Europejski przemysł wraca z podróży

Barbara Warpechowska
opublikowano: 2014-05-30 00:00

Można spodziewać się rychłego złagodzenia polityki klimatycznej Unii Europejskiej oraz zwiększenia nacisku na rozwój przemysłu

Jedną z najważniejszych spraw, którymi zajmuje się Parlament Europejski (PE), jest szeroko pojęta energetyka. Dotychczas miał do niej dość jednoznaczne i jednostronne nastawienie — opowiadał się za wysokimi limitami redukcji emisji CO 2 i ambitnymi założeniami dotyczącymi rozwoju odnawialnych źródeł energii. Teraz należy oczekiwać, że to stanowisko wyraźnie się zmieni. Wskazują na to wyniki wyborów do Parlamentu Europejskiego. Zmiany były widoczne już w ostatnich miesiącach.

WĘGIEL WRACA: W elektrowniach w Wielkiej Brytanii, Hiszpanii i w Niemczech tani prąd z węgla wypiera z rynku droższą energię z gazu.
 [FOT. BLOOMBERG]
WĘGIEL WRACA: W elektrowniach w Wielkiej Brytanii, Hiszpanii i w Niemczech tani prąd z węgla wypiera z rynku droższą energię z gazu. [FOT. BLOOMBERG]
None
None

Dowodzi tego m.in. wynik marcowego szczytu szefów rządów państw UE. Mimo zapowiedzi z grudnia 2013 r. unijne założenia polityki klimatycznej nie zostały zaostrzone. Ważniejsze stało się bezpieczeństwo energetyczne i zależność europejskiej energetyki od dostaw paliw. Cele redukcji emisji CO 2 i udział odnawialnych źródeł energii w tzw. miksie energetycznym roku 2030 mają zostać uzgodnione najpóźniej w październiku.

Zdecydowano także o ściślejszym powiązaniu polityki klimatyczno-energetycznej po 2020 r. z polityką bezpieczeństwa energetycznego, w tym zwiększania efektywności energetycznej, budowania połączeń transgranicznych pomiędzy państwami członkowskimi, zróżnicowanai źródeł dostaw oraz zwiększania bezpieczeństwa energetycznego w państwach sąsiadujących.

Iluzoryczny zielony wzrost

— Wcześniej posłowie do Parlamentu Europejskiego w niewielkim stopniu interesowali się skutkami gospodarczymi polityki klimatycznej UE. Ostatnio jednak w instytucjach unijnych coraz częściej przeważał realizm nad ideologią — przypomina prof. Adam Gierek, poseł SLD-UP do PE. Zgadza się z tym Konrad Szymański, eurodeputowany PiS.

— Dyskusje o polityce energetyczno-klimatycznej UE trzeba podzielić na dwie części: przed i po kryzysie. Przed kryzysem problem kosztów tej polityki był całkowicie lekceważony, wszelkie wątpliwości zbijano tezą o „zielonym wzroście”, który miał tworzyć nowe miejsca pracy. Rzeczywistość okazała się inna. Z analiz, które poznali europarlamentarzyści, wynika, że wskutek polityki klimatycznej zagrożonych może zostać 28 mln miejsc pracy w UE, a dzięki tej polityce i rozwojowi odnawialnych źródeł energii (OZE) może powstać 4 mln miejsc pracy. To spowodowało, że teoria „zielonego wzrostu” została obalona — podkreśla Konrad Szymański.

Zadbać o przemysł

Udział przemysłu w europejskim PKB wynosi ponad 15 proc. To za mało — stwierdziła Komisja Europejska, stawiając przed państwami UE cel, żeby w 2020 r. ów udział osiągnął 20 proc. Produkcja przemysłowa w krajach południa Europy wynosi dziś około 87 proc. stanu sprzed kryzysu, ale w takich państwach jak Cypr, Grecja i Hiszpania spadła aż o ponad 30 proc.

Dlatego skoro mowa o wychodzeniu Europy z kryzysu i recesji, odbudowa przemysłu wydaje się kluczowym elementem realizacji tego celu. Trudno jednak nie zauważyć, że co prawda kryzys mocno uderzył w Europę i osłabił przemysłowe branże, to jednak ich odpływ z Europy rozpoczął się znacznie wcześniej.

Częściowo było to zjawisko naturalne — związane z inną organizacją produkcji, outsourcingiem, po części także wyraz spadającej konkurencyjności Europy. Przemysł uciekał z przeregulowanej i obciążonej wydatkami socjalnymi Europy do rodzących się potęg gospodarczych i taniej siły roboczej, np. Indii i Chin. Europejczycy temu zjawisku nie przeciwdziałali. Przemysł wydawał się niektórym XIXwiecznym przeżytkiem, a nowoczesnągospodarkę chcieli tworzyć na usługach. Chemia, stal czy cement miały się nie liczyć. To miało być domeną Chin i innych krajów, a Europa miała rozwijać nowe technologie.

Takie podejście okazało się błędem. Szczególnie dotkliwym, gdy uderzył kryzys. Sektor usług finansowych nie pomógł, a wręcz pogrążył wiele europejskich gospodarek. Dlatego mówi się o konieczności reindustrializacji. Aby zaś do tego doszło, potrzeba taniej energii. A od 2005 r. ceny energii w UE wzrosły o 35 proc., natomiast spadły w USA. Janusz Piechociński, wicepremier i minister gospodarki, zapowiada, że Polska zamierza nie tylko chronić te miejsca pracy w przemyśle, które już ma, ale zwiększyć ich liczbę, aby przemysł był odpowiedzialny za tworzenie 25 proc. polskiego PKB.

Redukcja musi być globalna

UE jest jedynym regionem świata, który zmniejszył emisje gazów cieplarnianych i to aż o 18,5 proc. Wysiłek Unii w tym względzie nie ma jednak większego znaczenia, bowiem odpowiada ona zaledwie za 11 proc. światowych emisji. Te z kolei wzrosły aż o połowę. Głównymi emitentami są Chiny (29 proc.) i USA (16 proc.). Na świecie rośnie też i będzie rosło zużycie węgla, który jest źródłem najtańszej energii elektrycznej, a od którego tak bardzo UE się odżegnuje.

Z ostatniego raportu Międzynarodowej Agencji Energii (MAE) wynika, że w krajach europejskich OECD w latach 2012-13 odnotowano wzrost zużycia węgla. Coraz więcej tego surowca zużywają elektrownie w Wielkiej Brytanii, Hiszpanii i w Niemczech, gdzie tani prąd z węgla wypiera z rynku droższą energię z gazu.

Maria van der Hoeven, dyrektor MAE, podczas prezentacji raportu podkreślała, że węgiel pozostanie ważnym źródłem energii w prognozach długoterminowych. I to pomimo że główny konsument — Chiny, zmniejszy zapotrzebowanie o 6 proc. Również w Stanach Zjednoczonych maleje popyt ze względu na tani gaz i nowe regulacje środowiskowe, które utrudnią budowę elektrowni węglowych i doprowadzą do zamknięcia części starych bloków energetycznych opalanych węglem.

— Konieczne jest zrównoważenie spraw ekonomicznych i ekologicznych. Nie możemy pod ideologicznym hasłem ochrony klimatu zwalczać przemysłu w UE. Naszym celem jest mało emitowanego CO 2, a nie mało węgla w energetyce. Jeżeli umiemy obniżyć emisję CO 2 z węgla, to musimy to robić — podkreśla Jerzy Buzek.

Można oczekiwać, że w nowym składzie Parlamentu Europejskiego liczba zwolenników zaostrzania polityki energetyczno-klimatycznej UE będzie znacznie mniejsza, niż dotychczas. W ostatnich miesiącach przedstawiciele Komisji Europejskiej często mówili o reindustrializacji w UE i przyśpieszeniu gospodarczym. Przygotowano nawet specjalną strategię.

Nowa Komisja przy pomocy Parlamentu Europejskiego będzie miała szansę na realne wdrożenie tego pomysłu — wyraźne przyśpieszenie gospodarcze, tworzenie stabilnych i dobrze płatnych miejsc pracy czy likwidacja obszarów biedy są o wiele ważniejszymi zadaniami niż 40-procentowa redukcja emisji CO 2 przez UE, która w skali świata będzie niezauważona.