- udowa rosyjsko-niemieckiego Gazociągu Północnego na dnie Bałtyku grozi bardzo poważnymi konsekwencjami ekologicznymi w tym akwenie - uważają polscy ekolodzy, którzy wzięli udział w rozpoczętej w poniedziałek dwudniowej konferencji w Darłowie nt. ochrony Bałtyku przed skutkami działalności gospodarczej.
Ekolodzy upatrują główne zagrożenia przede wszystkim w tym, że w związku z tą inwestycją może dojść do uwolnienia zalegających na dnie Morza Bałtyckiego środków chemicznych i zatrucia wody.
"Wiemy, że na dnie Bałtyku zalegają różne substancje chemiczne, które mogą wskutek budowy gazociągu zacząć korodować i wydobywać się na powierzchnię" - wyjaśniła w rozmowie z PAP przewodnicząca Ekologicznego Klubu Obywatelskiego "Czuwanie" Jadwiga Czarnołęska- Gosiewska z Darłowa.
Przypomniała, że na dnie morza zalegają środki chemiczne nie tylko pochodzące z okresu wojny, ale także poradzieckie, z lat 50.
Według ekologów gazociąg będzie się w pewnym miejscu krzyżował ze światłowodami, co może ich zdaniem doprowadzić do zaburzenia biologii morza i zmian w jego ekosystemie. "Poza tym w Polsce nie ma takich służb, które umiałyby reagować na wypadek zagrożenia ekologicznego" - uważa Gosiewska.
Argumentem przemawiającym przeciw budowie podmorskiego gazociągu jest także, zdaniem ekologów, możliwość ataku terrorystycznego.
Jak poinformowała Czarnołęska-Gosiewska uczestnicy konferencji zamierzają opracować memorandum w tej sprawie, które chcieliby skierować m.in. do parlamentu i rządu RP oraz do krajów nadbałtyckich i tamtejszych organizacji ekologicznych.
"Oddźwięk Zielonych z krajów nadbałtyckich na naszą inicjatywę - już wiemy - jest pozytywny" - zapewniła.
W niedzielę niemiecki tygodnik "Der Spiegel" napisał, że w związku z protestami niemieckich ekologów, rozpoczęcie budowy Gazociągu Północnego może się opóźnić.
Gazociąg o długości 1200 km ma połączyć Wyborg w Rosji, na północ od Petersburga, z Greifswaldem w Meklemburgii. Magistrala będzie przebiegała przez szczególnie chronione tereny Zatoki Greifswaldzkiej. Prace przy budowie gazociągu mogą zagrażać hodowli bałtyckiego śledzia - alarmują ekolodzy.
Rosyjsko - niemiecką magistralę buduje spółka North European Gas Pipeline Company (NEGPC), w której rosyjski Gazprom kontroluje 51 proc. akcji, a jego niemieccy partnerzy - BASF i E.ON-Ruhrgas- po 24,5 proc.
Od roku 2010 bałtycką magistralą z Rosji do Niemiec ma płynąć 27,5 mld metrów sześciennych gazu rocznie.
W pierwszym dniu w konferencji udział wzięli m.in. minister środowiska Jan Szyszko i wiceminister gospodarki Paweł Poncyljusz.