Po raz kolejny Pierwszy Urząd Skarbowy w Gliwicach przedłużył postępowanie wobec firmy Marketing (spółka jawna), do niedawna prężnie zajmującej się eksportem samochodów do wielu krajów europejskich. Sprawa dotyczy rozliczeń podatkowych z początku 2019 r. Dotąd gliwicki fiskus nie znalazł nic przeciwko firmie, choć dalej prowadzi w niej kontrole.

Zarzynanie kury znoszącej złote jajka
Firma Marketing funkcjonuje już 24 lata i od początku należy do tych samych dwóch osób. Od początku zajmowała się handlem samochodami. Wyspecjalizowała się w tzw. reeksporcie aut, tzn. skupowała na polskim rynku od dilerów pojazdy różnych marek i eksportowała je do wielu krajów (głównie Niemiec, Francji, Belgii, Szwajcarii, Norwegii). W rekordowym 2018 r. sprzedała za granicę ok. 9 tys. samochodów.
Model biznesowy spółki zakładał m.in. zarabianie na różnicach cen między poszczególnymi krajami. Obaj wspólnicy w latach 2014-18 zapłacili skarbówce łącznie 18 mln zł podatku PIT. Przez wiele lat skarbówka nie miała żadnych zastrzeżeń co do działania firmy i jej rozliczeń podatkowych i regularnie oddawała firmie VAT.
- Jak wszyscy eksporterzy, występowaliśmy do urzędu skarbowego o zwroty podatku VAT. W ciągu 10 lat mieliśmy 120 kontroli podatkowych. Badano każdy miesiąc pod kątem zasadności zwrotu podatku. Nigdy nie było żadnych zastrzeżeń wobec nas. Oddawano nam VAT regularnie za każdy miesiąc. To utwierdzało nas w przekonaniu, że rozliczamy się rzetelnie. Aż przyszedł feralny marzec 2019 r., kiedy to zakwestionowano nam wnioski o zwrot VAT za styczeń i luty 2019 r. Postępowania dotyczące tamtych dwóch miesięcy trwają już ponad dwa lata. Były kontrole podatkowe, a teraz są prowadzone tzw. postępowania podatkowe – wyjaśnia Artur Ostręga, współwłaściciel Marketingu.
Dodaje, że widać było już światełko w tunelu, ale...
- Mieliśmy nadzieję, że organ skarbowy wreszcie zamknie te kontrole, bo byliśmy wezwani do ostatecznego zapoznania się z dokumentami, ale okazało się, że postępowania zostały przedłużone do końca maja 2021 r. Obecnie łączna kwota wstrzymanych zwrotów podatków przekracza 20 mln zł. Ta sytuacja uniemożliwia nam biznes, bo nie mamy pieniędzy na finansowanie działalności. Chciałbym z całą mocą podkreślić, że nigdy skarbówka nie stwierdziła u nas, ani u żadnego naszego kontrahenta, jakichkolwiek uszczupleń podatkowych, które uzasadniałyby takie traktowanie – mówi Artur Ostręga.
Polski fiskus uruchomił kontrole za granicą
Na początku całej sprawy urzędnicy skarbowi podejrzewali, że firma Marketing może eksportować auta tylko „na papierze”, żeby wyłudzać zwroty VAT. Wystąpiła o pomoc prawną do organów skarbowych krajów, do których Marketing eksportował pojazdy.
- Nie wierzono nam, że eksportujemy tak dużo samochodów do państw, które są ich producentami. Przedstawialiśmy ekspertyzy tłumaczące ten biznes, bazujący na różnicach w polityce sprzedażowej różnych marek w różnych krajach. Urzędnikom nie mieściło się w głowie, że na tym można normalnie zarabiać. W ramach pomocy prawnej dla polskiej skarbówki zagraniczne organy skarbowe skontrolowały nasze dostawy. Stwierdziły, że eksport był prawdziwy i samochody trafiały do naszych zagranicznych kontrahentów – dodaje Artur Ostręga.
Jan Furtas, doradca podatkowy z Crido, pełnomocnik Marketingu w tych postępowaniach, naświetla nowe wątki w sprawie.
- Gdy okazało się, że podejrzenie fikcyjnego eksportu upadło, gliwicka skarbówka zaczęła szukać innych potencjalnych nierzetelności w rozliczeniach podatkowych firmy. Skontrolowano cały łańcuch dostaw - kontrahentów spółki Marketing. Działania te wykazały, że wszystkie firmy należycie rozliczały się z fiskusem. Ponadto sprawą zainteresowało się Ministerstwo Finansów i zażądało od urzędu wskazania strat skarbu państwa, do których rzekomo doprowadziło działanie Marketingu czy jego kontrahentów. Urząd skarbowy w Gliwicach nie był w stanie podać żadnych uszczupleń – podkreśla Jan Furtas.
Całą sprawę kwituje dosadnie.
- Działanie tego urzędu jest jaskrawym przykładem tego, jak fiskus nie powinien postępować, szczególnie wobec podatnika, na którego nie ma tak naprawdę nic. Wydaje się, że urząd nie ma odwagi przyznać się, że podatnik jest bezpodstawnie tak długo ścigany i zmierzyć się z pytaniem, jak to się stało, że doprowadzono na skraj upadłości jednego z większych polskich eksporterów w swojej branży. Obecnie fiskus musiałby zapłacić firmie ponad 1 mln zł samych odsetek za nieuzasadnione wstrzymanie jej zwrotów VAT. Może to również determinuje takie, a nie inne, zachowanie gliwickiego urzędu skarbowego – podkreśla Jan Furtas.
A jak sprawę komentuje skarbówka?
- Mając na uwadze przepisy dotyczące tajemnicy skarbowej nie możemy odnieść się do treści rozległego materiału dowodowego zgromadzonego w toku kontroli podatkowej ani również do wątpliwości lub nieprawidłowości dotyczących rozliczeń podatnika – mówi Michał Kasprzak, rzecznik prasowy Izby Administracji Skarbowej w Katowicach.