Eurocash zatrudnia i zwalnia

Marcel ZatońskiMarcel Zatoński
opublikowano: 2020-06-16 22:00

Największy dystrybutor spożywczy w Polsce przy okazji pandemii zatrudnił ponad 1 tys. pracowników. Zapowiedział też… zwolnienia grupowe

Przeczytaj tekst i dowiedz się:

  • Ile osób od początku pandemii zatrudnił Eurocash
  • Ile osób może zwolnić w ciągu najbliższych dwóch lat
  • Dlaczego spółka będzie zwalniać

Pandemia koronawirusa i spowodowane nią zamrożenie gospodarki rozchwiało polski rynek pracy. Wiele firm obniża wynagrodzenia lub zwalnia pracowników, ale na tym tle przez jakiś czas pozytywnie wyróżniał się handel spożywczy. Sklepy były czynne przez cały okres pandemii, a duży popyt sprawił, że firmy z branży potrzebowały rąk do pracy.

ODPORNOŚĆ NA KRYZYS:
ODPORNOŚĆ NA KRYZYS:
Eurocash, którego prezesem i głównym akcjonariuszem jest Luis Amaral, po wybuchu pandemii zanotował wzrost sprzedaży w hurcie i detalu, choć ucierpiały m.in. saloniki prasowe i część biznesu, która zajmuje się zaopatrywaniem sektora gastronomicznego. Otwarcie furtki do zwolnień grupowych spółka tłumaczy trwającymi procesami restrukturyzacyjnymi i optymalizacyjnymi.
Fot. WM

Optymalizacja

Już w początkowym okresie pandemii giełdowy Eurocash, największy dystrybutor spożywczy w kraju i właściciel kilku sieci detalicznych, poinformował o zamiarze zatrudnienia nawet 2 tys. pracowników.

— Rekrutujemy do pracy w naszych hurtowniach, centrach dystrybucyjnych i sklepach, jak również do placówek naszych klientów, którzy zmagają się z brakami kadrowymi — mówiła na początku kwietnia Katarzyna Kopaczewska, członek zarządu Eurocashu.

Rekrutacja rzeczywiście ruszyła — Eurocash podaje, że od marca do początku czerwca zatrudnił 1,2 tys. osób, a kolejnych 500 na podstawie zebranych przez spółkę zgłoszeń zostało zatrudnionych przez współpracujących z nią detalistów. Okazuje się jednak, że jak zatrudniają, to znaczy, że będą zwalniać. Na początku czerwca dystrybutor zawarł porozumienie z pracownikami, na mocy którego w ramach zwolnień grupowych w ciągu najbliższych dwóch lat będzie mógł pożegnać maksymalnie tysiąc osób.

— Pracujemy nad optymalizacją i dostosowaniem naszej struktury organizacyjnej do czekających ją wyzwań. Niektóre z naszych biznesów są w trakcie procesów konsolidacyjnych, inne muszą przejść procesy restrukturyzacyjne — jak np. jednostka zajmująca się zaopatrzeniem gastronomii. Dlatego też z początkiem czerwca zawarliśmy ze związkami zawodowymi porozumienie dotyczące zwolnień grupowych w Eurocashu w okresie najbliższych dwóch lat — mówi Jan Domański, rzecznik Eurocashu.

Przedstawiciele spółki podkreślają, że limit zwolnień grupowych niekoniecznie zostanie wykorzystany.

— Zawarte porozumienie zapewnia grupie prawo elastycznego reagowania na nadchodzące zmiany przez dwa lata. Możliwość zwolnienia może dotknąć mniej niż tysiąc pracowników, na różnych stanowiskachi w różnych obszarach działalności. Decyzje co do faktycznego zakresu zwolnień będziemy podejmować w odniesieniu do bieżącej sytuacji biznesowej i rynkowej. To długi okres i mamy nadzieję, że w tym czasie nasze jednostki biznesowe będą się rozwijać oraz zwiększać skalę swojej działalności i zatrudnienie. Dotychczas nigdy w pełni nie wykorzystywaliśmy limitów zwolnień grupowych — tłumaczy Jan Domański.

Prawo pierwszeństwa

Eurocash zatrudnia około 24 tys. osób. Spółka, której głównym akcjonariuszem jest Portugalczyk Luis Amaral, w ubiegłym roku miała 24,9 mld zł przychodów i zanotowała 70 mln zł zysku netto. Fundamentem jej działalności jest zaopatrywanie niezależnych detalistów, a także sklepów zrzeszonych w sieciach franczyzowych, takich jak sklepy abc, czyli największa tego rodzaju sieć w Polsce.

Eurocash jest też samodzielnym detalistą — jest właścicielem m.in. części sklepów sieci Delikatesy Centrum, do której wcielone zostały kupione dwa lata temu markety Mila. Pod koniec ubiegłego roku spółka ogłosiła, że przejmie kontrolę nad e-sklepem spożywczym Frisco.pl od funduszu MCI.

— Naszą praktyką jest też, że w momencie kiedy rekrutujemy osoby, np. do sklepów czy magazynów — w pierwszej kolejności propozycję kierujemy do naszych dotychczasowych pracowników. Jeśli tylko stanowisko i miejsce pracy im odpowiada, oczywiście mogą oni nadal pozostać w naszych strukturach. Z jednej strony możliwe zwolnienia mają zapewnić elastyczność i dostosowanie struktury do wymagań rynkowych, a z drugiej dalej planujemy się rozwijać, co w naszym wypadku może oznaczać kontynuowanie zatrudniania nowych osób w potrzebujących tego obszarach — mówi Jan Domański.

OKIEM ZWIĄZKOWCA

Potrzeba dyskusji o standardach zatrudnienia

ALFRED BUJARA, przewodniczący sekcji krajowej pracowników handlu w NSZZ Solidarność

W sieciach dyskontów i hipermarketów, gdzie organizacje związkowe są najbardziej aktywne, nie ma problemu zwolnień grupowych — a przynajmniej na razie organizacje członkowskie nie zgłaszały nam takich informacji. Pracodawcy często zwalniają jednak pracowników dyscyplinarnie bez wchodzenia w procedurę zwolnień grupowych i robią to z błahych powodów, jak zdarzyło się np. niedawno w Biedronce podczas tzw. białej nocy. Sieci spożywcze nie mają powodu, by zwalniać pracowników, bo po prostu nie spadły im obroty. Gorzej jest w przypadku sklepów w galeriach handlowych, gdzie sprzedaż jest niższa, a część sieci nie otwiera placówek, bo negocjuje wysokość czynszów. Trzeba jednak pamiętać, że polscy pracownicy handlu pracują wydajniej niż na zachodzie Europy, a standardy zatrudnienia wciąż są niższe — brakuje m.in. układów zbiorowych. Potrzebna jest dyskusja o tych standardach, a w przypadku ich naruszania będziemy apelować o pomoc rządu.