O piątkowej sesji w USA można nic nie wspominać, ale dla przypomnienia: reakcja na ostrzeżenia spółek i złe dane makro była bardzo umiarkowana, żeby nie powiedzieć „żadna”. To już dawało zaliczkę na sesję wczorajszą. Ciekawa była reakcja na kolejne informacje ze spółek. Alcoa, pierwsza ze spółek z indeksu DJIA, podała wyniki kwartalne. Zysk był lepszy od prognoz analityków, co zwiększyło optymizm inwestorów. Wydawało się, że nastroje może zepsuć Siebel, który poinformował, że sprzedaż oprogramowania w pierwszym kwartale była dużo gorsza od prognoz, ale na fali euforii również wzrósł. To najlepiej sygnalizuje, jakie nastroje panowały w czasie sesji w USA. Ale nie do jej końca.
W dalszym ciągu wpływ na rynek miała w 90 proc. sytuacja w Iraku. Zanosi się na szybkie zakończenie wojny. Padła Karbala, niedługo padnie Basra, potem inne, mniejsze miasta. To podłamie morale w Bagdadzie, a przecież obecność wojsk koalicji jest tam coraz wyraźniejsza - zajęły w centrum miasta szereg kluczowych obiektów. Wynik wojny był od początku przesądzony, ale teraz wydaje się, że główne działania wojenne mogą zakończyć się nawet w tym tygodniu. Najlepiej by było, żeby Bagdad się po prostu poddał. Zginie mniej ludzi. Nie jest to wcale rozwiązanie mało prawdopodobne.
Wiadomo, jak taka sytuacja podziałała na inwestorów w USA. Od rana kontrakty wskazywały na hurra-optymistyczne rozpoczęcie sesji na rynku kasowym. Spadała cena ropy i złota, a wzmacniał się dolar. I ten entuzjazm był właśnie zagrożeniem dla byków. Wojna zakończy się dla nich zbyt szybko. Dla tego obozu byłoby lepiej, gdyby trwało oblężenie miast w Iraku z sukcesami i porażkami. Wtedy indeksy poruszałyby się do góry z korektami miedzy wzrostami. Wczoraj zapowiadało się po prostu na euforię wyprzedzająca zdobycie Bagdadu. Końcówka jednak była fatalna. Wracamy z wojny do giełdowej rzeczywistości. Po zdyskontowaniu zwycięstwa koalicji powinna przyjść korekta, podczas której inwestorzy zaczną mówić, że wojna nic nie zmieniła w gospodarce. Dopiero następne dane makro, lepsze niż w poprzednim miesiącu, pozwolą na przedłużenie wzrostu. Okolice 965 pkt. na S&P 500 i tak muszą zostać docelowo zaatakowane.
Giełdy europejskie również wpadły wczoraj w euforię. Indeksy rosły i przełamywały bardzo ważne opory techniczne. Te opory były atakowane bez powodzenia już 3 razy od końca stycznia, a ich pokonanie mogło wyrysować formacje odwróconej RGR, co powinno zachęcić do następnych, dużych wzrostów (o około 15 proc.), ale dzisiaj powinno być już dużo spokojniej – wręcz korekcyjnie.
Do czwartku nie będziemy otrzymywali zbyt dużo danych makro. To pomagać będzie obozowi byków. Dzisiaj o 12.00 zostanie podana dynamika produkcji przemysłowej w Niemczech w lutym, ale nie ma sensu jej zbyt dokładnie obserwować. To zbyt historyczne dane. Ale, gdyby były bardzo dobre, to nieco pomoże bykom. O 16.00 z USA dotrą informacje o poziomie zapasów w hurtowniach (też w lutym, prognoza – bez zmian). To będzie miało równie mały wpływ na rynek. Przy okazji przypominam, że w USA czas w czasie weekendu zmieniono na letni, więc wracamy do czasu otwarcia sesji na giełdach o 15.30.
Nasz rynek oczywiście również ruszył do góry, ale podaż była bardzo duża — podobnie jak w ostatnich dwóch dniach tygodnia. Pisałem już o tym w tygodniowym komentarzu: taka uparta podaż w sytuacji, kiedy pojawiła się olbrzymia szansa na sprzedanie akcji po dużo wyższych cenach na fali dyskontowania sukcesu koalicji w Iraku oraz optymizmu przed głosowaniem w Parlamencie Europejskim, jest tak niezwykłym zachowaniem rynku, że nakazuje ostrożność. A głosowanie odbędzie się jutro. Sama uroczystość 16.04 jest zdecydowanie mniej istotna. Szczególnie martwiło relatywnie słabe zachowanie sektora bankowego ze szczególnym uwzględnieniem BPH PBK i Pekao. Za to sektor TMT pod wodzą Softbanku był bardzo mocny.
Obroty były bardzo duże i potwierdzające pokonanie linii szyi formacji odwróconej RGR, która powinna zaprowadzić indeks przynajmniej do 1.200 pkt., ale w krótkim terminie jest jedno niebezpieczeństwo. Trzeba brać pod uwagę to, że podaż zapewne będzie rozumowała tak jak ja zakładając, że to był ostatni wzrost indeksów dyskontujący koniec wojny. Już dzisiaj, najpóźniej jutro może się okazać, że chwilowo obóz niedźwiedzi ma rację. Należałoby oczekiwać ruchu powrotnego w kierunku przebitej wczoraj linii szyi formacji odwróconej RGR. Wtedy przyjdzie pora na następne decyzje. Mocne odbicie nad 1.130 pkt. kazałoby kupować, a powrót pod 1.130 pkt. sprzedawać.