Eksport jest jedynym motorem gospodarki

Lesław Kretowicz
opublikowano: 2001-06-22 00:00

Eksport jest jedynym motorem gospodarki

W poniedziałek Główny Urząd Statystyczny poda dane dotyczące tempa wzrostu gospodarczego w I kwartale. Prognozy ekonomistów są bardzo rozbieżne i wahają sięod 1,7 do 2,6 proc. Za to wszyscy zgodnie twierdzą, że kolejne miesiące mogą być jeszcze gorsze.

W poniedziałek znane już będzie tempo wzrostu gospodarczego w I kwartale tego roku. Prognozy ekonomistów nie wyglądają optymistyczne i wynoszą od 1,7 proc. do 2,6 proc. Tu trzeba jednak pamiętać o wysokiej bazie. W analogicznym okresie 2000 r. gospodarka rozwijała się bardzo dynamicznie i wzrost PKB wyniósł aż 6 proc. Ostrożność ekonomistów wywołał środowy komunikat NIK-u o korekcie wskaźnika wzrostu PKB w ubiegłym roku z 4,1 proc. na 4,0 proc.

Winny popyt

Niski poziom tempa wzrostu PKB w Polsce to efekt spowolnienia gospodarczego na świecie, ale nie tylko. Czynnikiem wewnętrznym, który wpłynął na bardzo ostrożne prognozy, jest spadający popyt wewnętrzny wynikający z utrzymywania wysokich stóp procentowych. Znalazło to swoje odbicie we wszystkich dziedzinach gospodarki.

— Spadające tempo wzrostu PKB to efekt spadku popytu gospodarstw domowych, co widać np. w coraz niższym zainteresowaniu kredytami i ogólnym trendzie do oszczędzania — mówi Mirosław Gronicki, główny ekonomista BIG Banku Gdańskiego.

W I kwartale widoczna była tendencja spadkowa dynamiki produkcji przemysłowej i budowlanej. Spółki źle oceniły zarówno sytuację rynkową, jak i swoje własne perspektywy. Zanotowano więc niskie wskaźniki wzrostu cen produkcji przemysłowej (PPI) oraz spożywczej (CPI), czyli elementów kształtujących wysokość inflacji. To wszystko w połączeniu ze spadającym popytem konsumpcyjnym wpłynęło na niski poziom rentowności przedsiębiorstw. Reszty dokonał mocny złoty. Rezultat to spadająca dynamika wzrostu gospodarczego i rosnące bezrobocie.

— Firmy napotykając kłopoty ze sprzedażą swoich produktów na coraz mniej chłonnym rynku konkurują cenowo. Taka strategia połączona z realnym spadkiem produkcji nie jest dobrym sposobem na rozwiązanie ich problemów — twierdzi Marek Zuber, ekonomista BPH.

Opóźniony zapłon

Optymistyczne prognozy tempa wzrostu PKB prezentowane przez niektórych ekonomistów oparte są na przekonaniu, że recesja nastąpiła dopiero w końcu kwartału i nie miała dużego wpływu na wynik za całe trzy miesiące. W grudniu w związku z okresem świątecznym produkcja została nieco rozbudzona. To, co zostało wówczas wyprodukowane, mogło znaleźć jeszcze nabywców po nowym roku.

— Koniec I kwartału nie był najgorszy, gdyż mimo spadającego już popytu nie pogarszała się produkcja. W tym czasie złoty nie był jeszcze mocny, więc dynamika eksportu znajdowała się w trendzie wzrostowym — tłumaczy Janusz Jankowiak, główny ekonomista BRE Banku.

W zgodnej opinii ekspertów jedynym wskaźnikiem gospodarczym, który podtrzymywał wzrost PKB w I kwartale 2001 r., był eksport. Już wówczas był on częściowo wymuszony gorszą koniunkturą w kraju. Notowania polskiej waluty były jednak dość niskie i opłacalny eksport stanowił wówczas motor napędowy dla całej gospodarki. Jednak tak znacząca pozycja eksportu w całym systemie gospodarczym Polski doprowadziła w kolejnych miesiącach do gwałtownego wzmocnienia złotego. A to z kolei nie sprzyja dalszemu wrostowi eksportu, który staje się obecnie mało opłacalny.

Będzie gorzej

Jeszcze do niedawna ekonomiści twierdzili, że koniunktura w Polsce będzie się poprawiać z kwartału na kwartał. Teraz weryfikują swoje prognozy.

— Moim zdaniem, cały rok będzie kiepski. Ewentualnej poprawy sytuacji oczekuję dopiero w IV kwartale — ostrzega Mirosław Gronicki.