Kontrakty w energetyce, zmiany w funduszach emerytalnych i wprowadzenie umów offsetowych to kwestie, które najbardziej niepokoją amerykańskie firmy w Polsce. Dlatego władze USA wysłały swojego człowieka — Alana Larsona.
Chociaż przedstawiciele rządu USA zapewniają, że wejście Polski do UE nie wpłynie negatywnie na relacje między naszymi krajami, to jednak przygotowania do akcesji są niekiedy bolesne dla przedsiębiorców.
— Rząd stosuje drakońskie środki, ostrzejsze niż wymaga tego Bruksela. Chcę przekonać jego przedstawicieli, by częściej dyskutowali planowane zmiany z firmami — mówi Alan Larson, podsekretarz stanu ds. gospodarki i rolnictwa w amerykańskim departamencie stanu.
Taka sytuacja ma miejsce w branży energetycznej, w której działa kilka firm zza oceanu.
— Program likwidacji kontraktów długoterminowych przewiduje wypłacanie rekompensat. Rząd dokonał obliczeń i nie przedyskutował propozycji z firmami — żali się Jarek Astramowicz, prezes JAC Entra.
Także przedstawiciele funduszy emerytalnych obawiają się nadchodzących zmian, tym razem nie związanych z akcesją.
— Planowane ustawowe określenie opłat pobieranych przez fundusze może poważnie wpłynąć na wyniki nie tylko małych i średnich, ale i dużych firm — uważa Michel Khalaf, szef Amplico Life.
Chociaż umowy offsetowe to, zdaniem firm z USA, świetny sposób na przyciągnięcie inwestycji zagranicznych, to obawiają się egzekwowania ich zapisów.
— Kiedy umowa trafi do ministra finansów, będzie rozpatrywana zupełnie inaczej niż przez resort gospodarki — obawia się Romuald Rytwiński z General Motors.