Należąca do legnickich biznesmenów spółka Energia Invest planuje budowę elektrowni wiatrowej. Projekt, który jest wart około 200 mln zł, pomogą sfinansować fundusze inwestycyjne.
Energia Invest, spółka legnickich biznesmenów, planuje budowę elektrowni wiatrowej. Projekt wart jest około 200 mln zł.
— Zamierzamy postawić 24 wiatraki o mocy 1,8 MGW każdy. Długo szukaliśmy lokalizacji i wybraliśmy hałdy nieopodal Elektrowni Turów. Postawiliśmy wieżę pomiarową i sprawdzamy, czy rzeczywiście lokalizacja odpowiada naszym potrzebom — mówi Marek Terelak, udziałowiec i członek rady nadzorczej Energii Invest.
Marek Terelak zapewnia, że jeśli Energia Invest otrzyma niezbędne pozwolenia w terminie, pierwsze wiatraki mogą powstać już w połowie 2002 r.
— Inwestorem de facto będą fundusze inwestycyjne. Na razie jednak nie możemy ujawnić ich nazw. Mamy opracowany projekt, zgodnie z którym inwestycja powinna zwrócić się z zyskiem po 12 latach. Jego powodzenie zależy przede wszystkim od tego, czy uda nam się podpisać długoterminowe umowy z odbiorcami, choć trzeba przyznać, że o nie coraz trudniej — podkreśla Marek Terelak.
Liczy jednak, że układy z odbiorcami uda się wynegocjować.
— Zgodnie z rozporządzeniem ministra gospodarki z grudnia 2000 r., już dziś 2,4 proc. energii kupowanej przez zakłady energetyczne powinno pochodzić ze źródeł alternatywnych. W 2020 r. powinno to już być 14 proc. Zakłady energetyczne płacą oczywiście karę za zbyt małe zakupy energii odnawialnej, ale jest ona niższa niż koszt zakupu tej energii — uważa Marek Terelak.
Tymczasem najbliżej położony zakład, czyli ZE Jelenia Góra, już dziś wykorzystuje więcej energii odnawialnej niż nakazuje MG.
— Wykorzystujemy 13 naszych elektrowni wodnych i obecnie w strukturze naszej sprzedaży energia ze źródeł odnawialnych stanowi ponad 5 proc., czyli ponad 100 proc. więcej niż wskaźnik przewidziany w rozporządzeniu ministra — mówi Klaudia Buszniewska-Chmarek, rzecznik prasowy ZE Jelenia Góra.
Marek Terelak zapewnia również, że energia wiatrowa tylko pozornie jest droższa od pozyskiwanej konwencjonalnie.
— Jeśli doliczymy koszt zniszczenia środowiska i utylizacji odpadów, wówczas koszty energetyki odnawialnej i konwencjonalnej będą porównywalne — uważa Marek Terelak.
Nie ukrywa, że elektrownia wiatrowa budzi obawy okolicznych mieszkańców i Elektrowni Turów.
— Mają oni wątpliwości, czy hałas nie wpłynie negatywnie na przyrodę. Z pewnością jednak nasza elektrownia będzie odpowiadać normom ochrony środowiska — zapewnia Marek Terelak.
Firma ma także opracowany wstępny projekt budowy elektrowni konwencjonalnej. Chodzi o przygotowanie bloku o mocy 600 MGW. Inwestycja jest warta około 600 mln USD (2,4 mld zł). W tym przypadku inwestorem miałyby zostać amerykańskie fundusze. Czy projekt zostanie zrealizowany, zależy oczywiście od kontraktów z dostawcami i odbiorcami. To nie będzie łatwe.
— W Polsce mamy do czynienia z nadprodukcją energii. Szukamy więc odbiorców za granicą — mówi Marek Terelak.