Eksport z Polski jest mniejszy niż potencjał gospodarki

Sławomir Chmiel
opublikowano: 2001-04-05 00:00

Sławomir Chmiel: Eksport z Polski jest mniejszy niż potencjał gospodarki

Miarą efektywności polityki eksportowej państwa jest nie tylko wielkość eksportu, lecz także jego struktura branżowa i geograficzna oraz umiejętność dopasowania oferty do potrzeb krajów, z którymi się handluje. Czy w tym kontekście Polska wykorzystuje swój potencjał? Sądzę, że nie do końca. Przykładem jest nasza wymiana ze Szwecją.

Bałtycki sąsiad jest dziesiątym co do wielkości rynkiem eksportowym Polski i siódmym spośród krajów UE. W roku 2000 polski eksport do Szwecji (861,2 mln USD) stanowił zaledwie 2,7 proc. całości eksportu. Import osiągnął 1406,1 mln USD, a zatem deficyt polskich obrotów ze Szwecją wyniósł 544,9 mln USD. Obecny poziom wymiany handlowej obu państw stanowi, zdaniem niektórych analityków, zaledwie jedną piątą potencjalnych możliwości ich gospodarek.

W skali makro Szwecja jest gigantyczną montownią, korzystającą z zagranicznych komponentów i podzespołów, które — składane i opatrzone następnie szwedzką marką — dobrze sprzedają się na światowych rynkach. Stanowi to ogromną i nie do końca wykorzystaną szansę dla polskich przedsiębiorstw. Dostawy w systemie just in time, traktowane w Szwecji już jako standard, są dla nas dodatkowym atutem. Mamy też relatywnie niewielkie koszty transportu towarów do Szwecji.

Dlaczego tak mało polskich wyrobów i usług jest obecnych na rynku szwedzkim — podobnie zresztą, jak na rynkach innych państw UE? Wymienię kilka najważniejszych przyczyn:

- Przekonanie o wielkiej chłonności krajowego rynku powoduje, że polskie firmy nie doceniają roli eksportu. Przedsiębiorcy zdają się zapominać, iż o rozmiarach rynku decyduje nie sama populacja, lecz siła nabywcza ludności, mierzona PKB. A w tym kontekście Polska lokuje się jeszcze na odległej pozycji, także za 9-milionową Szwecją. W pewnych sektorach — choćby dóbr luksusowych — rynki małych państw zapewniają większy zbyt niż rynek krajowy.

- Brak doświadczenia w handlu międzynarodowym działa odstraszająco na wielu naszych przedsiębiorców, a dodatkowym hamulcem jest wciąż powszechna nieznajomość języków obcych.

- Zupełny upadek marki i nieświadomość jej znaczenia stanowi barierę dla wielu polskich produktów za granicą. Częstym zjawiskiem jest sytuacja, w której nasz przedsiębiorca w roli konsumenta kupuje wyroby markowe, natomiast próbując sprzedać własne wyroby, zapomina o znaczeniu marki i skupia całą uwagę na walorach użytkowych i cenie.

- Brak nawyku planowania powoduje, że wielu menedżerów polega głównie na sztuce improwizacji. Szczycą się swoją zaradnością, zapominając, iż wejście z wyrobem na obcy rynek przypomina batalię. W tej zaś większe szanse zwycięstwa daje dobre rozpoznanie, planowanie i działania metodyczne niż partyzancka wojna podjazdowa.

- Kolejnym zjawiskiem hamującym eksport jest ogólnie niski poziom etyki polskiego biznesu. Nie chodzi tu tylko o sytuacje patologiczne (zaleganie z płatnościami, łapówkarstwo), lecz prozaiczne niedotrzymywanie słowa i relatywistyczne pojmowanie czasu.

Ostatni akapit poświęcę jeszcze jednej słabej stronie potencjalnych eksporterów — ich brakowi inicjatywy i determinacji. Do wielu kontraktów dochodzi nadal z inicjatywy zagranicznych kontrahentów. To oni poświęcają swój czas i pieniądze, aby przyjechać do Polski w poszukiwaniu dostawcy czy kooperanta. Wyprawy naszych przedsiębiorców za granicę należą wciąż do rzadkości, a jeśli pierwsza próba jest nieudana — kolejne podejmowane są sporadycznie. Nie jest przypadkiem, że dobrze sobie radzą w biznesie odporni psychicznie przedsiębiorcy ze sportową przeszłością. Bez wiary w siebie, determinacji i odwagi działania trudno jest przekonać kontrahentów, by dali nam szansę.

Sławomir Chmiel jest prezesem Polsko-Szwedzkiej Izby Gospodarczej