Szefowie urzędów skarbowych zaprzeczają zarzutom o łamaniu praw pracowniczych. Nie obawiają się kontroli inspekcji pracy.
Wczoraj poinformowaliśmy o przygotowaniach Państwowej Inspekcji Pracy (PIP) do zmasowanej akcji kontrolnej w resorcie finansów. Pod lupę wpadną urzędy skarbowe, izby skarbowe i urzędy kontroli skarbowej.
— Podjęliśmy decyzję o rozpoczęciu kontroli w organach skarbowych. Rozpoczną się one 1 czerwca i potrwają pół roku. Zbadamy, czy prawdziwe są zarzuty o łamaniu praw pracowniczych — mówi Danuta Rutkowska, rzeczniczka inspekcji pracy.
Powodem akcji jest skarga związkowców z NSZZ Solidarność Pracowników Skarbowych na Ministerstwo Finansów (MF). Związkowcy twierdzą, że w jednostkach podległych MF łamane są prawa pracowników, maleje bezpieczeństwo pracy, narzucone oszczędności powodują, że nie starcza pieniędzy na środki czystości, sprzęt biurowy, nie są wypłacane wynagrodzenia i premie, urzędnicy muszą pracować w nadgodzinach, których nie mogą sobie odebrać. Te argumenty trafiły na podatny grunt w PIP. Kontrolerzy już czynią przygotowania i typują, kogo wziąć na pierwszy ogień.
Pytani przez nas naczelnicy urzędów skarbowych zaprzeczają, jakoby były u nich przypadki łamania praw pracowniczych, jednak większość nie chciała się wypowiadać pod nazwiskiem. Byli jednak też odważni.
— Jest kryzys i oszczędności są zrozumiałe. Ograniczyliśmy np. korespondencję pocztową z podatnikami na rzecz kontaktów telefonicznych, oszczędzamy na elektryczności, wydatkach na szkolenia. Absolutnie jednak nie ma u nas przypadków łamania praw pracowniczych — zapewnia Ewa Lisowska, wiceszefowia US Legionowo. Podobnie twierdzi Regina Owczarek-Domagała, szefowa US Kraków-Prądnik.
— Owszem, czynimy konieczne oszczędności, lecz nie rzutują one na jakość naszej pracy. Nasi związkowcy nie zgłaszali żadnych uwag dotyczących złego traktowania pracowników — mówi Regina Owczarek-Domagała.
Raport pokontrolny PIP na być gotowy w grudniu 2009 r.