Zarząd tłumaczy się ze słabszych zysków i zapewnia, że marże znów rosną. Coraz lepiej ma się eksport.
Producent armatury Ferro (drugi po giełdowej Armaturze Kraków gracz na krajowym rynku baterii) stawia na umacnianie pozycji eksportowej.
— Nie widzimy zagrożenia dla osiągnięcia na koniec roku przychodów z eksportu na poziomie ponad 15 proc. ogółu sprzedaży. Plan na przyszły rok to 17-17,5 proc. — mówi Aneta Raczek, prezes Ferro.
Obecnie największe rynki eksportowe spółki to Rumunia, Ukraina i Francja.
— Rozwój eksportu byłby jeszcze bardziej dynamiczny gdyby nie recesja w krajach zachodnich. Choć czasem nam sprzyja. Tak było w przypadku hermetycznego rynku niemieckiego, który zaczął otwierać się na nowe marki i nowych dostawców właśnie na skutek recesji — dodaje Aneta Raczek.
W trzecim kwartale 2010 r. przychody Ferro wzrosły o blisko 23 proc. r/r — do 56 mln zł, a po dziewięciu miesiącach o 7 proc. — do 127,33 mln zł. Gorzej było z zyskiem. Tylko w trzecim kwartale spadł o ponad 15 proc. — do 5,5 mln zł, a po trzech kwartałach zmalał o 8,6 proc. — do 10 mln zł r/r.
Przyczyn spadków należy szukać m.in. we wzroście cen surowców, głównie miedzi.
— Poza tym nie sprzyjały nam wahania kursów walutowych. Teraz spodziewamy się poprawy marż. W czwartym kwartale już są wyższe niż w drugim i trzecim — zapewnia prezes Ferro.
Marża EBITDA w pierwszym kwartale wyniosła 15,2 proc., w drugim kwartale spadła do 9,9 proc., a w trzecim do 7,7 proc. Prezes Ferro zapewnia, że w tym roku chce powtórzyć ubiegłoroczny zysk netto (wtedy było to 10,74 mln zł). Przychody mają być zdecydowanie wyższe niż osiągnięte rok temu 149 mln zł.