Małe sklepy w Polsce w ubiegłym roku radziły sobie lepiej niż duże, na czym skorzystał ich największy dostawca, czyli giełdowy Eurocash. Hurtownik w 2018 r. zanotował 22,8 mld zł przychodów, co oznacza 10-procentowy wzrost sprzedaży. Zwłaszcza w czwartym kwartale odżył kulejący w ostatnich latach segment hurtowni cash&carry, w których zaopatrują się mali detaliści - zanotował on w tym okresie blisko 7-procentowy wzrost.

- To najlepszy wynik tego formatu od pierwszego kwartału 2013 r., czyli od blisko sześciu lat - mówi Jacek Owczarek, członek zarządu ds. finansowych w Eurocashu.
Spółka w ostatnich latach mocno zainwestowała też w segment detaliczny, przejmując m.in. sieci Eko oraz Mila. Detal przyniósł w ubiegłym roku 4,3 mld zł przychodów, czyli o ponad jedną czwartą więcej niż rok wcześniej. Inwestycje odbiły się jednak na zyskach. Eurocash zawiązał rezerwy w wysokości 27 mln zł na przewidywane koszty reorganizacji działalności, związane z segmentem detalicznym. Z drugiej strony jego wyniki podbiła sprzedaż zarządzającej siecią terminali płatniczych spółki PayUp, za którą Polskie ePłatności (PeP) zapłaciło 110 mln zł. W efekcie zysk na poziomie EBITDA skoczył o 70 proc., do 411 mln zł, ale bez uwzględnienia zdarzeń jednorazowych wyniósł 374 mln zł i był o 4 proc. większy niż rok wcześniej.
– Koszty związane z integracją sieci Mila, a także przejętej rok wcześniej sieci Eko, w naturalny sposób obciążają bieżącą rentowność segmentu detalicznego. Przejęcia te pozwoliły nam jednak stworzyć solidną bazę, na której zbudujemy największą sieć supermarketów „proximity” w Polsce - mówi Jacek Owczarek.
Więcej w piątek w Pulsie Biznesu