"W liście, który przekażemy dzisiaj po południu greckiemu ministrowi finansów Janisowi Sturnarasowi prosimy rząd, aby odwołał swą decyzję" dotyczącą "brutalnego" zamknięcia ERT - powiedział podczas konferencji prasowej Philippot, który przybył do Aten, by udzielić wsparcia publicznym mediom w Grecji.
Petycję, którą Philippot przekaże ministrowi finansów podpisało 51 menedżerów europejskich stacji telewizyjnych i radiowych.
Pracownicy ERT okupują siedzibę firmy, odkąd we wtorek rząd ujawnił decyzję o natychmiastowym zamknięciu publicznych nadawców, uzasadniając to koniecznością wprowadzania dalszych oszczędności budżetowych. Władze obiecały, że programy publicznej telewizji i radia wrócą na anteną pod koniec lata, jednak część pracowników ERT straci pracę po restrukturyzacji spółki.
Inicjatywę EBU, dotyczącą wystąpienia do rządu greckiego z żądaniem przywrócenia sygnału dla mediów publicznych poparł też prezes TVP Juliusz Braun. W przesłanym PAP w czwartek komunikacie Braun napisał, że "zarówno kierownictwo, jak i pracownicy Telewizji Polskiej, powstałej w wyniku demokratycznych przemian roku 1989, doskonale rozumieją potrzebę istnienia mediów publicznych jako gwarantów dialogu społecznego".
Premier Antonis Samaras podjął decyzję o zamknięciu ERT bez zgody dwóch partnerów koalicyjnych, czyli socjalistów z partii PASOK i umiarkowanego ugrupowania Dimar (Demokratyczna Lewica). Spowodowało to największe, wewnątrzkoalicyjne napięcia, odkąd rok temu sformowany został trójpartyjny gabinet Samarasa. Premier będzie musiał w ciągu kilku dni ułagodzić koalicjantów i znaleźć "wspólne rozwiązanie" - komentuje AFP. Spotkanie w tej sprawie zaplanowane zostało na poniedziałek.
W środę rzecznik rządu Simos Kedikoglu przedstawił projekt utworzenia nowych mediów publicznych (telewizja, internet, radio) w ramach spółki, która niosłaby nazwę Nerit i zatrudniała 1200 osób, zamiast 2600, które obecnie pracują dla ERT.
Ci ostatni zapowiadają dalsze protesty. "Będziemy okupować (siedzibę spółki) aż do ponownego uruchomienia ERT" - powiedział w wywiadzie dla AFP przedstawiciel związku zawodowego pracowników radia i telewizji publicznej Nikos Cimpidas.
Samaras oskarżył ERT o to, że jest to firma "ludzi uprzywilejowanych, nieprzejrzysta i marnująca pieniądze". Związki zawodowe ripostują, że premier, po dojściu do władzy, zmienił zarząd spółki i zatrudnił wielu nowych pracowników, "kontynuując politykę klientyzmu", uprawianą przez poprzednie rządy.