Resort siada do stołu z potencjalnym kupcem. W tym samym czasie jego nowi ludzie szykują się do rządzenia spółką. Pozorowanie sprzedaży czy przemyślana strategia?
Skarb nie chce prywatyzować, co otwiera drogę Zbigniewowi Jakubasowi — mówią jedni. Szykujemy tylko
plan B — odpowiada skarb.
Game over — tak według naszych informacji amerykański fundusz Eton Park Capital odebrał rewolucję we władzach Ruchu, której inicjatorem był skarb państwa.
— Amerykanie odebrali to jako sygnał, że ministerstwo nie chce z nimi negocjować. Ich zdaniem, spółka w tak złej kondycji nie powinna być pozostawiona na tygodnie bez zarządu. Poza tym, po co mieszać w spółce, którą za chwilę się sprzeda — mówi osoba zbliżona do konsorcjum starającego się o przejęcie Ruchu.
Rządowy plan B
Ministerstwo tłumaczy, że odwołanie zarządu to konsekwencja tego, co się działo w Ruchu.
— Nie chcieliśmy, by to, co się działo ostatnio w spółce, trwało dłużej. Utrzymanie takiego stanu byłoby ze szkodą dla spółki, bo poprzedni zarząd sobie nie radził. Popełnianych było wiele oczywistych błędów. Dlatego konieczna była zmiana, bo gdyby prywatyzacja się nie udała, bylibyśmy w gorszej sytuacji niż teraz. Niezależnie od prowadzenia procesu prywatyzacji chcemy podjąć działania zmierzające do uzdrowienia spółki, bo to przełoży się na wzrost jej wartości. To jest zarówno w naszym, jak i inwestora interesie. Nie chcemy być pod ścianą i sprzedawać Ruchu za wszelką cenę. Chcemy sprzedać dobrze, a to, czy teraz, czy w przyszłości, ma w tym momencie drugorzędne znaczenie — mówi Zdzisław Gawlik, wiceminister skarbu.
Ministerstwo szykuje plan B, bo oferta, którą otrzymało, go nie powala.
— Chcemy prywatyzacji Ruchu, ale na warunkach satysfakcjonujących skarb państwa. Oferta, którą otrzymaliśmy, jest lepsza od tych, które mieliśmy wcześniej, ale nie jest satysfakcjonująca. Gdyby tak było, to już bylibyśmy zaawansowani w negocjacjach — mówi Zdzisław Gawlik.
Ukryty potencjał
Minister nie chce mówić o cenie, która go satysfakcjonuje, ani ofercie kupca. Według naszych informacji, konsorcjum zaoferowało 10 zł za akcję, co oznacza, że do kasy skarbu trafiłoby ponad 300 mln zł. Jest też gotowe zainwestować w Ruch 250 mln zł, bo tyle trzeba włożyć w spółkę, by wyprowadzić ją na prostą. To dużo lepsza oferta niż Zbigniewa Jakubasa, który w lutowym wezwaniu płacił 8,29 zł za akcję. Wkrótce będzie wóz albo przewóz.
— Chcę postawić twarde warunki i długo nie negocjować, bo odwlekanie decyzji przedłuża stan przejściowy, który nie jest dobry dla spółki. Wkrótce przedstawimy nasze warunki i od reakcji inwestora będzie zależało, czy proces będzie kontynuowany. Jeśli nie będzie chęci do poprawienia oferty, inwestor nie wyjdzie naprzeciw naszym oczekiwaniom, to nie będziemy przedłużali procesu prywatyzacji. My mamy dobrą wolę, by przeprowadzić prywatyzację. Zakładam, że inwestor też, dlatego wierzę, że obecny proces zakończy się powodzeniem — mówi Zdzisław Gawlik.
Oferta funduszu jest wyższa od obecnej ceny rynkowej (8,34 zł), ale skarb uważa, że to i tak za mało.
— Ruch ma duże zasoby nieruchomości, które zostały wycenione w cenowym dołku, a na dodatek, według szacunków biegłego, są to ostrożne wyceny. Od tego czasu ceny nieruchomości wzrosły. Nie chcemy oddawać spółki poniżej jej wartości. Ruch ma też ogromne rezerwy, które w prosty sposób można uwolnić i podnieść wartość spółki — mówi Zdzisław Gawlik.
Ale nie tylko cena nie podoba się ministerstwu. Zanim konsorcjum złoży ofertę, chce przyjrzeć się jeszcze kilku rzeczom.
— Audyt według standardów amerykańskich jest w Ruchu trudny do przeprowadzenia i trwałby wiele miesięcy. Dlatego rozumiem decyzję skarbu państwa, że nie może czekać na jego zakończenie i postanowił sam uzdrowić spółkę. Wobec spadających obrotów i kurczącego się rynku prasowego tylko radykalne działania restrukturyzacyjne i wiele zmian organizacyjnych w samej spółce mogą przynieść poprawę jej sytuacji ekonomicznej — mówi Zbigniew Jakubas.
Co oni tu robią
Oficjalnie skarb cały czas liczy na udane zakończenie negocjacji i zapewnia, że przymiarki do naprawy spółki to tylko szykowanie planu awaryjnego. Ale rynek uważa, że jest odwrotnie. Świadczy o tym ściągnięcie do spółki Marcina Piroga, wieloletniego szefa Carlsberga, i jego bliskiego współpracownika Michała Jaszczyka. Obserwatorów zastanawia, dlaczego dwaj znani menedżerowie przyszli do spółki, która za kilka tygodni zostanie sprzedana. Pojawiła się plotka, że zostaną dłużej, bo są forpocztą Zbigniewa Jakubasa, który po fiasku negocjacji ponowi próbę przejęcia Ruchu.
— Nie mam żadnego związku z ostatnimi zmianami we władzach Ruchu. Nie znam osób, które zostały prokurentami i nic mnie z nimi nie łączy. Skarb państwa, decydując się na samodzielną restrukturyzację spółki, bierze na siebie ogromną odpowiedzialność. Los Ruchu jest nam bardzo bliski, gdyż mamy zaangażowanych około 80 mln zł w tę firmę. Dlatego będę wspierał wszelkie działania zmierzające do zwiększenia wartości spółki. Jeśli skarb państwa będzie chciał wykorzystać naszą koncepcję uzdrowienia Ruchu czy ludzi, którzy ją przygotowywali, to służę pomocą — mówi Zbigniew Jakubas.
Znanych menedżerów ściągnął do spółki Zdzisław Gawlik. To ma być jego team do naprawy Ruchu.
— Do tego trzeba dobrych i zmotywowanych osób. Jestem przekonany, że taki jest pan Piróg, którego udało nam się namówić do przyjścia do spółki. Ma doświadczenie w zarządzaniu firmami. Pracując dla wielu grup, również francuskiej, udowodnił, że zna się na restrukturyzacji — tłumaczy Zdzisław Gawlik.
Ekspertów zastanawia, że menedżerowie podejmą się piekielnie trudnej restrukturyzacji za kominówkę. Okazuje się, że mogą liczyć na coś więcej.
— Jeśli okaże się, że prywatyzacja nie doszła do skutku i podejmujemy restrukturyzację, jestem gotów rozważyć sugerowanie radzie nadzorczej spółki zawarcie umowy o zarządzanie, która uzależni wynagrodzenie od osiągnięcia sukcesu. Premia za wzrost wartości spółki leży w interesie skarbu państwa — mówi Zdzisław Gawlik.
Osoby zbliżone do transakcji sugerują, że scenariusz restrukturyzacji prowadzonej przez skarb jest na rękę Zbigniewowi Jakubasowi. Wkrótce spółkę trzeba będzie dokapitalizować, co byłoby okazją dla inwestora do zwiększenia udziałów. Po udanej restrukturyzacji skarb sprzedałby swoje akcje do funduszy, tak jak to zrobił z Mennicą, a inwestor miałby kontrolę bez wykładania dużych pieniędzy. Zbigniew Jakubas w rozmowie z nami sugeruje, że Ruchem był zainteresowany kilka miesięcy temu. Za kilka lat już nie będzie. A jak długo skarb chce walczyć ze spółką?
— Trudno jednak powiedzieć, kiedy w takim scenariuszu wróciłby temat prywatyzacji Ruchu — mówi Zdzisław Gawlik.
Kolporter z długą tradycją
Spółka powstała w 1918 r. jako Polskie Towarzystwo Księgarni Kolejowych RUCH i początkowo oferował prasę i tytoń na dworcach. Pierwszy kiosk powstał w 1919 r. w Warszawie. W 1950 r. firma została przekształcona w państwową, a w 1971 r. w Robotniczą Spółdzielnię Wydawniczą Prasa-Książka-Ruch.
W wolnej Polsce RSW została zlikwidowana, a w 1992 r. na jej majątku powstał Ruch. W 2006 r. skarb państwa zdecydował się na prywatyzację. 22 grudnia kolporter zadebiutował na GPW — na pierwszej sesji kurs wzrósł o 16 proc. Za pozyskane ponad 200 mln zł spółka miała się rozwijać, ale nie zrealizowała celów emisyjnych.
Rewolucja we władzach
26 maja wieczorem rada nadzorcza Ruchu odwołała cały zarząd. Posadę stracili prezes Włodzimierz Biały i członkowie zarządu: Zdzisław Owczarek, Bogdan Ścibuta i Robert Sołek. Potwierdziło to wcześniejsze nieoficjalne informacje "PB". Skarb państwa tłumaczył zmianę słabą kondycją spółki i zbyt wolnym tempem restrukturyzacji. Do czasowego pełnienia funkcji prezesa oddelegowano Małgorzatę Dec. Na prokurentów powołano dwóch znanych menedżerów z Carlsberga: Marcina Piroga i Michała Jaszczyka. Jednocześnie resort rozpisał konkurs na obsadę pięciu stanowisk w zarządzie. Chętni mogą się zgłaszać do 15 czerwca.
Prawdziwy gigant
kolportażu prasy
Ruch ma 41 proc. udziału w krajowym rynku dystrybucji prasy i blisko 4 mld zł obrotów. Jednym z największych atutów spółki jest gigantyczna sieć — ma 7,48 tys. własnych punktów detalicznych, a łącznie dostarcza prasę do 28,6 tys. punktów. Niestety, sieć z kwartału na kwartał się kurczy — w pierwszym kwartale o ponad 1 tys. punktów. Spółka ma też 134 hurtownie FMCG, w tym 13 farmaceutycznych i 27 kawiarni "i coffe". Zatrudnia 3884 pracowników. Największą wadą spółki jest kurczący się rynek — w pierwszym kwartale sprzedaż prasy spadła o 13,9 proc., podobnie jak papierosów.
Starania o giganta
W lutym wezwanie na Ruch ogłosiła Mennica Polska, spółka kontrolowana przez Zbigniewa Jakubas. Oferował 8,29 zł za akcję — nie powiodło się. Na marcowe zaproszenie resortu skarbu odpowiedziały: Jupiter NFI oraz konsorcjum Icentis i amerykańskiego funduszu Eton Park Capital. Ofertę złożyło tylko konsorcjum.