Obszar rolniczy, który całkowicie sam zaopatruje się w energię. Taką wizję realizują Niemcy, a Polacy czerpią z ich doświadczeń. W nowym unijnym budżecie na Program Operacyjny Infrastruktura i Środowisko (PO IiŚ) przeznaczono 27,4 mld EUR i jest to największe źródło pieniędzy na ochronę środowiska, energetykę, gospodarkę niskoemisyjną i infrastrukturę transportową.

Gmina Daszyna (woj. łódzkie) chce skorzystać z tych pieniędzy. Ma bowiem w planach budowę m.in. elektrowni wiatrowej i biogazowni. Już działają w niej: 217 kolektory słoneczne w indywidualnych gospodarstwach, 146 ogniw fotowoltaicznych przy lampach i dwie kotłownie na biomasę.
— Zobaczyliśmy możliwości, jakie daje wykorzystanie ekologicznych źródeł energii, a szczególnie taniej i łatwo dostępnej biomasy. Realizację inwestycji energetycznych w gminie Daszyna wspierają naukowcy z łódzkich uczelni i niemieccy specjaliści z Uniwersytetu w Kassel, dzięki czemu mamy szansę stać się modelowym przykładem tzw. wioski bioenergetycznej, w której przemyślane rozwiązania przynoszą korzyści zarówno mieszkańcom, jak i samorządowi — informuje Zbigniew Wojtera, wójt Daszyna. Natomiast w województwie świętokrzyskim powstaje Park Odnawialnych Źródeł Energii.
— Powołano Bioelektrownie Świętokrzyskie, które będą budowały biogazownię o mocy 10 MW. Powstaną również farmy fotowoltaiczne o mocy od kilkuset kW do 2 MW. Budowy jeszcze nie ruszyły — mówi Andrzej Zięba, kierownik referatu budownictwa, gospodarki komunalnej i rolnictwa Urzędu Gminy Tuczępy.
To inwestycje prywatne. Gmina chce je przyciągnąć, m.in. by ożywić tereny rolnicze poprzez produkcję biomasy, ale także podnieść dochody z podatków od nieruchomości.
— Aspekty ekologiczne w tym rejonie zyskują tym większą rangę, że sąsiadujemy z gminą Busko, a więc miejscem uzdrowiskowym, dla którego źródła niskoemisyjne są bardzo ważne — dodaje Andrzej Zięba.
W Tuczępach zainstalowano już kolektory słoneczne w 121 gospodarstwach. Wioski bioenergetyczne to pomysł dla obszarów rolniczych promowany w Niemczech. Najgłośniejszym przykładem ekowioski jest branderburskie Feldheim — pierwsze samowystarczalne energetycznie miejsce z wiatrakami, biogazownią i niezależną siecią energetyczną. Inwestycje przeprowadzono za pieniądze unijne, samorządowe i mieszkańców, którzy zostali udziałowcami spółki Feldheim Energie.
A w Wettesingen, wiosce oddalonej o 130 km od Hannoveru, dwieście domów ma ciepło pochodzące w 100 proc. ze źródeł odnawialnych. Koszty są o 30 proc. niższe niż przy ogrzewaniu olejem opałowym, którego wioska musiałaby zużyć 600 tys. litrów rocznie. Atmosferze oszczędza to 1,3 tys. ton CO 2. Oszczędności finansowe zachwala też, ale już w Polsce, Stelmet, producent peletu (paliwo z biomasy, ale w formie stałej).
— Dwa kilogramy peletu są odpowiednikiem litra oleju opałowego, ale to rozwiązanie o 40 proc. lub więcej tańsze i ograniczające emisję dwutlenku węgla o 2,5 kg na każdym zaoszczędzonym w ten sposób litrze oleju opałowego — twierdzi Przemysław Bieńkowski, wiceprezes Stelmetu.