107 mld EUR wpłacili Europejczycy do funduszy
inwestycyjnych w pierwszym kwartale. To o 79 mld mniej niż rok temu, gdy napływ
był rekordowy. To rezultat gorszych nastrojów wśród inwestorów, którzy obawiają
się pogorszenia giełdowej koniunktury. Skłania ich to do szukania innych
możliwości inwestycyjnych.
— Do funduszy trafia mniej, bo poszerza się lista możliwości. Dynamicznie rośnie sektor private equity czy inwestycji alternatywnych, np. na rynku surowców i energii. Poza tym coraz większa część kapitału z Europy trafia do specjalistycznych funduszy rejestrowanych w rajach podatkowych — mówi Mateusz Walczak, prezes New World Alterantive Investments.
W pierwszym kwartale najwięcej pieniędzy trafiło do funduszy rynku pieniężnego, po które rok temu inwestorzy sięgali niechętnie. Wówczas rekordowe wpłaty zanotowały fundusze akcyjne. W tym roku inwestorzy więcej z nich wycofali, niż do nich wpłacili.
— Widać rosnącą awersję do ryzyka akcyjnego, podyktowaną nadchodzącym końcem cyklu gospodarczego. Na giełdach mamy teraz czas żniw, a nie zasiewu. Inwestorzy realizują zyski i przenoszą kapitał w bezpieczniejsze sektory. Dodatkowo rosnące stopy procentowe zwiększają atrakcyjność inwestycji na rynku pieniężnym — dodaje Mateusz Walczak.
Na europejskim rynku Polska wciąż błyszczy, bo to u
nas aktywa rosną najszybciej. Na koniec marca wzrosły do 25,95 mld EUR, co
dawało nam 0,42 proc. udziału w rynku europejskim. Tym samym przegoniliśmy
Portugalię i Grecję, które jeszcze w grudniu były przed nami. Na kolejny awans
przyjdzie sporo poczekać, bo w Norwegii, która jest oczko przed nami, aktywa są
blisko dwukrotnie większe.