Bojan Grobouszek, ambasador Słowenii.

ZAPACH ORIENTU: Ismail Hj Salam, drugi sekretarz ambasady Malezji, pilnował maleńkiego synka. Jego żona Rosita, wraz z innymi pięknymi paniami, zachwalała wschodnie przyprawy, batikowe ramki, poduszeczki i inne drobiazgi niosące ze sobą atmosferę tego odległego kraju.