Jeszcze niedawno pisaliśmy, że nie będzie chętnych na Elektrownię Połaniec. Francuski Engie znalazł jednak zainteresowanych — przynajmniej badaniem. Koncern umożliwił przyjrzenie się spółce kontrolowanej przez państwo poznańskiej Enei, czeskiemu EPH, Sunningwellowi (firmie doradczej wyspecjalizowanej w projektach infrastrukturalnych) oraz konsorcjum chińskich firm, reprezentowanych przez kancelarię Chinainlaw Partner, pomagającą im w ekspansji zagranicznej. Wśród zainteresowanych jest jeszcze jeden podmiot chiński, którego tożsamości nie udało nam się ustalić. Nie można też wykluczyć przetasowań w gronie firm z Państwa Środka lub złożenia przez nie wspólnej oferty. Firmy mają ponad miesiąc na badanie spółki, na początku września powinny złożyć oferty wiążące. Harmonogram zakłada sprzedaż elektrowni do końca roku. Obecnie mówi się o wycenach nieznacznie przekraczających 1 mld zł. — W ubiegłym tygodniu odbywały się prezentacje zarządu dla inwestorów — mówi jeden z naszych rozmówców.

Szanse i zagrożenia
Zbudowana w 1979 r. elektrownia to piąty co do wielkości producent energii elektrycznej w Polsce (1800 MW mocy bloków energetycznych to 5,5 proc. mocy zainstalowanej w naszym kraju). Jest też największym dostawcą prądu w województwach świętokrzyskim i rzeszowskim, co czyni go jednym z kluczowych elementów infrastruktury energetycznej kraju. Połaniec ma też nowiutki blok opalany biomasą, największą tego typu instalację w naszym kraju. To cenne uzupełnienie aktywów elektrowni, ale też czynnik ryzyka związany choćby z ostatnią gwałtowną obniżką ceny zielonych certyfikatów, które Połaniec uzyskuje za produkcję energii ze źródeł odnawialnych. Szansą dla elektrowni są plany wprowadzenia rynku mocy, bo mogą oznaczać dodatkowy zastrzyk gotówki.
Upchnąć węgiel
Państwowej energetycznej Enei zależy na Połańcu, ponieważ od ubiegłego roku ma już w grupie lubelską kopalnię Bogdanka, a ta jest głównym dostawcą węgla do elektrowni Engie. Ponadto rządowy plan ratowania górnictwa zakłada, że Enea wejdzie kapitałowo do Katowickiego Holdingu Węglowego, który jest drugim dostawcą węgla do Połańca. Elektrownia pasowałaby więc do poznańskiej grupy pod względem biznesowym — oznaczałaby pewny zbyt surowca. Problemem Enei, podobnie jak innych koncernów energetycznych, jest jednak pozyskanie finansowania takiej transakcji. Podobnie jak Enea myśli czeski EPH, który ma w Polsce niewielką kopalnię PG Silesia. Chętnie dokupiłby do niej elektrownię, bo trudno mu o stabilnych klientów. Cała kontrolowana przez państwo energetyka zainwestowała przecież we własne kopalnie, przez co mniej chętnie sięga po dostawców prywatnych. Inwestora nie zraża nawet konieczność transportu węgla na odległość 250 km z Czechowic-Dziedzic do Połańca.
EPH złożył też ofertę na równolegle sprzedawaną Elektrownię Rybnik, należącą do EDF. Negocjacje ze sprzedającym idą jednak jak po grudzie.
Mityczni Chińczycy
Sunningwell to firma założona w Hongkongu przez polskich menedżerów, której twarzą jest znany na rynku Marek Frydrych. Kilkakrotnie reprezentował chińskie firmy w przetargach na budowę bloków węglowych w polskich elektrowniach. Akwizycję Połańca może sfinansować z pomocą funduszy z USA i Wielkiej Brytanii. Natomiast konsorcjum chińskich firm, reprezentowanych przez tajemniczą kancelarię Chinainlaw Partner, według ustaleń „PB”, działa w branży budowlanej i zapewne liczy na kontrakty związane z ewentualną modernizacją bloków w Połańcu. Engie i potencjalni nabywcy nie udzielili komentarza do tego artykułu.