Fala inflacji definitywnie minęła, rośnie strach przed kolejną

Ignacy MorawskiIgnacy Morawski
opublikowano: 2025-10-08 18:02

Rada Polityki Pieniężnej słusznie tnie stopy — ostatnie podrygi fali inflacji mijają. Ale skok cen złota pokazuje, że sporo ludzi obawia się kolejnej. Czy słusznie?

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Obserwujemy jeszcze ostatnie zaburzenia cenowe po wielkiej fali inflacyjnej. Coś w rodzaju zanikających wstrząsów wtórnych po trzęsieniu ziemi. Ale to wszystko definitywnie przemija i wraz z tym banki centralne redukują stopy procentowe. Pytanie teraz jest takie, czy rosnące wydatki zbrojeniowe i protekcjonizm nie wywołają kolejnych zaburzeń? Pamiętajmy, że musiałoby dojść do spektakularnych zaburzeń, by coś takiego się powtórzyło.

W środę Rada Polityki Pieniężnej zredukowała stopy o 0,25 pkt proc. Nie była to spodziewana decyzja. To dobra decyzja — inflacja jest coraz niższa, dynamika płac maleje, wzrost gospodarczy jest umiarkowany, ożywienie inwestycyjne się opóźnia.

Najważniejsze z tego wszystkiego są płace. Dotychczas rosły dość szybko i Rada Polityki Pieniężnej obawiała się, że jest to sygnał proinflacyjny. Było to jednak patrzenie w lusterko wsteczne — był to właśnie wstrząs wtórny, który teraz mija.

Wysoka dynamika płac z ostatniego roku była jeszcze pochodną zmian zaplanowanych przez firmy w poprzednim roku. Robiły one wtedy miejsce na podwyżki w swoich planach finansowych na 2025 r., bo miały na to zasoby pieniężne, a presja pracowników była wzmagana przez wzrost płac w budżetówce. Jednak plany podwyżkowe szybko maleją. Z różnych badań można wyczytać, że firmy nie chcą już szybko podnosić płac i jednocześnie nie widzą możliwości podnoszenia cen.

W tym momencie oczekiwania inflacyjne firm i gospodarstw domowych są niskie, presja popytowa w gospodarce jest umiarkowana, akcja kredytowa dopiero zaczyna się odradzać. To nie są warunki do prowadzenia restrykcyjnej polityki pieniężnej, dlatego możemy zobaczyć jeszcze kilka obniżek stóp. Z cen instrumentów finansowych można wyczytać, że w perspektywie roku rynek oczekuje jeszcze 1 pkt proc. obniżek, choć myślę, że będzie ich mniej.

W tym samym czasie, kiedy cieszymy się z ustabilizowania inflacji, rynki światowe żyją tematem zgoła odwrotnym — ryzykiem utraty wartości przez pieniądz. Tak bowiem można tłumaczyć dużą falę wzrostu cen złota. Często mówi się i pisze o tym, że hossa złota jest spowodowana obniżeniem zaufania do instytucjonalnych podstaw wartości pieniądza w świecie zachodnim. Że część inwestorów boi się rosnącego zadłużenia, efektów wojen — tych prawdziwych i tych handlowych. Hossę napędzają banki centralne, ale podłączają się pod nią inwestorzy indywidualni.

Za tym wszystkim kryje się szerszy kryzys zaufania do dominujących dotychczas na świecie paradygmatów politycznych i ekonomicznych. Rośnie segment inwestorów, którzy są przekonani, że systemie pieniądza fiducjarnego — kreowanego dowolnie przez państwo — fale inflacyjne służą okresowemu oddłużaniu rządów i korporacji.

Na ryzyko systemowe można też spojrzeć inaczej — przez pryzmat konfliktowej teorii inflacji. Według tego spojrzenia inflacja pojawia się wtedy, kiedy właściciele kapitału (firmy) i pracy (pracownicy) nie są w stanie dojść do porozumienia dotyczącego podziału dochodu. Współczesne kryzysy polityczne mogą sprzyjać takiemu spojrzeniu.

Te obawy nie są pozbawione uzasadnionych argumentów. Na przykład można się obawiać, że ilość wstrząsów zaburzających stabilność gospodarczą będzie rosła, a wraz z tym w warunkach wielkich kryzysów skłonność do finansowania wydatków publicznych kreacją pieniądza.

Ale zwróciłbym uwagę też na siły przeciwne, antyinflacyjne. W ostatnich latach politycy sparzyli się na inflacji — właściwie każdy rząd w każdych wyborach przepadał z powodu kryzysu cenowego. Skłonność polityków do proinflacyjnych zachowań będzie więc ograniczona z tego powodu. Tym bardziej że w wielu miejscach inflacja cały czas podważa zaufanie do rządzących. Na przykład w USA sondażowe oceny Donalda Trumpa w zakresie inflacji są fatalne i mogą wpłynąć na wynik przyszłorocznych wyborów do Kongresu.

Pomijając scenariusz jakieś dużej gorącej wojny, stabilność systemu pieniądza fiducjarnego może być wyższa, niż sądzą pesymiści.