W ciągu tygodnia kurs EUR/USD wzrósł o 4 proc. – tak dużej zwyżki nie było od listopada 2022 r., czyli dołka ostatniej bessy. Kurs w ciągu kilku dni przeskoczył z 1,04 do 1,08.
- Tak mocny ruch EUR/USD jest zastanawiający. Nastroje w USA na rynku akcji są słabe, natomiast Europa gra pod koniec wojny, a niemiecki DAX świetnie sobie radzi w porównaniu do amerykańskich indeksów. Zakładam jednak, że to ostatnie podrygi euro. Koniec wojny byłby pozytywną informacją, ale trzeba pamiętać, że w dłuższym terminie utrwali silniejsze wpływy Rosji. Europejski optymizm może dziwić, jeśli weźmiemy pod uwagę, że Donald Trump w każdej chwili może nałożyć cła także na Unię – mówi Łukasz Zembik, analityk Oanda TMS Brokers.
- Na kurs EUR/USD z jednej strony wpływają działania Donalda Trumpa, szczególnie w zakresie ceł, co osłabia dolara. Z drugiej strony w Europie ogłoszono plan zbrojeń, co umacnia euro. Mamy zatem dwa czynniki, które działają w tym samym kierunku, tj. wzrostu euro do dolara – mówi Monika Kurtek, główna ekonomistka Banku Pocztowego.
Pewne znaczenie dla inwestorów mogą mieć także zmiany na niemieckiej scenie politycznej. Po wygranych wyborach sojuszowi CDU/CSU wystarczyło 10 dni na stworzenie koalicji z SPD oraz osiągnięcie porozumienia w sprawie zapisanego w konstytucji limitu zadłużenia. O znaczeniu tej zmiany może świadczyć reakcja niemieckich obligacji, które ostatnio tak mocno straciły na wartości w 1990 r.
- Niepewność wokół wyborów w Niemczech sprawiała, że nastroje były słabsze i wygląda na to, że teraz to nadrabiamy, choć trudno ocenić, na ile jest to ważny czynnik w całej układance. Bezpośrednio po wyborach nie było wielkiej reakcji na euro, być może rynek nie do końca wierzył, że tak łatwo dojdzie do stworzenia koalicji – mówi Łukasz Zembik.
Piwot w bankach centralnych
Rynek zmienił także postrzeganie tego, co zaserwują Fed i EBC. Do tej pory rozgrywano wynik wyborów w USA i zmianę administracji jako czynnik proinflacyjny, który będzie powstrzymywał Fed przed kolejnymi obniżkami stóp. Inflacja w styczniu przyśpieszyła do 3 proc. z 2,9 proc. w grudniu, jednak wpływ ceł na ceny będzie widać najwcześniej w II kwartale, a dane na ten temat będą dopiero w drugiej połowie roku. Na dodatek Donald Trump zapowiedział, że chce zbilansować budżet federalny mimo utrzymania ulg podatkowych.
- W rezultacie rynek przestał się bać inflacji, a zaczął wojen handlowych, które odbiją się negatywnie na wzroście gospodarczym, co już widać w nastrojach. Mieliśmy serię słabych danych – sprzedaż detaliczna w USA, nastroje w usługach, a także sygnały hamowania z rynku pracy. Rynek zaczął obawiać się spowolnienia i znacząco zwiększył szanse na kolejne obniżki stóp procentowych w czerwcu oraz w lipcu – jeszcze niedawno ich prawdopodobieństwo szacowano na 20 proc., a obecnie jest to już ponad 70 proc. – mówi Łukasz Zembik.
Z tego powodu dolar traci po dłuższym okresie, kiedy się umacniał. Co więcej, amerykańska waluta była już mocno wykupiona – długie pozycje były największe od 2018 r., co zwiastowało zmianę trendu.
- Pojawiły się też powody do umocnienia euro. Rynek nie zmienił drastycznie postrzegania kolejnych ruchów EBC, ale szacuje jednak, że obniżki będą mniejsze. Mamy więc podwójną siłę na EUR/USD – z jednej strony rynek ocenia, że Fed będzie bardziej gołębi, z drugiej zakłada, że EBC będzie w mniejszym stopniu luzował politykę pieniężną – mówi Łukasz Zembik.
Złoty na pokojowej fali
Od początku roku oczekiwania na zakończenie wojny w Ukrainie pozytywnie wpływały na złotego, ale korzystały także inne waluty regionu, jak czeska korona czy węgierski forint. Optymizm ten wyparował po kłótni w Białym Domu – w rezultacie kurs EUR/PLN wzrósł z 4,13 do 4,17 zł.
- Polska waluta i tak pozostaje relatywnie mocna, gdyż nie przebiliśmy poziomu 4,20, co mogło się wydarzyć w sytuacji gwałtownego wzrostu awersji do ryzyka. Reakcja była jednak słabsza ze względu na to, że wydarzenia w Waszyngtonie rozgrywały się w piątek wieczorem i inwestorzy mieli czas na ich przemyślenie – mówi Monika Kurtek.
To oddali perspektywę zakończenia wojny, nie mówiąc o tym, że warunki mogą się okazać niezbyt korzystne zarówno dla Ukrainy, jak i Polski. Niewykluczona jest także kolejna zmiana nastrojów.
- Rynki będą reagować na rozwój sytuacji zarówno jeśli chodzi o Ukrainę, jak i wojny handlowe. Na razie Donald Trump zrobił krok wstecz, zawieszając cła dla Kanady oraz Meksyku na miesiąc, a po tym czasie pewnie można spodziewać się powtórki tego, co obserwujemy teraz. Należy zatem się nastawić na zmienność na rynkach. Gdyby wywołało to osłabienie polskiej waluty, to powinno jednak ono mieć bardziej krótkotrwały i przejściowy charakter - mówi Monika Kurtek.
Wsparciem dla złotego jest dobra kondycja polskiej gospodarki. Wojny handlowe nie powinny w nas istotnie uderzyć, a do tego mamy duży bufor w postaci inwestycji, które w tym roku powinny ruszyć pełną parą dzięki funduszom z KPO i perspektywy unijnej na lata 2021-27.
- Złoty ma potencjał do dalszego umocnienia, pod warunkiem jednak, że wojna w Ukrainie będzie faktycznie zmierzać ku końcowi – mówi Monika Kurtek.
Polskiej walucie jak do tej pory sprzyjała restrykcyjna polityka RPP, ale to się może wkrótce zmienić. Do tego zbyt silne umocnienie złotego może wywołać reakcję rządu.
- Myślę, że pierwsza obniżka nastąpi najwcześniej w lipcu i będzie łagodna. Sytuacja gospodarcza jest dobra, więc RPP nie będzie się spieszyć z łagodzeniem polityki pieniężnej, a jak już się ten proces rozpocznie, to będzie powolny. Zakładam, że stopy w tym roku spadną o nie więcej niż 75 pkt baz., więc pozostaną relatywnie wysokie, co będzie wspierać złotego. Jeżeli inflacja się obniży, to obniżki mogą przyspieszyć, ale dopiero w przyszłym roku – mówi Monika Kurtek.
- Długofalowo nie wierzę w siłę złotego. Obecnie zyskujemy na wyprzedaży dolara, ale NBP pozostaje jednym z najbardziej restrykcyjnych banków centralnych w Europie i wyróżnia się nawet na tle Węgier czy Rumunii. De facto nie rozpoczęliśmy jeszcze cyklu obniżek – a dalsze losy stóp procentowych zależą od tego, co będzie w marcowej projekcja inflacji. Silny złoty przeszkadza eksporterom i być może rząd będzie chciał trochę o nich zadbać. Obawiam się, że w końcu USA wytoczą działa celne przeciwko Europie i wtedy złoty może ucierpieć. Zwłaszcza, że nasza waluta charakteryzuje się sporą wrażliwością na doniesienia ze świata – mówi Łukasz Zembik.