EDF wytacza prawne armaty

Magdalena GraniszewskaMagdalena Graniszewska
opublikowano: 2016-12-26 22:00

Francuski koncern odwołał się od decyzji polskiego ministra energii, blokującej sprzedaż elektrowni Rybnik i kilku elektrociepłowni.

Nieco ponad tydzień temu Krzysztof Tchórzewski, minister energii, mówił dziennikarzom, że nie spodziewa się, by EDF zdecydował się na prawną konfrontację. Pytany był o to w związku z wydanym przez ME 9 grudnia sprzeciwem, który zablokował francuskiemu koncernowi planowaną sprzedaż polskich aktywów.

MINISTER KONTRA SĄDOWY WETERAN:
MINISTER KONTRA SĄDOWY WETERAN:
W sporach o polskie aktywa Jean-Bernard Levy ma bogate doświadczenie. Dziś jest prezesem EDF, ale w przeszłości przez wiele lat szefował koncernowi Vivendi, który latami walczył w sądach o kontrolę nad Polską Telefonią Cyfrową.
BLOOMBERG

— Gdyby EDF to zrobił, musiałby nawet kilka lat czekać na rozstrzygnięcie sporu — argumentował, cytowany przez PAP, Krzysztof Tchórzewski. Dziś widać, że minister źle ocenił Francuzów. W przedwigilijny piątek nie dość, że odwołali się od jego weta, to jeszcze ostrzegli, że mogą zażądać międzynarodowego arbitrażu.

Francuzi ostrzegają

Z naszych informacji wynika, że odwołanie EDF wpłynęło do ministerstwa w miniony piątek. Dotyczy sprzeciwu ministra wobec podziału polskiej spółki EDF na dwie części: elektrownię Rybnik i część ciepłowniczą. Podział jest Francuzom potrzebny, bo na Rybnik mają kupca z Czech, firmę EPH, a na ciepło kupca z Australii, fundusz IFM.

To nie koniec. Nasze źródła wskazują, że Francuzi wysłali też stronie rządowej tzw. prenotyfikację, którą można uznać za wstęp do międzynarodowego arbitrażu. Prenotyfikacja jest pismem, które nie uruchamia jeszcze procedur arbitrażowych przewidzianych traktatami międzynarodowymi, ale pozwala inwestorowi wyrazić niezadowolenie z sytuacji. Jak wskazuje nam prawnik z międzynarodowej kancelarii, inwestor anonsuje w ten sposób rządowi, że istnieje problem, którego skutkiem może być arbitraż. Dla EDF pracuje kancelaria Dentons, która w przeszłości pracowała m.in. przy słynnym sporze wokół PTC. Nie udało nam się w piątek potwierdzić, czy Ministerstwo Energii otrzymało już oba pisma.

Prywatni niemile widziani

Krzysztof Tchórzewski mógł się sprzeciwić podziałowi polskiej spółki EDF, bo sam wpisał ją latem na listę firm podlegających szczególnej ochronie. To oznacza, że jego zgoda jest konieczna do przeprowadzenia zmian właścicielskich. Minister ich sobie nie życzy, bo są wstępem do dalszej odsprzedaży, która jest niemile widziana.

Tchórzewski wielokrotnie powtarzał, że Rybnik ma strategiczne znaczenie dla bezpieczeństwa energetycznego, a ciepło jest ważne dla mieszkańców. Minister uważa, że lepiej, żeby te aktywa były państwowe, czyli albo francuskie (EDF to firma należąca do francuskiego państwa), albo polskie. Prywatni właściciele nie są przez Tchórzewskiego mile widziani.

— Kryterium zysku nie jest najważniejsze w stosunku do bezpieczeństwa energetycznego — wyjaśniał to ostatnio Krzysztof Tchórzewski.

Szansa na porozumienie

Kroki prawne wszczęte przez Francuzów mogą pogłębić dotychczasowy pat w negocjacjach, ale mogą też skłonić strony do porozumienia. Jego zwiastunem mogą być niedawne słowa Krzysztofa Tchórzewskiego, który oświadczył, że byłby skłonny poszerzyć skład konsorcjum polskich firm zainteresowanych EDF. Nawet o inwestora zagranicznego.

— Może minister ma na myśli IFM? — usłyszeliśmy z francuskich kręgów. Australijski fundusz jednak tego nie potwierdza.

— Jesteśmy otwarci na wszelkie rozmowy, a nasze zainteresowanie ma charakter długoterminowy. Ostatnio nie mieliśmy jednak kontaktu z ministrem — przyznaje Frederic Michel-Verdier, dyrektor w IFM Investors. Minister mógł więc mieć na myśli Polski Fundusz Rozwoju, czyli instytucję nadzorowaną przez Ministerstwo Rozwoju.

PFR nie jest jeszcze formalnym członkiem polskiego konsorcjum, ale zadeklarował już chęć jego wsparcia. Z francuskich kręgów słychać również, że mimo podjęcia kroków prawnych ich priorytetem jest sprawne przeprowadzenie transakcji. To też daje nadzieję na porozumienie. © Ⓟ

Francuzi zachęcali, Polacy się spóźnili

Cała sprawa ma początki jeszcze w 2015 r. Wtedy EDF, jedna z największych na świecie firm energetycznych, ogłosił, że potrzebuje pieniędzy na budowę elektrowni atomowej Hinkley Point w Wielkiej Brytanii. By mieć te pieniądze, zamierzał wyprzedawać m.in. aktywa bazujące na paliwach kopalnych, np. na węglu. Jako że w Polsce EDF ma węglową elektrownię Rybnik oraz kilka elektrociepłowni opalanych węglem i gazem, kwestią czasu było otwarcie procesu sprzedaży tych aktywów. Francuzi wzięli się za to na początku 2016 r. Wiele źródeł, po obu stronach obecnego konfliktu, potwierdza, że przedstawiciele EDF od razu zaanonsowali swój zamiar ministerstwu energii, a także firmom skarbu państwa. Wydawało się oczywiste, że będą zainteresowane, ale nie złożyły oferty. EDF porozumiał się więc z czeską firmą EPH i australijskim funduszem IFM. Wtedy dopiero ministerstwo się obudziło i zmotywowało polskie firmy, czyli PGE, Eneę, Energę i PGNIG Termikę, do złożenia oferty. Jako spóźniona, do dziś nie została dopuszczona do procesu.