Czwartkowa sesja za oceanem przebiega pod znakiem dalszego odrabiania strat z pierwszej części tygodnia. Po ponad pół godziny handlu S&P500 zyskuje 0,8 proc., a Dow Jones i Nasdaq rosną po 0,6 proc. Wydarzeniem dnia są ustalenia z zakończonego posiedzenia władz monetarnych strefy euro. Prezes EBC Mario Draghi poinformował, że bank zwiększył skalę skupu aktywów. Instytucja obniżyła jednocześnie prognozy wzrostu gospodarczego dla unii walutowej, wskazując na wyhamowanie popytu ze strony rynków wschodzących.
- Podniesienie wartości QE to dobra wiadomość, jednak informacje o deflacji i obniżeniu prognoz PKB nie brzmią już tak optymistycznie. Zagrożenie deflacją niepokoi inwestorów, bo ona dławi osiągane przez spółki marże i z takiej spirali trudno wyjść – komentował w wypowiedzi dla Bloomberga Larry Peruzzi, dyrektor w biurze maklerskim Cabrera Capital Markets.
Odbicie zagościło na rynkach europejskich. Frankfurcki DAX rośnie o 2,4 proc., paryski CAC40 zyskuje o 2,3 proc., a warszawski WIG notuje 1,4-procentową zwyżkę. Tymczasem zaledwie dwa tygodnie pozostały do decyzji o dalszym kształcie polityki pieniężnej w USA. Zdaniem Bank of America zwyżki paradoksalnie wywołać może podwyżka stóp procentowych za oceanem. Zdaniem instytucje rezygnacja z zaostrzenia polityki oznaczałaby przyznanie, że zawirowania rynkowe zagrażają kontynuacji ożywienia w realnej gospodarce.
