Do początku stycznia Polsce wypłacono niemal 21 mld EUR z KPO — wynika z danych publikowanych przez Komisję Europejską. To 34,7 proc. całej kwoty, jaką zaplanowano. Na razie większość wypłat to pożyczki — 13,5 mld EUR, a około 7,3 mld EUR to granty.
Z jednej strony to niemało, biorąc pod uwagę, że pierwszy wniosek o uruchomienie wsparcia rząd złożył dopiero w grudniu 2023 r. Choć Polska teoretycznie może być jednym z największych beneficjentów programu, bo dostała do dyspozycji w sumie 59,8 mld EUR (więcej mają tylko Włochy i Hiszpania), to bardzo długo zwlekała ze składaniem wniosków ze względu na nierealizowanie tzw. kamieni milowych, czyli reform, których każdy kraj musi dokonać, by dostać przelew. W polskim przypadku chodziło przede wszystkim o zmiany w systemie sprawiedliwości przeprowadzone jeszcze przez PiS, w których Komisja Europejska dopatrzyła się łamania zasad praworządności.
Pozyskana kwota w tak krótkim czasie jest znacząca, ale z drugiej strony szanse na wykorzystanie całej puli w zakładanym terminie, czyli do końca sierpnia 2026 r., są niewielkie. Polska zabiega o wydłużenie terminu. Na razie zajmujemy 15. miejsce w UE pod względem tempa wykorzystania wsparcia.
Walka z czasem
Rząd chwali się, że przeprowadził już nabory na wykorzystanie ponad 93 proc. kwoty z KPO, a liczba już zawartych umów przekroczyła 630 tys. Chodzi o zakontraktowanie projektów o wartości niemal 42 mld zł. Na razie najwięcej pieniędzy idzie na zieloną transformację i wsparcie konkurencyjności małych i średnich przedsiębiorstw.
Najnowszy wniosek o wypłatę, który Komisja Europejska otrzymała w piątek, opiewa na 7,3 mld EUR, z czego 4,2 mld ma pochodzić z grantów, a reszta z pożyczek. Tu też część inwestycji ma być zielona (chodzi m.in. o poprawę efektywności energetycznej w budynkach mieszkalnych czy rozwój technologii wodorowych), ale są też projekty inwestycji w kapitał ludzki (dopasowywanie umiejętności do potrzeb rynku pracy) i ochronę zdrowia.
Według Katarzyny Pełczyńskiej-Nałęcz, minister funduszy i polityki regionalnej, w całym roku wartość inwestycji finansowanych z KPO przekroczy 90 mld zł. Szefowa resortu zapowiada też, że dopiero w połowie roku da się ocenić, ile pieniędzy przyznanych Polsce uda się wykorzystać.
Rynek wierzy w KPO
Rosnące tempo wypłat dla Polski sprawia, że ekonomiści coraz mocniej wierzą w zbawienny wpływ KPO na inwestycje. Według średniej z prognoz, jakie PB zebrał wśród przedstawiciel i12 instytucji finansowych, w tym roku inwestycje powinny wzrosnąć o ponad 8 proc. Dla porównania — wzrost w 2024 r. wynosił około 1 proc.
Głównym motorem mają być projekty finansowane z pieniędzy publicznych. Eksperci wierzą, że z biegiem czasu przelewy z Komisji Europejskiej będą zamieniać się w faktycznie poniesione wydatki inwestycyjne. Zakładają również, że za przyspieszającym sektorem publicznym pójdzie też sektor prywatny i zacznie więcej wydawać na inwestycje. Ma to wesprzeć wzrost gospodarczy, który w ostatnich latach opierał się głównie na konsumpcji prywatnej. Według ekonomistów, z którymi rozmawiał PB, PKB wzrośnie w tym roku o 3,6 proc., co będzie oznaczało wyraźne przyspieszenie wobec 2,8 proc. w 2024.
Są też eksperci wskazujący, że rola KPO — czy szerzej: unijnego programu Next Generation EU, w ramach którego działa instrument Odbudowy i Zwiększania Odporności (RRF) — jest przeceniana. Świadczą o tym choćby ostatnio publikowane ustalenia analityków EBC.
Eksperci EBC w raporcie „Four years into NextGenerationEU: what impact on the euro area economy?” wskazują, że przełożenie KPO na gospodarkę strefy euro było mniejsze, niż spodziewano się przy uruchamianiu planu. Jeszcze w 2022 r. zakładano, że PKB w strefie euro wzrośnie w 2024 r. o 0,5 proc., tymczasem najnowsze szacunki wskazują na wzrost 0,2-procentowy. Pierwotnie zakładano też, że program będzie podnosił wzrost potencjalny o 0,15-0,20 pkt proc. rocznie. Teraz szacuje się, że w latach 2020-33. będzie to 0,1-0,15 pkt proc. W sumie nowe prognozy dla Eurolandu nie są nadmiernie optymistyczne. Autorzy raportu oceniają, że wydatki publiczne i reformy strukturalne związane z Next Generetion EU mogą podnieść PKB strefy euro o 0,4-0,9 proc. do 2026 r. oraz o 0,8-1,2 do 2031. Ostateczny wynik będzie zależał od tego, czy planowane inwestycje i reformy zostaną w pełni i skutecznie wdrożone.