Rosyjskie firmy ubezpieczeniowe obawiają się wejścia Rosji do WTO. Uważają, że akcesja, która zapali zielone światło dla zagranicznego kapitału, niesie ryzyko bolesnego starcia z silnymi konkurentami.
Rosja jest przeciwna zbyt szybkiemu otwarciu rynku usług ubezpieczeniowych po przystąpieniu do Światowej Organizacji Handlu —WTO. Moskiewscy negocjatorzy chcą utrzymać bariery dla zagranicznych podmiotów, czemu przeciwne jest oczywiście WTO. Na brak przeszkód zachodni kapitał w Rosji nie może narzekać. Spółki, w których partnerzy zagraniczni mają więcej niż 49 proc. akcji, nie mogą działać w sferze m.in. ubezpieczeń na życie czy ubezpieczeń medycznych.
Jednak lokalne spółki ubezpieczeniowe obawiają się, że rząd ugnie się pod presją WTO i ustąpi w kwestii otwarcia sektora.
— Ubezpieczenia mogą być atrakcyjną przynętą, jaką Moskwa przygotowuje dla WTO. Rząd jeszcze nie zdecydował ostatecznie, jak zamierza rozwijać rynek usług ubezpieczeniowych. Nie wiadomo, czy chce tego dokonać poprzez pomoc rodzimym firmom czy przez przyciągnięcie zachodnich spółek — mówi Aleksiej Poponin, wiceprezes United Insurance Group Soglassije.
Rosyjskie firmy przyznają, że wejście zagranicznych spółek mogłoby wnieść świeży kapitał oraz doświadczenie na wciąż stosunkowo nieduży rynek. Jednak minusy otwarcia zdecydowanie przeważają nad plusami.
— Jeżeli Rosja wejdzie do WTO na obecnych warunkach, to zachodnie firmy wykupią wszystkich lokalnych konkurentów — twierdzi Aleksiej Poponin.
— Z jednej strony akcesja do WTO oznacza napływ kapitału w twardej walucie i nowe tańsze usługi, z drugiej — obawiam się, że zachodnie spółki zdominują rynek. Rodzime firmy potrzebują około pięciu lat, by móc konkurować z zagranicznymi — ostrzega Michaił Pawłow, dyrektor departamentu stosunków międzynarodowych Rosyjskiego Związku Firm Ubezpieczeniowych.