Podczas kontroli w NCBR służby dopatrzyły się formalnych uchybień przy umowie na 110 mln zł z polsko-izraelskim funduszem, najaktywniejszym graczem na polskiej scenie startupowej. Czarny scenariusz? Zwrot finansowania
Zawiadomienie prokuratury o podejrzeniu „przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków służbowych przez byłego zastępcę dyrektora Narodowego Centrum Badań i Rozwoju [NCBR — red.]” — takim newsem kilka dni temu podzieliło się Centralne Biuro Antykorupcyjne (CBA).




To efekt kontroli, którą przeprowadziło w publicznej instytucji finansującej rozwój i komercjalizację innowacji powstających na bazie prac badawczo-rozwojowych. Od lipca 2018 r. do kwietnia 2019 r. CBA prześwietlało jeden z programów dotujących fundusze venture capital inwestujące w krajowe start-upy — Bridge VC. Zdaniem śledczych umowa podpisana 6 kwietnia 2016 r., na mocy której jeden z funduszy otrzymał 110 mln zł dofinansowania, „została podpisana na niekorzystnych dla NCBR warunkach finansowych i organizacyjnych, z pominięciem procedury konkursowej”. Więcej informacji służby nie podały. „PB” postanowił przyjrzeć się sprawie bliżej.
Według naszych ustaleń chodzi o dofinansowanie dla funduszu TDJ Pitango Ventures stworzonego przez izraelski fundusz Pitango Venture Capital oraz TDJ, polską, rodzinną grupę inwestycyjną kierowaną przez Tomasza Domogałę. Pod decyzją kwestionowaną przez śledczych podpisał się Leszek Grabarczyk, były wieloletni wicedyrektor NCBR.
Aktywny i chwalony
Fundusz TDJ Pitango Ventures, którego prezesem jest Wojciech Fedorowicz, dysponował na starcie kapitałem 210 mln zł (dodatkowe 100 mln zł wnieśli inwestorzy prywatni, czego wymagał Bridge VC). To najbardziej aktywny w Polsce fundusz venture capital — w 2018 r. zainwestował 10,6 mln EUR (dane fundacji Startup Poland). Wspiera rozwój pięciu start-upów — StethoMe, Tylko, Neptune, Callpage oraz Cosmose AI. Wszystkie uplasowały się w „top 10” największych ubiegłorocznych rund inwestycyjnych.
— Dzięki Bridge VC udało się przyciągnąć do Polski najlepszy izraelski fundusz Pitango Venture Capital, uważany za jeden z wiodących także w skali globalnej. W ciągu 27 lat działalności Pitango zainwestował w ponad 250 start-upów, z których wiele uzyskało wyceny opiewające na setki milionów dolarów. TDJ Pitango Ventures powstał w ramach wieloetapowego, konkurencyjnego i w pełni transparentnego procesu — mówi Marcin Zachowicz, rzecznik funduszu.
Działania TDJ Pitango Ventures niejednokrotnie chwalili przedstawiciele rządu i administracji publicznej. Powstanie funduszu było z dumą ogłaszane przez NCBR i nadzorujące je Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego podczas konferencji Impact w maju 2017 r. Wówczas podmiot ten osiągnął gotowość inwestycyjną i oficjalnie zadebiutował na rynku.
„Korzystając z polskiego kapitału, w tym ze środków NCBR, a także wykorzystując doświadczenie zagranicznego partnera, kierujemy na rynek pieniądze, które będą pracowały na poczet kolejnych inwestycji w nowatorskie rozwiązania i produkty” — komentował wówczas Jarosław Gowin, wicepremier, minister nauki i szkolnictwa wyższego.
„Uruchomienie TDJ Pitango Ventures, w zarządzanie którym osobiście angażują się izraelscy partnerzy, to ważny krok na drodze do zwiększenia efektywności naszych działań” — dodał prof. Maciej Chorowski, pełniący funkcję dyrektora NCBR do kwietnia 2019 r.
Co zatem kilka lat po podpisaniu umowy nie podoba się funkcjonariuszom CBA w projekcie będącym sztandarowym przykładem finansowania przez państwową instytucję funduszu venture capital? Wyniki kontroli CBA, na podstawie których 26 czerwca prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie, nie zostały ujawnione. Informacji nie udziela także NCBR.
„W ramach nadzoru nad realizowanymi projektami na bieżąco współpracujemy z instytucjami kontrolnymi, w tym z CBA. Z uwagi na to, że sprawa znajduje się obecnie na etapie postępowania przygotowawczego, nie udzielamy informacji” — odpowiedziało NCBR na nasze pytania.
Na podstawie dokumentów i rozmów z osobami znającymi kulisy sprawy prześwietliliśmy proces zawarcia umowy NCBR z TDJ Pitango Ventures.
Rozpad konsorcjum
Projekt rozpoczął się w listopadzie 2012 r., gdy NCBR ogłosiło nabór ofert „na wspólną realizację przedsięwzięcia Bridge VC”, którego całkowity budżet wynosił 240 mln zł. Zapisy w regulaminie „wyboru partnerów przedsięwzięcia” wskazywały na preferencje dla „ofert inwestycyjnych składanych łącznie przez polski fundusz oraz fundusz globalny”. Idea programu zakładała współpracę krajowych funduszy z zagranicznymi, mającymi większe know-how i doświadczenie na rynku venture capital. Prywatni partnerzy zobowiązani zostali ponadto do wniesienia własnego wkładu — do 100 mln zł na inwestycje w start-upy, z czego większość miała pochodzić od funduszu globalnego.
Nabór trwał do końca stycznia 2013 r. Spośród zgłoszeń wybrano dwa fundusze. Jeden utworzyły Adiuvo i BRAN Investments (umowa została podpisana w czerwcu 2014 r., NCBR zadeklarowało finansowanie inwestycji w wysokości 55- -110 mln zł, partnerzy prywatni natomiast 50-100 mln zł.). Fundusz ten gładko przeszedł przez formalności i rozpoczął działalność. Gorzej poszło z drugim wybrańcem NCBR.
„Fundusz PI Ventures nie powstanie. Okres organizacyjny funduszu upłynął, a środki finansowe od inwestorów prywatnych niezbędne do uruchomienia funduszu nie zostały ostatecznie potwierdzone” — do dziś można przeczytać w komunikacie z października 2015 r. opublikowanym na stronie internetowej przez Investin, firmę, która próbowała wówczas utworzyć fundusz wspólnie z izraelskim Pitango Venture Capital.
Partnerzy mieli zarządzać łączną pulą 220 mln zł (110 mln zł od NCBR), nie zdołali się jednak porozumieć i zrealizować projektu.
„To bolesne rozczarowanie, że trzyletni, złożony i ambitny proces nie kończy się sukcesem. Z dzisiejszej perspektywy niefortunnym było odejście od pierwotnych założeń pilotażu, że część kapitału zapewnia partner polski, a część partner zagraniczny na rzecz rozwiązania, w którym fundraising jest prowadzony wspólnie. Nie okazało się ono efektywne i skuteczne” — komentował Władysław Halbersztadt, współzałożyciel i członek zarządu grupy Investin w październiku 2015 r.
Wybór w dogrywce
Z naszych ustaleń wynika, że po tym jak konsorcjum się rozpadło, NCBR umożliwiło obydwu podmiotom złożenie kolejnych ofert, z nowymi partnerami biznesowymi. Spośród dwóch wybrana została oferta Pitango Venture Capital, złożona z zaproszonym do współpracy TDJ. W takich okolicznościach narodził się fundusz TDJ Pitango Ventures. Wszystko wskazuje na to, że właśnie te działania NCBR kwestionuje CBA. Podejmujący decyzję zapewnia, że wszystko było lege artis.
— Umowa z TDJ i Pitango została zawarta na podstawie konkursu przeprowadzonego w latach 2012-13, zgodnie z procedurami i zasadami obowiązującymi w NCBR. Jej warunki finansowe i organizacyjne wprost bazują na rozporządzeniu o pomocy publicznej w zakresie instrumentów finansowych. Są niemal identyczne ze stosowanymi obecnie — na znacznie szerszą skalę — przez Polski Fundusz Rozwoju. Z perspektywy polityki wspierania innowacyjności olbrzymie znaczenie ma obecność w Polsce Pitango — funduszu VC inwestującego w technologie i rozpoznawalnego globalnie. Gdyby — nie daj Boże — postępowanie strony polskiej spowodowało wyjście Pitango z Polski, byłby to wielki cios dla budowania w naszym kraju ekosystemu wspierającego komercjalizację nowych technologii. A ponieważ jest to jednocześnie przedsięwzięcie wpisujące się w Strategię Odpowiedzialnego Rozwoju — jak powiedział w maju 2017 r. premier Jarosław Gowin — byłby to też cios wymierzony we wdrożenie rządowej strategii — komentuje Leszek Grabarczyk, były wiceszef NCBR.
Nieoficjalnie od osób związanych ze sprawą usłyszeliśmy, że ministerstwo nadzorujące NCBR dało mu zielone światło i możliwość samodzielnego zadecydowania o formie włączenia kolejnego funduszu do programu Bridge VC. Decyzję o wyborze funduszu w takiej procedurze podjął zastępca dyrektora NCBR. Dlaczego zastępca? Bo w kwietniu 2016 r. NCBR nie miało dyrektora, lecz jedynie pełniącego obowiązki. Wakat był od stycznia, po rezygnacji poprzedniego szefa (kilka miesięcy później został on aresztowany pod zarzutami korupcyjnymi). NCBR o wyborze nowego dyrektora, prof. Macieja Chorowskiego, poinformowało 8 kwietnia 2016 r., czyli dwa dni po podpisaniu umowy z TDJ Pitango Ventures.
Bez drogowskazu
Kontrola CBA wycelowana była właśnie w tę jedną umowę, a zostały podpisane do niej jeszcze dwa aneksy: 6 września 2016 r. oraz 3 marca 2017 r., które według NCBR „nie zmieniły zakresu i charakteru umowy” — były techniczne, uszczegółowiły m.in. kwestię struktury funduszu TDJ Pitango Ventures.
„Chcemy przede wszystkim wiedzieć, jak wyłoniono partnerów do wartego 110 mln zł projektu i jak zabezpieczono interesy NCBR w tej umowie” — powiedział w sierpniu 2018 r. Piotr Kaczorek z wydziału komunikacji społecznej CBA.
Zainteresowane sprawą osoby i podmioty gospodarcze o zawiadomieniu złożonym przez CBA do prokuratury dowiedziały się z oficjalnego komunikatu organu kontrolnego, powielonego przez media. Czekają na ujawnienie wyników kontroli, i rozwój sytuacji. Prawnicy, z którymi rozmawiamy, twierdzą, że ustawa o Narodowym Centrum Badań i Rozwoju nakazuje zawrzeć umowę z wykonawcą projektu wybranym w drodze konkursu, ale w przepisach nie ma jasnej wskazówki, co zrobić, gdy konsorcjum, które wygrało konkurs się rozpadnie.
— Ewentualne naruszenia przepisów ustawy lub regulaminu konkursu mogą skutkować np. możliwością złożenia odwołania przez wnioskodawców do Rady NCBR lub nawet utratą finansowania. Konsekwencje zależą jednak od wielu czynników — na jakim etapie wykryto naruszenia, jakie jest źródło finansowania, jaka jest treść umowy z NCBR i jakie są okoliczności faktyczne dotyczące naruszenia — mówi jeden z prawników.
Podpis: Anna Bełcik