Energia jądrowa albo niedobór energii

Wojciech Chmielarz
opublikowano: 2006-09-12 00:00

Polska musi zbudować elektrownię atomową. Kończą się złoża węgla kamiennego, wydobycie brunatnego będzie za małe, a popyt na energię rośnie.

O energetyce jądrowej mówi się w Polsce coraz więcej. Nie bez przyczyny. Zużycie energii elektrycznej według analizy Ministerstwa Gospodarki zamieszczonej w dokumencie „Polityka energetyczna Polski do 2025 roku” ma wzrosnąć o 80-93 proc. Inni eksperci przewidują, że popyt na energię do 2030 roku zwiększy się nawet o 152 proc. Ten przyszły głód prądu może stać się barierą rozwojową, którą trudno będzie pokonać przy udziale konwencjonalnych środków. W takiej sytuacji elektrownia atomowa wydaje się koniecznością, o czym przekonują się już nie tylko eksperci, ale też politycy.

— Przyjdzie taki czas, w którym nasza, oparta głównie na węglu brunatnym, energetyka będzie już bardzo trudna do przyjęcia w Unii Europejskiej ze względu na ochronę środowiska. Czy nie powinniśmy już dzisiaj myśleć o energetyce atomowej. W Unii Europejskiej jest odpowiednia technologia, dysponują nią przede wszystkim Francuzi. Opada powoli histeria wokół tej energetyki i są wszelkie szanse, żebyśmy w tej sprawie nie byli ciągle z tyłu, byśmy nie byli tylko zawsze imitatorami. Możemy gdzieś być, jeśli nie w samej czołówce, to w każdym razie w pierwszej grupie. Powinniśmy tego rodza- ju wysiłki podjąć — mówił w swoim exposé premier Jarosław Kaczyński.

Plany rządowe zakładają uruchomienie elektrowni jądrowej około 2020 r.

Problem Żarnowca

W Polsce już raz miała powstać elektrownia atomowa. Komisja Planowania przy Radzie Ministrów już w 1972 roku ustaliła lokalizację pierwszej polskiej siłowni tego typu. Po dokonaniu licznych badań w 1982 r. rozpoczęto inwestycję. Jednak trwające wiele lat protesty, które wzmogły się szczególnie po katastrofie w Czarnobylu, przyczyniły się do zamknięciu budowy. Tadeusz Syryjczyk, ówczesny minister przemysłu w rządzie Tadeusza Mazowieckiego, doszedł do wniosku, że „elektrownia jądrowa Żarnowiec jest inwestycją zbędną dla polskiego systemu energetycznego w horyzoncie 10 do 20 lat, a i potem wcale nie ma pewności, że energetyka jądrowa będzie potrzebna”.

Tadeusz Syryjczyk wyrażał również wątpliwość co do rentowności inwestycji, a także, co może ważniejsze, co do jej bezpieczeństwa. I tak to Polska została bez elektrowni atomowej.

Brak wyboru

Elektrownia jądrowa być może kiedyś była niepotrzebna. Ale w obecnej sytuacji coraz więcej ekspertów i ludzi z branży nie widzi innego wyjścia niż rozpoczęcie budowy.

— Polska, jak sądzę, nie ma wyboru. Aby pokryć wzrastające zapotrzebowanie na energię elektryczną, w naszym kraju musi nastąpić wzrost zainstalowanych mocy w elektroenergetyce. Elektrownie bazujące na węglu brunatnym, nie licząc perspektywicznego Zagłębia w Legnicy, osiągnęły kres swoich możliwości. Nadzieja leży we wzroście mocy wytwórczych zakładów opartych na węglu kamiennym. Jeśli deklaracje lobby węglowego o możliwościach zwiększenia podaży węgla energetycznego bez dużych wzrostów cen są wiarygodne, to pewien przyrost tam jest możliwy. Da on jednak, jak sądzę, dodatkowo nie więcej niż 5-8 tys. MW. Brakujące około 5 tys. MW musi pochodzić albo z Zagłębia Energetycznego Legnica, które trzeba zbudować, albo z importu, albo z energii z atomu. Taki jest jak sadzę nieuchronny scenariusz — mówi Jerzy Łaskawiec, dyrektor do spraw energetyki i paliw, członek zarządu grupy BOT, największego polskiego producenta energii elektrycznej.

Według dostępnych danych węgla kamiennego wystarczy w Polsce na 100 lat. Również odnawialne źródła energii nie stanowią rozwiązania.

— Maksymalna możliwa, racjonalna z ekonomicznego punktu widzenia, roczna produkcja energii elektrycznej z odnawialnych źródeł w Polsce to około 20,4 TWh. Ten potencjał nie przekracza 7,5 proc. przewidywanej produkcji energii elektrycznej w 2030 r. W uzasadnieniu potrzeby rozwoju energetyki jądrowej w Polsce przyjęto konserwatywnie ten właśnie maksymalny potencjał, mimo iż prawdopodobieństwo wykorzystania w całości tego potencjału jest niestety małe — mówi doktor Mirosław Duda z Agencji Rynku Energii.

Również import energii nie zaspokoi rosnącego popytu.

Kłopoty z atomem

Budowa elektrowni atomowej w polskich warunkach to skomplikowana inwestycja. W obecnej sytuacji konieczna jest wyraźna decyzja polityczna, za którą pójdą dalsze działania.

— Należy powołać jakiś organ koordynujący prace przygotowawcze. Te prace to debata społeczna, przygotowanie odpowiednich aktów prawnych, uruchomienie nowych kierunków prac badawczych i kształcenia kadr dla elektrowni, prace dotyczące lokalizacji obiektu, stworzenie warunków dla powołania inwestora pierwszej elektrowni jądrowej, opracowanie koncepcji gospodarki wypalonym paliwem jądrowym i odpadami promieniotwórczymi — mówi dr Stanisław Latek z Państwowej Agencji Atomistyki.

Abstrahując od pieniędzy, największym problemem jest brak przeszkolonych specjalistów. Większość z nich wyjechała z kraju po definitywnym zakończeniu budowy w Żarnowcu. Aby ten problem rozwiązać, trzeba zacząć działania już dzisiaj.

— Należy dać jasne znaki dla uczelni technicznych, że w Polsce około roku 2015 wystąpi zapotrzebowanie na odpowiednich absolwentów, którzy do czasu zatrudnienia na budowie w ekipach rozruchowych, a następnie w eksploatacji, muszą przejść praktykę na czynnych reaktorach np.: we Francji, Czechach czy USA. W tym celu już teraz odpowiednie agendy rządowe i inwestorzy muszą nawiązywać kontakty i czynić odpowiednie uzgodnienia. Temat kadr dotyczy również wieku dzisiejszych specjalistów z dziedziny energii atomowej. W roku 2020 będą oni, przy całym szacunku, już dawno na emeryturze. Odnawianie kadr musi się zacząć już teraz — mówi Jerzy Łaskawiec.

Kolejnym problemem jest wyznaczenie odpowiedniego miejsca pod inwestycję.

— Wybór lokalizacji elektrowni jądrowej to dość skomplikowana procedura z analizami ekonomicznymi, hydrogeologicznymi, ekologicznymi i systemowymi. Oczywiście istotne będą czynniki rozwoju gospodarczego w pobliskich rejonach. Część tych analiz była wykonana w latach 80. dla potencjalnych lokalizacji następnych po Żarnowcu elektrowni jądrowych. Wymagają one jednak weryfikacji w obecnych warunkach społeczno-gospodarczych — tłumaczy dr Mirosław Duda.

Wspólnota międzynarodowa

Obecnie na świecie pracuje 440 bloków atomowych. W Rosji jest 31 czynnych reaktorów, w Niemczech 17, w Czechach 6, na Litwie 1, na Ukrainie 15, a na Słowacji 6. A to tylko nasi sąsiedzi. Oprócz tego w Europie z siłowni jądrowych korzystają takie kraje, jak Wielka Brytania, Francja czy nawet malutka Belgia. Pomimo tej powszechności uruchomienie każdej nowej elektrowni atomowej rodzi kontrowersje wśród wspólnoty międzynarodowej. Również z tym należy się liczyć.

— Społeczność międzynarodowa i nasi sąsiedzi również są histerycznie nastawieni do bezpieczeństwa atomowego. Wiemy, jak ogromną pracę wykonali Finowie i Czesi po to, aby wolno im było budować kolejne elektrownie. My jako początkujący musimy działać z podwójną determinacją — mówi Jerzy Łaskawiec.

Najważniejsza kwestia to oczywiście bezpieczeństwo technologii jądrowej.

— Dotychczasowe doświadczenia eksploatacji takich elektrowni na świecie wskazują, że ta technologia spełnia najwyższe wymagania wynikające z bezpieczeństwa, stawiane przez organizacje międzynarodowe — zapewnia Mirosław Duda.

Tyle tylko że ludzie wciąż pamiętają katastrofę w Czarnobylu...

Pieniądze od rodziny

Ostatnim — chociaż nie najmniej ważnym — problem są pieniądze. Nie wiadomo jeszcze, kto miałbym zainwestować kapitał w polską elektrownię jądrową. Według Jerzego Łaskawca, powinna być to rodzima firma.

— W okresie budowy, która będzie trwała w przybliżeniu 7 lat, a poprzedzonej trwającym 5-6 lat przygotowaniem technicznym, prawnym, społecznym itd., inwestor nie będzie uzyskiwał żadnych przychodów. Będzie ponosił jedynie koszty. Wniosek — za przedsięwzięciem musi stać ogromne, istniejące przedsiębiorstwo, np.: BOT czy PGE. Tego typu firma będzie w stanie ponosić koszty przygotowania, a w okresie budowy — odsetek od kredytów — przekonuje Jerzy Łaskawiec.

Społeczna debata

Wymienione problemy to nie wszystkie przeszkody, jakie będą musieli pokonać potencjalni budowniczowie polskiej elektrowni atomowej. Konieczna jest jeszcze szeroko zakrojona akcja informacyjna i edukacyjna, która uświadomi społeczeństwu konieczność rozpoczęcia takiej inwestycji, a także rozwieje poczarnobylskie obawy.

— Należy poinformować społeczeństwo, dlaczego w Polsce konieczna jest budowa elektrowni jądrowych. Równocześnie należy obywateli oswajać z atomem i przekazywać, że energetyka jądrowa jest bezpieczna. Warto pokazywać przykłady, uświadamiać, że w wielu krajach — np. w USA, Szwecji, Finlandii, Francji — społeczeństwo akceptuje energetykę jądrową. W prowadzeniu kampanii informacyjno-edukacyjnych należy wykorzystać doświadczenie krajów zaawansowanych w rozwoju tego typu energetyki — radzi Stanisław Latek.

I jeszcze jedno. Taka debata powinna objąć jak najszersze kręgi społeczeństwa.

— Muszą się w nią zaangażować media, politycy, środowiska opiniotwórcze, medyczne i naukowe. Trzeba do niej włączyć kobiety i środowiska ekologiczne, które są przeciwne budowie elektrowni jądrowej w Polsce. W uczciwej i przejrzystej debacie trzeba przedstawić wszystkie aspekty wprowadzenia do Polski energetyki jadrowej — bezpieczeństwo, względy ekologiczne, ale też aspekty ekonomiczne, techniczne, bezpieczeństwa energetycznego — mówi Stanisław Latek.

Czy się uda?

Od czasu zamknięcia elektrowni w Żarnowcu w Polsce o energetyce jądrowej mówiło się niewiele. Jednak odważne wystąpienie w exposé premiera Jarosława Kaczyńskiego jest wyraźnym sygnałem, że coś w tej sprawie drgnęło. W Ministerstwie Gospodarki trwają prace nad powołaniem specjalnego zespołu, który miałby zajmować się energetyką jądrową. Na razie nie wiadomo, kiedy ten zespół miałby rozpocząć działanie. Dzisiaj trudno powiedzieć, czy uda się dotrzymać wyznaczonych w dokumentach rządowych terminów.

— Podsumowując, należy uznać, że termin uruchomienia pierwszej polskiej elektrowni jądrowej w 2022 r. będzie bardzo trudny do zrealizowania, ale jest jeszcze realny. Pewne jest jednak, że uruchomienie elektrowni jądrowej jest nieuchronne — podsumowuje Jerzy Łaskawiec.