Żaden z problemów, z jakimi borykają się rynki finansowe, nie zbliża się do
rozwiązania – globalna gospodarka słabnie, rynek nieruchomości w Ameryce nie
wychodzi na prostą, sektor finansowy ma problemy, cena ropy jest wysoka, więc
presja inflacyjna pozostaje silna, a banki centralne utrzymują restrykcyjną
retorykę. Bilans czynników oddziałujących na rynki jest wciąż niekorzystny, a do
tego inwestorzy zaczęli go odkrywać dość niedawno, więc trudno zakładać, że w
całości znalazł odzwierciedlenie w cenach akcji. Większość obecnych kłopotów nie
jest nowa. Są znane od miesięcy. Inwestorzy mogli mieć jedynie nadzieję, że
ustąpią. Tak się jednak nie dzieje. Jest to bardzo niesprzyjającą okolicznością,
gdyż stwarza warunki do pojawienia się zwątpienia w lepszą przyszłość. A w
takich warunkach łatwo jest, by kontrolę nad rynkiem przejęły emocje. To byłoby
z perspektywy rozwoju wypadków bardzo niekorzystne.
Bilans
ostatnich dni to pogłębienie zniżek na naszym parkiecie, po wcześniejszym
utworzeniu formacji trójkąta z zasięgiem spadku WIG przynajmniej do 40 tys. pkt
i przełamaniu styczniowego dołka. W Europie DJ Stoxx 600 przebił styczniowe
minimum zapowiadając dalszy ruch w dół, a w Ameryce S&P 500 zakończył
tydzień w pobliżu tego wsparcia, a przebił je DJIA. Brak jest sygnałów
zapowiadających odwrócenie spadkowych trendów, więc uzasadnione jest oczekiwanie
na ich kontynuację. Co ciekawe, dopiero teraz w Ameryce zaczynają się pojawiać
komentarze dotyczące rozpoczęcia bessy. Przyczynkiem ku temu jest spadek DJIA od
ubiegłorocznego szczytu o blisko jedną piątą. Powszechnie przyjmuje się, że
przecena o więcej niż 20% oznacza rozpoczęcie rynku niedźwiedzia.
Rozpoczynający się tydzień będzie czasem przygotowania się
inwestorów do rozpoczęcia sezonu publikacji wyników za II kwartał w Stanach
Zjednoczonych. Przewidywania są pesymistyczne, bo mówią o 11-proc. zniżce
zysków, a oczekuje się, że może być jeszcze gorzej. Nastrojów nie są w stanie
poprawić nawet lepsze od przewidywań dane, takie jak choćby wydatki konsumenckie
w USA, które poznaliśmy w piątek. Ostrożność inwestorów w reakcjach na nie
wynika pewnie z tego, że takich informacji jest niewiele. W piątek też
przeważały negatywne. Indeks sprzedaży detalicznej dla strefy euro za czerwiec
runął w dół, sugerując dalszy regres w tym względzie. Wskaźnik zaufania
amerykańskich konsumentów, obliczany przez Uniwersytet Michigan, spadł bardziej
niż się spodziewano. Wzrost brytyjskiej gospodarki w I kwartale tego roku
zweryfikowano do 2,3%. Różnica nie była duża, ale pokazuje pogarszające się
warunki gospodarowania. Problemy są też w Japonii, co negatywnie oddziałuje na
Azję. Wydatki konsumenckie w maju spadły, a inflacja wzrosła. Problem inflacji
jest też prawie co dzień potwierdzany przez doniesienia z rynków wschodzących.
Inflacja w Indiach przyspieszyła do 11,4%.
Expander: w nowy tydzień w złych nastrojach
W nowy giełdowy tydzień wchodzimy w kiepskich nastrojach. Zamiast oznak zapowiadających poprawę koniunktury mamy sygnały sugerujące dalsze jej pogorszenie.