Firmom sprzyja masowa histeria podatkowa

Małgorzata Zgutka
opublikowano: 1998-10-30 00:00

Firmom sprzyja masowa histeria podatkowa

Zamieszanie wokół ulg na razie ożywiło jedynie rynek projektów

WSZĘDZIE TAK SAMO: Obecne ożywienie na rynku projektowym nie jest lokalne. Nasza firma ma 150 punktów w kraju. We wszystkich sprzedaż jest tak samo duża — wyjaśnia Edward Salwerowicz z Inwest projektu. fot. ARC

Wszystko zaczęło się zaraz po wystąpieniu Leszka Balcerowicza. Tłum ruszył na firmy sprzedające projekty domów. Na klientów od tego czasu czekają również dystrybutorzy materiałów budowlanych. Ręce załamują jedynie urzędniczki w gminach, które nigdy przedtem nie widziały takiej kolejki po zezwolenia na budowę.

— Pierwsze objawy ożywienia rynku zauważyliśmy już we wrześniu. Od października ledwo wyrabiamy się z drukowaniem projektów — wyjaśnia Edward Salwerowicz, prezes Inwestprojektu, firmy sprzedającej gotowe projekty domów.

Przyznaje, że zwykle o tej porze roku panował zastój. Było już po okresie budowlanym.

— W tym roku odwrotnie. Sprzedajemy o 400 projektów więcej. W ubiegłym roku można było kupić je od ręki. Obecnie na projekty cieszące się największym zainteresowaniem trzeba poczekać 10 dni — wyznaje prezes Salwerowicz.

Jego zdaniem, ludzi interesują głównie plany mniejszych domów.

W grudniu nadzieja

Na pozytywne skutki ożywienia rynku liczą również właściciele nieruchomości.

— Od razu zareagowali wyśrubowanymi cenami. Są one o 10 proc. wyższe w stosunku do tych sprzed dwóch miesięcy. Tymczasem oczekiwanych klientów na razie nie widać — tłumaczy Ewa Znosko, właścicielka warszawskiej agencji nieruchomości Mokotów.

Nie zaobserwowała ona większego zainteresowania działkami budowlanymi w cieszącej się powodzeniem okolicy Piaseczna i Ursynowa. Sądzi jednak, że jeszcze przed końcem roku nadejdzie okres wzmożonej pracy w jej agencji.

— Poczekajmy do grudnia. Ostatnim rzutem na taśmę nabywcy wezmą nawet te działki o zawyżonej cenie — prognozuje Ewa Znosko.

Według Ryszarda Różańskiego z Agencji Braci Strzelczyków, ożywienie na rynku działek jest pozorne i nie doprowadzi do masowych zakupów.

— Zainteresowanie jest trochę większe niż zwykle, ale nic z tego nie wynika. Ludzie dzwonią i pytają. Niestety nie kończy się to zakupem działek — wyjaśnia Ryszard Różański.

Jego zdaniem, większość ludzi po prostu zdaje sobie sprawę, że do końca roku nie zdąży rozpocząć budowy. Bowiem projekt domu i działka, na której ma on powstać, to nie wszystko. Należy uzyskać pozwolenie na budowę.

— Załatwienie pozwolenia w sprzyjających warunkach trwa minimum 3 miesiące. Jednak życie rzadko układa się bez problemów i zwykle są to dłuższe terminy — mówi Jolanta Osas z wydziału architektury w gminie Białołęka.

Twierdzi, że w tym roku urząd wydał o ponad tysiąc pozwoleń więcej niż w ubiegłym. Cały czas napływają nowe wnioski.

Buduj kto może

— Tłumy pojawiły się w Urzędzie zaraz po wystąpieniu Leszka Balcerowicza. Każdy ma nadzieję, że zdąży uzyskać zgodę przed końcem roku. Nie ma szans, by wszyscy wyszli od nas zadowoleni. Nie mamy takich mocy przerobowych — tłumaczy Jolanta Osas.

Podobna sytuacja jest w Urzędzie Gminy Piaseczno.

— To jest zbiorowa histeria interesantów. Codziennie przychodzi tu dziki tłum. Ci, którzy mają już projekt budynku i teraz złożyli wniosek, przy odrobinie szczęścia mają szansę dostać dokumenty jeszcze przed końcem roku — mówi urzędniczka z Piaseczna.

Cierpliwie czekają

Ludzie załatwiający teraz pozwolenia będą potencjalnymi klientami firm sprzedających materiały budowlane.

— Przypuszczam, że w ciągu miesiąca drastycznie wzrośnie sprzedaż. Teraz ludzie kupują projekty. Muszą zastanowić się, z czego chcą budować, załatwić pozwolenie i w końcu przyjdą do nas — przewiduje Paweł Placzke z Ostrołęckiej firmy produkującej i sprzedającej ytong.

Twierdzi, że i bez zamieszania wokół podatków, w tym roku firma nie może narzekać na klientów. Moce produkcyjne fabryki w Ostrołęce są w całości wykorzystywane.

— Sprzedajemy więcej niż planowaliśmy — 280 tys. m sześc. miesięcznie. Gdy w grudniu popyt jeszcze wzrośnie, będziemy zmuszeni sprowadzać ytong z Niemiec — wyjaśnia Paweł Placzke.

Zmianami na rynku nie są zachwyceni producenci cegieł i pustaków.

— Od połowy 1997 roku sprzedaż cegieł wciąż spada. Tegoroczna jesień i zapowiedź zniesienia ulg budowlanych niczego nie zmieniły — żali się Janusz Bambot, właściciel cegielni w Słupnie.

Rocznie produkuje on 3 mln cegieł. Milion wraz z zapasami jeszcze z ubiegłego roku leży na placu. Nie liczy, że przed końcem roku opustoszeje on.

— Ożywienia nie będzie. Gdyby coś miało drgnąć, to już byśmy to odczuli — przypuszcza Marek Mańk, właściciel cegielni w Markach.

Zwiększonego popytu nie zaobserwowano również w fabryce pustaków Cerpol-Kozłowice.

— Ludzie czekają na jednoznaczną decyzję o ulgach. Dopiero gdy zostanie ogłoszone, że wydatków związanych z budową domu w przyszłym roku nie będzie można odliczyć od podatku, zaczną robić zakupy — twierdzi procownica działu sprzedaży Cerpol-Kozłowice.

Prawdopodobnie sprzedający materiały budowlane nie doczekają się na klientów. Sejmowa Komisja Finansów Publicznych postanowiła, że ulga budowlana zostanie utrzymana.