Dystrybucyjny gigant może zapłacić fiskusowi ponad 120 mln zł, bo został wykorzystany przy wyłudzeniach VAT. Odbiło się to na wynikach
Akcjonariusze Eurocashu mają w końcówce sierpnia huśtawkę nastrojów. Najpierw rozgrzała ich informacja o przymiarkach dystrybutora do przejęcia sieci marketów Mila. Kilka dni później zmroził ich natomiast towarzyszący wynikom kwartalnym komunikat o dużych stratach, które spółka poniosła z tytułu wyłudzenia VAT.

— Eurocash został oszukany przez grupę przestępców, zajmujących się wyłudzeniami VAT. Po pierwszych sygnałach o takiej możliwości przeprowadziliśmy audyt. Nasze wewnętrzne śledztwo potwierdziło, że zostaliśmy oszukani. Materiał dowodowy jest obszerny, przekazaliśmy go prokuraturze regionalnej w Poznaniu wraz z zawiadomieniem o możliwości popełnienia przestępstwa — mówi Jacek Owczarek, członek zarządu i dyrektor finansowy Eurocashu. Spółka wpłaciła już skarbówce 96 mln zł w ramach zabezpieczenia ewentualnego roszczenia podatkowego. Ocenia, że łącznie może być winna skarbówce prawie 121,5 mln zł. Zapowiada, że będzie próbowała wyegzekwować te pieniądze od odpowiedzialnych osób. Sprawa podatkowa mocno odbiła się na zaraportowanych wynikach za drugi kwartał. Na poziomie EBITDA wykazano 6 mln zł zysku, o 95 proc. mniej niż rok wcześniej. Eurocash podaje, że bez uwzględnienia zdarzenia jednorazowego zysk na tym poziomie wyniósłby 120 mln zł i był o 9 proc. większy niż przed rokiem. Na czysto spółka straciła w drugim kwartale 62 mln zł. Gdyby nie sprawa podatkowa, pokazałaby 53 mln zł zysku, czyli tyle samo co rok wcześniej. Spółka zapewnia, że konieczność zapłaty VAT nie odbije się na jej biznesie i nie będzie miała wpływu na politykę dywidendową.
— Mamy bardzo dobrą sytuację płynnościową i bezpieczny poziom zadłużenia. W drugim kwartale sprzedaż grupy wzrosła w tempie dwucyfrowym, co zawdzięczamy głównie sfinalizowanym na przełomie roku akwizycjom, w szczególności przejęciusieci supermarketów Eko — mówi Jacek Owczarek. Eurocash osiągnął w drugim kwartale 6,1 mld zł przychodów, o 14 proc. więcej niż rok wcześniej. Sprzedaż własnych sklepów detalicznych spółki, działających pod szyldami Delikatesy Centrum, InMedio i Eko, jest ponad dwa razy wyższa niż rok wcześniej i przekroczyła 1 mld zł. To właśnie detal ma być w najbliższych latach głównym polem rozwoju hurtownika. Wkrótce segment ten może się znacznie powiększyć. Do 8 września Eurocash ma wyłączność na negocjacje w sprawie przejęcia sieci Mila, liczącej blisko 200 sklepów i generującej 1,5 mld zł przychodów. Według analityków wartość transakcji może sięgnąć około 300 mln zł. Po informacji o tych negocjacjach kurs dystrybutora na GPW skoczył o ponad 7 proc., do 36,9 zł za akcję. W piątek podatkowy problem skasował cały ten wzrost. Kurs spadł o 2,36 proc., do 35,15 zł.
— Wyniki Eurocashu nawet po oczyszczeniu ze zdarzeń jednorazowych są lekko poniżej oczekiwań na poziomie zysku netto. Spółka zwiększa przychody m.in. dzięki akwizycjom w detalu i integracji sieci Eko, ale na razie w żaden sposób nie przekłada się to na rentowność. Eurocash przymierza się do kolejnej akwizycji detalicznej, tym razem sieci Mila, ale jest tu dużo niewiadomych. Po pierwsze, UOKiK tak jak w przypadku Eko może przy ewentualnym przejęciu zażądać sprzedaży części sklepów. Po drugie, nie wiadomo, jaki pomysł ma Eurocash na tę sieć — przychody grupy wzrosną, ale bardziej istotne jest to, jak przełoży się to na zyski. W tej sprawie, tak jak w przypadku problemu ze skarbówką, brakuje konkretnych informacji — ocenia Marek Czachor, analityk Erste Securities.
Podpis: Marcel Zatoński