Dziura w budżecie rozrusza giełdę

Wzrost deficytu budżetowego wesprze wyniki spółek i pobudzi do zwyżek indeksy giełdowe, uważa Paweł Dolegacz z Esaliens TFI.

W okresie od stycznia do czerwca budżet centralny zanotował lekką nadwyżkę, jednak wicepremier Mateusz Morawiecki zapowiada, że cały rok zamknie się deficytem sięgającym 50 mld zł. Ten potężny impuls fiskalny, sięgający 2,5 proc. PKB, wesprze indeksy giełdowe, ocenia Paweł Dolegacz, dyrektor inwestycyjny w Esaliens TFI (dawniej Legg Mason TFI).

ALTERNATYWA:
ALTERNATYWA:
Paweł Dolegacz z Esaliens TFI podpowiada, że zysków z obligacji warto szukać w Turcji i Brazylii.
[FOT. ARC]

Na wpompowaniu tej kwoty w gospodarkę, do czego zapewne dojdzie przez przyspieszenie zwrotów VAT, w największej mierze skorzystają przedstawiciele branż detalicznej i windykacyjnej oraz niektóre banki. W swoich portfelach specjaliści Esaliens TFI stawiają na detalistów LPP i CCC, windykatora Kruka oraz bank ING.

— ING jest solidnie zarządzany i wolny od kredytów frankowych. To ważne w sytuacji, gdy bardzo prawdopodobna jest restrukturyzacja takich kredytów — ocenia Paweł Dolegacz, który był gościem rozmowy transmitowanej na profilu facebookowym „Pulsu Biznesu” oraz na portalu pb.pl. Pogorszenie wyjątkowo dobrej obecnie kondycji budżetu utrzyma się w przyszłym roku, a to za sprawą planowanej obniżki wieku emerytalnego oraz oczekiwanego spadku zysku NBP, zapowiada specjalista.

To zaszkodzi polskim obligacjom skarbowym, których rentowności, sięgające 3,34 proc., są po zniżkach z pierwszego półrocza mało atrakcyjne na tle rentowności podobnych papierów z innych rynków (dodatkowo szkodził im będzie wpływ zaostrzenia polityki głównych banków centralnych). Dla inwestujących w obligacje alternatywą mogą być oferujące wyższe rentowności (ale również obarczone wyższym ryzykiem) papiery skarbowe z rynków wschodzących lub obligacje korporacyjne.

— Obligacje takich krajów jak Turcja czy Brazylia oferują kupon sięgający nawet 10 proc. rocznie — zauważa Paweł Dolegacz.

Choć po 8,5 roku nieprzerwanej hossy na giełdzie nowojorskiej wiele spośród aktywów ryzykownych jest wysoko wycenianych, to w średnim horyzoncie akcje nadal należy uznać za bardziej atrakcyjne od obligacji. Zdrowe podstawy ma zarówno największa na świecie gospodarka amerykańska, jak i gospodarka polska.

W tej drugiej brakuje sygnałów nierównowagi, takich jak chociażby wysoki deficyt na rachunku bieżącym. Mimo to z każdym kolejnym kwartałem zwyżek giełdowych indeksów wyceny akcji stają się coraz bardziej wyśrubowane, a to oznacza, że ryzyko rozpoczęcia bessy rośnie. Do powstania bańki na pełną skalę sporo jeszcze brakuje, a jej oznaki ograniczają się do niektórych bardziej egzotycznych rynków. Przykładem może być bitcoin.

— Zastanawiam się, czy bitcoina w ogóle można zaliczyć do instrumentów finansowych — przyznaje specjalista. Jego zdaniem, gwałtowna hossa w notowaniach elektronicznej waluty wynika z zapotrzebowania na środek przechowywania wartości w szarej strefie. Z tego względu jej ceny mają szanse powiększyć zwyżki, jednak bez akceptacji bitcoina przez banki centralne (w co specjalista nie wierzy) bańka będzie musiała prędzej czy później pęknąć. W roli środka przechowywania wartości oraz bezpiecznej lokaty na wypadek pogorszenia koniunktury Paweł Dolegacz chętniej tymczasem widzi złoto, które według niego ma obecnie potencjał umocnienia.

© ℗
Rozpowszechnianie niniejszego artykułu możliwe jest tylko i wyłącznie zgodnie z postanowieniami „Regulaminu korzystania z artykułów prasowych” i po wcześniejszym uiszczeniu należności, zgodnie z cennikiem.

Podpis: Marek Wierciszewski

Polecane