Enel X zachęca do sterowania poborem prądu

Magdalena GraniszewskaMagdalena Graniszewska
opublikowano: 2024-06-10 20:00

Firmy z branży przetwórczej, spożywczej, plastików czy wyrobów gumowych mogą zmniejszać pobór prądu na wezwanie i na tym zarabiać. Nawet ponad 1 mln zł w cztery lata.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

– ile można zarobić na redukowaniu poboru prądu

– jaki profil firmy najlepiej pasuje do takiej usługi

– co o DSR mówią menedżerowie z firm ankietowanych przez Enel X

– czy usługa zwiększania poboru prądu na żądanie może być interesująca

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Ponad 1 mln zł – takie pieniądze łącznie za cztery lata może otrzymać firma za gotowość do zmniejszenia poboru energii na żądanie operatora o 1 MW.

– I to bez kosztów, bez inwestycji – podkreśla Jacek Misiejuk, prezes Enel X Polska.

Fotowoltaika przesuwa wezwania

Enel X, będąca częścią międzynarodowej grupy o tej samej nazwie, specjalizuje się w Polsce w usługach DSR (Demand Side Response). Polegają na czasowej redukcji poboru energii elektrycznej na wezwanie operatora systemu przesyłowego (czyli PSE). Operator wysyła takie wezwania na osiem godzin przed oczekiwanymi trudnymi okresami.

– Kiedyś były to godz. 13-14, ale rozwój fotowoltaiki sprawił, że dziś są to najczęściej godziny popołudniowe, kiedy słońce zachodzi – mówi Jacek Misiejuk.

Enel X jest natomiast agregatorem, który z jednej strony ma umowę z PSE, a z drugiej – z licznymi odbiorcami prądu zdolnymi do szybkiego obniżania poboru na wezwanie. Firm, z którymi współpracuje, jest już ponad 450, a ich łączna zdolność do redukcji poboru to 630 MW. Dla porównania: cały polski rynek DSR to ok. 1,5 tys. MW. Enel X przedstawia się więc jako największy gracz tego rynku.

A może na odwrót?

Za zmniejszanie poboru prądu PSE płaci już od wielu lat. Ma też jednak nową koncepcję – płacenia za zwiększanie poboru prądu, też na żądanie. Mogłoby to być odpowiedzią na problem nadmiaru energii w sieci, kiedy np. wiatraki i słońce mają korzystne warunki, ale popyt jest mniejszy niż produkcja.

Jacek Misiejuk z dystansem podchodzi do tej koncepcji. Przypomina, że duże firmy przemysłowe mają zoptymalizowane procesy przemysłowe, więc na punktowe zwiększenie produkcji raczej nie ma w nich miejsca. Może to być jednak korzystna opcja dla właścicieli magazynów energii.

– Sądzę jednak, że operator będzie skłonny więcej płacić za redukowanie poboru niż za jego zwiększanie – mówi Jacek Misiejuk.